Jak pamiętamy ze szkoły, Cierpienia młodego Wertera to nie tylko istotne dzieło epoki romantyzmu, lecz także powieść kreująca nowy typ bohatera. Literackiego, ale nie tylko – po ukazaniu się publikacji dziesiątki młodych mężczyzn zaopatrzyło się w niebieski frak i żółtą kamizelkę, czytało Lessinga, a nawet zdecydowało się pójść dalej i zakończyć swoje życie tragiczną, samobójczą śmiercią. Tomik słoweńskiej poetki, Katji Gorečan, wydany w znakomitym tłumaczeniu Miłosza Biedrzyckiego przez Korporację Ha!art, nasuwa skojarzenia z utworem Goethego już samym tytułem. Cierpienia młodej Hany nie stworzą jednak pokolenia hanystek – mówią bowiem o uniwersalnym doświadczeniu osób socjalizowanych jako kobiety w okresie ich dojrzewania. Z czystym sumieniem można opatrzyć tę książkę hasztagiem: #toonas.

Katja Gorečan, „Cierpienia młodej Hany”, tłum. Miłosz Biedrzycki, Korporacja Ha!art, 86 stron, 2018

Hana ma dwadzieścia jeden lat i jest figurą ułatwiającą czytelni(cz)kom przyswojenie opowieści o dziewczęcości, miesiączkowaniu i byciu artyst(k)ą, gdy jest się kobietą. Nie jest literacką postacią, nieważne czy starej, czy nowej generacji, ponieważ:

 

mówi ktoś, kogo nie ma.

ale ponieważ nie wystarcza nam Nic,

widzimy ją.

(Wstęp)

 

To właśnie ona jest zarówno podmiotką liryczną, jak i (pozornie) bohaterką zawartych w tomie wierszy – narracyjnych, a jednocześnie ujmujących zarówno jej głos, jak i pojedynczych marginalnych postaci w sposób bezpośredni. Podczas lektury bardzo łatwo zapomnieć, że wszystko to są pojedyncze, samodzielne utwory. Powiedziałabym raczej, że Cierpienia młodej Hany to współczesna powieść poetycka.

Łatka literatury menstruacyjnej niegdyś miała służyć krytyce – odrzućmy jednak tę zgorzkniałą i pełną frustracji recepcję białych mężczyzn, wieszczów i mesjaszy! Bezkompromisowość podmiotki lirycznej, która nie pozwala jej milczeć o tak ważnej dla kobiecego życia kwestii, jest bowiem ogromną zaletą, a przede wszystkim odpowiedzią na sytuację polityczną, w której o żeńskich wnętrznościach dyskutować mogą tylko osoby pozbawione tychże. To oni mówią: musisz zostać matką, chować głęboko podpaski, tak nie przystoi dziewczynie. A Hana mówi: “ej, zostawcie to mi. To moje”.

 

a zatem, jak już wiemy,

hana i jej miesiączka pozostają ze sobą w szczególnym związku.

hana właśnie przyznała się do kłamstwa.

o przygodzie z próbowaniem krwi opowiedziała

swojemu byłemu chłopakowi, który oczywiście uznał, że jest

zdemoralizowana,

obrzydliwa,

a przede wszystkim,

NIEKOBIECA.

(Hana i miesiączka)

 

W tym samym utworze pada dalej stwierdzenie, że czytelni(cz)k/a ma do czynienia z samymi sekretami. W całości książki podmiotka dzieli się nimi z nami jak na pidżama party dla niegrzecznych dziewczynek. Kreuje abjektalną, śmierdzącą nikotyną przestrzeń i opowiada – o pierwszym razie z pijanym facetem, przez którego nabawiła się wstrętu do seksu; o włosach na cipce i niechęci do depilacji; o wsobności poetyckiego świata i poetach, zmieniających się w bestie; o malowaniu penisów w akademii sztuki i nocnym podjadaniu. Katja Gorečan odkrywa przed nami to, co zakryte, a jednocześnie dobrze znane. Uderza w mieszczańską moralność i zostawia ją samej sobie w jej oburzeniu i hipokryzji.

Cierpienia młodej Hany nasunęły mi skojarzenia z innym współczesnym utworem, przez Kingę Dunin nazwanym zresztą poematem romantycznym. Mam tu na myśli Danke Dominiki Dymińskiej, autorki, której tomik Pozdrowienia ze świata również został wydany przez Korporację Ha!art w serii poetyckiej pod redakcją Mai Staśko. Tak jak prozy Dymińskiej nie nazywa się literaturą kobiecą (która to kategoria jest rzecz jasna szalenie seksistowska i krzywdząca), tak można by ją, do społu z poezją Katji Gorečan, nazwać literaturą dziewczyńską – literaturą o doświadczeniach młodych dziewczyn, w których te odzyskują głos i wykorzystują go, aby wyrzucić z siebie wszystko, o czym ludzie nie chcą wiedzieć, a czego przecież nie powinny się wstydzić. Doświadczenia samej Dymińskiej, wyklętej z pożałowania godnego “środowiska”, któremu najpierw powiedziała Danke, potem zaś miała czelność nadać polskiemu #metoo twarz żywego jej uczestnika, współgrają z tym, o czym mowa u Gorečan. Tak, jak zupełnie zignorowano Pozdrowienia ze świata, tak w Cierpieniach… czytamy:

 

jeśli chodzi o poezję, hana najchętniej krzyczałaby.

w naszym kraju człowieku może zbrzydnąć wszystko, co kocha.

hana nigdy nie powie, co myśli,

bo w ten sposób zakończyłaby swoją karierę poetycką.

hana myśli, ale się do tego nie przyznaje.

[Hana i poezja (Hanie się odechciewa)]

Hana, nasza bohaterka i podmiotka, wykreowana jest z pełną dozą czułości i siostrzańskiego zrozumienia, dzięki czemu siostrzana staje się sama poezja Gorečan. Utożsamiając się z Haną, nie tylko znajdujemy wspólnotę doświadczeń, ale również empatię wraz z poradą, aby “być dobrą dla swojej siuśki”, i ciepłem kierowanym w naszą stronę, szczególnie tam, gdzie zwykle w strachu przed upokorzeniem nie dopuszczamy nikogo innego. Polecam tę lekturę każdej osobie, która tego ciepła potrzebuje, a także takiej, która zechce z otwartą głową przyjąć przeżycia innych. Raźniej jest cierpieć wspólnie, zresztą – tomik kończy się optymistycznie, utwierdzając w przekonaniu, że wystawienie na krytykę stłamszonej tożsamości jest gestem tak intymnym, jak emancypującym.

 

autorka tekstu: Natalia Rojek – urodzona na Górnym Śląsku feministka socjalna. Kiedyś obroni licencjat na Wydziale Polonistyki UJ, ale póki co zajmuje ją siostrzana walka o prawa kobiet. Na Instagramie jako @__gallowdance.