Pamiętam październik, jesienne, zamglone popołudnie. Mam 23 lata, a w sercu wątpliwość. Powinnam racjonalnie myśleć, a pogoda wciąż wpływa na mój nastrój. Niebo szybko się zaciemnia, a ja razem z nim. Chmurzę się i złoszczę – na chłodną aurę i na samą siebie.

Pomyślałam, że musi istnieć uniwersalna mądrość, której garstkę już poznałam. Ulepię z niej coś, cokolwiek, co przysłoni smutki. Postanawiam zacząć dziennik, ale szybko zdaję sobie sprawę, że najdalej za parę dni z pewnością o nim zapomnę. To, co miało przynieść ulgę, staje się kolejnym powodem do niezadowolenia z siebie. Marzy mi się forma krótka i jednorazowa.

Zegar wskazuje południe. Nie wiem, co ze sobą zrobić. Z nudy podszytej nostalgią zaczynam szukać w sobie czegoś na kształt dojrzałości. Zbieram te myśli w głowie i już wiem, że napiszę list. List do samej siebie.

Krzywo wyrywam z zeszytu kartkę. Zaczynam od ‘cześć’ i nie wiem, co dalej. Nasuwają mi się zdania banalne i śmieszne. Czuję się nieswojo, ten dialog z samą sobą powinien pozostać wewnątrz mnie, a ja próbuję nadać mu literacki kształt. Zaczynam pisać do siebie z przyszłości. Paradoksalnie, młodsza ja próbuje rozmawiać z osobą, którą dopiero się stanie. Odrzucam pokorne, nieśmiałe myślenie. Ręka śmiało prowadzi długopis wzdłuż linii.

 

 

‘To list, który zmuszona jesteś przeczytać. Jesteś w końcu jego adresatką i autorką. Ma kształt, który mu nadałaś. Dlatego właśnie nie możesz go zignorować.’

Dostrzegam, jak trudno zdobyć się na szczerość wobec samej siebie. Dziewczyńska rzeczywistość wydaje mi się nagle bardzo skomplikowana. Nie do końca wierzę, że w świecie skrywanych słabości mogę kierować się emocjami. Boję się, że rozczaruję samą siebie, stanę się powierzchowna i nigdy nie okażę prawdziwych uczuć. Liczę, że ten list pozwoli spamiętać mi moje obawy, zawsze będę mogła do niego zajrzeć i wiedzieć, czego unikać. Pozostawię zbędne zmartwienia i spróbuję zachować jak najwięcej piękna z ulotnej młodości.

‘Bądź wrażliwa i pozwól innym się tobą zaopiekować.’

Co bym czuła, gdyby zapadła wieczna, bezgwiezdna noc? Poradzę sobie sama. Tak mówiłam zawsze i oczywiście tak było, ale przypłacana samotnością samodzielność nie jest źródłem bezwzględnego szczęścia.

‘Nie nakładaj na siebie ograniczeń. Życie zrobi to za ciebie.’

Tak kiedyś powiedział mi tata. Były to słowa, które, spytana o najlepszą radę, jaką w życiu dostałam, przytoczyłabym bez wahania. Jednak wcielenie ich w życie to wciąż cel jawiący się na dalekim horyzoncie. Ten horyzont to przyszłość, w której staję się najlepszą wersją samej siebie.

‘Wymagaj od siebie, ale też odpuszczaj. W życiu chodzi o równowagę.’

Zauważyłam to, gdy po okresach ciężkiej pracy pozwalałam sobie na beztroskie lenistwo. Malowanie paznokci przy muzyce kobiecych zespołów czy tęskne wyglądanie przez okno. Odkładam długopis, zamykam oczy i przez chwilę powtarzam jak mantrę, że życie objawia się najpełniej dzięki kontrastom i porównaniom między tym co jest, a tym, co było jeszcze całkiem niedawno. Widzę, jak szybko wszystko się zmienia. Uczę się dostrzegać fajne momenty.

‘Zawsze okazuj szczere uczucia.’

Jak się zachować, kim być? ‘Sobą’ wydaje się tak banalną odpowiedzią, być może dlatego tak długo nie dopuszczałam jej do siebie. Lepiej być kimś innym. Ja, która przeczyta ten list za pewien czas, na pewno jest już w pełni otwarta – na świat, ludzi i wszystkie niezaplanowane zdarzenia. Umie mówić, że kocha i że się boi. Patrzy przy tym w oczy, nie kalkuluje, co warto wyrazić.

‘Nie pozwól, aby stłamsiła cię własna ambicja.’

Każde wyjście poza linię powoduje, że neguję własną wartość. Niepowodzenia i potknięcia tak trudno obrócić w lekcje na przyszłość. Gonię za niewidzialnym celem, umyka mi moment obecny. Ciężka praca na rachunek dalszych smutków daleko mnie nie zaprowadzi. Życie jest tu i teraz.

‘Ufaj sobie. Nic, co robisz, nie powinno być podyktowane strachem.’

Ludzka natura bywa nielogiczna. Błądzimy w uczuciach, słuchamy serca. Płaczemy bez powodu, aby roześmiać się pięć minut później. Niezależnie jak często potykamy się o mylne przeczucia, warto ufać intuicji. Czy to śmieszne, gdy za cel obieram sobie być nieustraszoną? Ale czy jest coś piękniejszego niż być bohaterką w swoich własnych oczach?

‘Koniec świata nie istnieje.’

Ja z przyszłości całkowicie zrezygnuje ze zbędnego dramatyzmu. To, co zawsze utożsamiałam z prawdziwą dojrzałością, to spokój. Chcę dążyć do tego ideału. Znaleźć w sobie cierpliwość. Ufać własnej mądrości. Działać i akceptować wszystko, co zdarza się po drodze, bo za jakiś czas okaże się, jak bardzo mnie to wzmocniło.

‘Nie myśl o byciu kimś innym, lepszym. Bądź taka, jaka jesteś.’

List kończy się nieco banalnie, lecz szczerze. Może to dowód na to, że już coś przyswoiłam? A może po prostu wszystko się do tego sprowadza? Spędzamy czas na snuciu wyobrażeń o byciu inną dziewczyną. Ładniejszą i bystrzejszą, zorganizowaną i nieomylną.

 

 

Próbując ulepić siebie na nieistniejący wzór, całkowicie zapominamy o potencjale, który nosimy w środku. Naprzemiennie, dni wypełniamy obawą i nostalgią. Nieustannie do czegoś aspirujemy, słabość ukrywamy pod taflą frustrujących ambicji.  Odwlekamy moment na swój własny debiut, kiedy ze spokojem i szczerością wygramolimy się spod kołdry, by całkowicie być sobą.

List chowam między książki. Szczerość z samą sobą to forma mojego debiutu, na który wciąż czekam. Mam jednak pewność, że się wydarzy, a przelana na papier mądrość uświadomiła mi, że zrozumiane lekcje wcielę kiedyś w życie. Będzie popołudnie, październik, będę starsza. Przyjdzie dzień, kiedy spisane w liście rady urzeczywistnię, a mądrość objawi się w moim działaniu.

 

 

autorka: Marta Knaś (23) – dziennikarka i autorka Prostych Poezji. Po studiach w Paryżu, zdecydowała się wrócić do Polski i znaleźć swoje miejsce w modowym przemyśle. W wolnym czasie czyta, uczy się francuskiego lub przechadza się po mieście. Najchętniej jednak słucha muzyki, która zazwyczaj odzwierciedla jej nastrój.