Całkiem niedawno miałam niesamowicie ekscytującą okazję przygotowywać się do matury z historii sztuki. Proces nie był bardzo skomplikowany, wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Na egzaminie były między innymi fresk „Sąd Ostateczny” Michała Anioła i obraz „Wenus przed lustrem” Rubensa. Niestety w arkuszu zabrakło artystek. Dlaczego? Ponieważ w kanonie sztuki brakuje artystek.

Jedna z legend o tym, jak powstała sztuka, mówi, że pierwszy rysunek został stworzony w starożytnym Rzymie przez kobietę, która odrysowała na ścianie cień swojego kochanka. Poza nią w historii sztuki pojawiają się jeszcze tacy twórcy płci żeńskiej jak renesansowa malarka Marietta Robusti, caravaggionsitka Artemisia Gentileschi czy impresjonistka Berthe Morisot. Dopiero w XX wieku polepsza się sytuacja kobiet w sztuce. Tworzą Olga Boznańska, Frida Kahlo, Louise Bourgeois, Alina Szopocznikow. W XXI wieku nazwiska artystek takich jak Tracey Emin, Marina Abramović czy Magdalena Abakanowicz to nazwiska powszechnie znane i poważane. Jednak są one niewielką garstką kobiet, którym udało się przedrzeć do świadomości odbiorców sztuki. W wielu dziedzinach talent i umiejętności kobiet pozostają nieuznane – czołowe muzea na świecie rzadko kiedy pokazują wystawy monograficzne poświęcone artystkom, a do Oscara w kategorii Najlepszy Reżyser wciąż nominowane były tylko cztery kobiety.

Mówiąc delikatnie, nie jest najlepiej, ale żeby zmienić ton na bardziej pozytywny po tej dawce przerażających informacji, chciałabym przedstawić pewną grupę kobiet. Konfrontują świat sztuki z rasizmem i seksizmem, które przenikają magazyny, płótna i wernisaże.

Nazywają się „Guerrilla Girls” co można przetłumaczyć na „partyzantkę dziewczyn”. Jest to anonimowy kolektyw artystek, które wykreowały swój wizerunek, nosząc maski gorylic, co wzięło się z podobieństwa w brzmieniu słów „gorilla” i „guerilla”.

W przemówieniu z 2007 roku wygłoszonym na terenie Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MoMA) w Nowym Jorku, założycielki grupy dziękowały muzeum za to, że w 1984 zdenerwowało je na tyle, że postanowiły zebrać się i walczyć o pozycję kobiet w sztuce. Właśnie wtedy MoMA przygotowało wystawę nazwaną „Międzynarodowy Przegląd Niedawnego Malarstwa i Rzeźby”. Zebrano 195 prac od 169 artystów ze 117 krajów, z zamiarem „podzielenia się poczuciem różnorodności i indywidualizmu obecnego w twórczości artystycznej”. Niestety cel ten nie został osiągnięty, ponieważ wystawa zawierała jedynie 13 prac pochodzących od twórców płci żeńskiej i jeszcze mniej od tych o innym kolorze skóry niż biały.

Guerrilla Girls protestują głośno i wyraźnie, częściej ośmieszając przeciwnika, niż go obrażając. Produkują naklejki, których treść adresowana do właścicieli galerii sztuki brzmi: „Rozumiemy, że sztuka jest bardzo droga, dlatego nie możecie zapłacić swoim pracownikom pełnej pensji”. Opracowują dane, dotyczące częstotliwości odbywania się monograficznych wystaw poświęconych kobietom w czołowych muzeach. Zarówno w 1985 roku jak i w 2015 roku liczba takich wystaw ograniczała się do zera, jednej lub dwóch rocznie. Plakat, na którym widnieje nagi portret „Odaliski” Ingresa z podpisem: „Czemu kobiety muszą być nagie, by dostać się do Metropolitan Museum?” to najsłynniejsze dzieło Guerrilla Girls. W 2005 roku jedno z najstarszych i najbardziej prestiżowych wydarzeń artystycznych – Biennale w Wenecji – po raz pierwszy dostało się pod kuratorską opiekę kobiet. Guerrilla Girls wystawiały tam swoje prace, między innymi plakat przedstawiający scenę z filmu „La Dolce Vita” Felliniego, w której Marcello Mastroianni siedzi okrakiem na blondynce. Pytanie, które zadaje kolektyw i które widnieje na plakacie, brzmi: „Gdzie są artystki z Wenecji? Pod mężczyznami”.

Pod otoczką żartu i zadziorności kryją się większe lub mniejsze tragedie kobiet, które muszą walczyć o swoją pozycję, zarabiając często, jak zauważają Guerrilla Girls, jedną trzecią tego, co zarabiają mężczyźni. „Zakłócając pokój” to praca upamiętniająca zdarzenie, w którym seksizm przybrał ton terroru. W 1989 zamachowiec wkroczył na teren Politechniki w Montrealu, podzielił studentów ze względu na płeć i w ramach walki z feminizmem postrzelił 4 mężczyzn i 24 kobiety, z których 14 straciło życie. Dwadzieścia lat później Guerrilla Girls przygotowały dzieło będące apelem o nielekceważenie problemów, jakimi są seksizm i mowa nienawiści wobec kobiet. Na plakacie antyfeministyczne cytaty z listu samobójczego zamachowca z Montrealu przeplatają się z cytatami postaci historycznych. Można dowiedzieć się na przykład, że Konfucjusz powiedział kiedyś: „Sto kobiet nie jest warte jednego jądra” lub Picasso zdecydował, że „Są dwa typy kobiet: boginie lub szmaty”.

Jak mówią Guerrilla Girls, świat sztuki nie powinien być miejscem, w którym o wartości dzieła decydują stronnicze elity. Cierpią na tym twórcy, odbiorcy, ale i sama sztuka, jako medium, dzięki któremu każdy może wyrazić siebie, bez względu na płeć czy kolor skóry. Kolektyw z roku na rok rozszerza swoją działalność, tworzy nowe dzieła, zwraca uwagę na najbardziej aktualne problemy seksizmu w sztuce, ale też i w filmie.

Komentujący filmiki na YouTubie z udziałem Guerrilla Girls chętnie zastanawiają się, czy pod maskami kryją się prawdziwe gorylice, lub żądają, by „radykalne feministki się zamknęły”. Ja mam nadzieję, że nie zamkną się dopóki problem nie zniknie, a co więcej, mam nadzieję usłyszeć od nich jak najwięcej.

 

Autorka tekstu: Weronika Wojda (19) – tegoroczna maturzystka, entuzjastka Rihanny, sztuk wizualnych, intensywnego zwiedzania, strojenia się i zwlekania

Zdjęcia: COPYRIGHT ©1985-2017 GUERRILLA GIRLS https://www.guerrillagirls.com