1. Między nami, dziewczynami

Tyle razy słyszałam od różnych dziewczyn, że nie lubią przyjaźnić się z innymi dziewczynami. Że w ogóle się z nimi nie dogadują i nie mają żadnych przyjaciółek. Że dramy, że emocje, że zbyt dziewczęce. Mówiły to z ukrytą dumą i prowokacyjnie patrzyły na mnie – dziewczyńską dziewczynę w baletkach i perłach.

A ja nie byłam w stanie zrozumieć, co to znaczy. Jak to nie mają żadnych przyjaciółek i nie dogadują się z dziewczynami? Przecież dziewczyny są ekstra, niesamowite, fascynujące!

Do tej pory każda dziewczyna i kobieta, która pojawiała się w moim życiu była źródłem inspiracji i wsparcia (w różnych proporcjach i kombinacjach). Od zawsze szczyciłam się moim babami: przyjaciółkami, siostrami, mamą, moimi „czarownicami”, babciami i koleżankami.

Ważnymi i kształtującymi mnie doświadczeniami było pocieszanie jednej z nich, kiedy jej mama poroniła, codzienne odwiedzanie innej po trudnym zerwaniu, pomoc w przygotowaniach do konkursu. Te wszystkie codzienne, choć czasem smutne, sytuacje, którymi się dzielimy, uważam za esencję naszych relacji.

Dużo dziewczyn mówiło mi, że takie dobre relacje, wynikają z tego, że mam niezwykłe szczęście do poznanych dziewczyn. Mówiły, że to rzadkość, że jesteśmy dla siebie takie ważne. Dla mnie było to oczywiste. Do tej pory byłam przyzwyczajona do tego, że moim dziewczynom dobrze życzę, wspieramy się jak potrafimy, że o 5 rano odbiorę telefon od przerażonej przyjaciółki, a ja będę mogła do niej zadzwonić, kiedy poczuję się źle na imprezie.



Nie wiedziałam, że może być inaczej. Aż poznałam „Je” — grupę dziewczyn, która uświadomiła mi jak mocno i głęboko drzemie w nas niepewność, jak bardzo rywalizujemy o uwagę, o chłopaków i o powodzenie.

To było przerażajace odkrycie. Kiedy zaczęłam się obracać w ich towarzystwie, wyczułam zupełnie nieznaną atmosferę. Atmosferę rywalizacji, niedopowiedzeń i wrogiego oznaczania swojego terenu. Był to jakby feminizm wsteczny, cofający się do fazy, w której kobieta kobiecie wrogiem. Pewien porządek w mojej głowie się zachwiał.

Nagle ja, fanka takich filmów jak Karmel Nadine Labaki czy Godziny Stephena Daldry, które celebrują kobiecość i kobiecą przyjaźń, uświadomiłam sobie, że właściwie to chętnie skoczyłabym na piwo z moimi przyjaciółmi-chłopakami, bo przynajmniej wiem, że żaden z nich nie będzie próbował zrobić ze mnie idiotki w towarzystwie, że żaden nie będzie oceniał (przynajmniej nie na głos…), jak wyszłam na zdjęciach z imprezy.


Poczułam się przytłoczona towarzystwem dziewczyn. Potrzebowałam się od nich odciąć, żeby zastanowić z czego wynikała ta dziwna atmosfera. Niestety, doszłam do wniosku, że to zachowanie zdarza się często i jest wyjątkowo widoczne w towarzystwie chłopców.



2. Czemu nie lubimy dziewczyńskich dziewczyn?

W dosyć starej (z lat 80.) książce, która wpadła mi wtedy w ręce, znalazłam ciekawe podejście do tego problemu. Według socjolożki Helen Mayer Hacker kobiety można postrzegać w kategoriach grupy mniejszościowej. „Grupa mniejszościowa to grupa ludzi, którzy z powodu swych cech fizycznych lub kulturowych wyróżniają się tym, że w danym społeczeństwie są traktowani odmiennie i nie na równi z innymi, i którzy w związku z tym uważają się za przedmiot kolektywnej dyskryminacji.”

Hacker uznaje, że niektóre kobiety nie przywiązują wagi lub nie zdają sobie sprawy, że ich płeć (decydująca o przynależności do grupy kobiet) wpływa na sposób, w jaki są traktowane. Żeby określić grupę mniejszościową jej członkowie muszą być przekonani o swojej przynależności. Ze względu na tę nieświadomość, Hacker proponuje nadanie kobietom „statusu grupy mniejszościowej”

Wymienia także różne sposoby przystosowania się do ról narzuconych grupie. Pierwszym jest po prostu dostosowanie zachowania do wymagań, stereotypowo przypisane „babskie sztuczki”. Można to zaobserwować w grupie, w której są sami chłopcy i dwie dziewczyny, kiedy zaczynają rywalizować o uwagę. Dziewczyny często agresywnie zajmują terytorium, bo nie potrafią inaczej i myślą, że tak trzeba.

Jest to dla mnie takie dziwne i trudne. Nie wiem, co robić w takiej sytuacji i, im bardziej ta druga dziewczyna błyszczy i przykuwa uwagę, tym bardziej zamykam się w sobie i usuwam w cień. Dlatego zupełnie swobodnie czuję się będąc tylko wśród chłopaków, a nie przepadam za składem: dwie dziewczyny i kilku chłopaków.



Kolejnym zaskakującym aspektem damskich relacji jest odcinanie się od przynależności do „dziewczyńskich dziewczyn” i unikanie kontaktów z takimi dziewczynami.

Kiedyś usłyszałam (zresztą od bardzo mądrej i interesującej dziewczyny): „no ja nie mogę znieść takich typowo dziewczyńskich dziewczyn, dużo lepiej dogaduję się z chłopakami”.

Hacker pisze, że „Czynnikiem identyfikującym przy wyznaczaniu grupy mniejszościowej jest istnienie dyskryminacji”. Pogarda dla „dziewczyńskich dziewczyn” jest jednym z mechanizmów obronnych, sposobem ucieczki przed przypisaniem do dyskryminowanej grupy.

Jest to także próba zmniejszenia dystansu społecznego między sobą a dominującą większością (w tym przypadku chodzi o mężczyzn). W ten sposób dziewczyny przekazują wyraźny komunikat: Nie jestem do nich (dziewczyńskich dziewczyn) podobna, nie utożsamiam się z nimi.

3. Kiedy baby stają się Moimi Babami

Pod długich rozważaniach i poszukiwaniach postanowiłam zapomnieć, że czasem trudno jest przyjaźnić się z dziewczynami. Mimo że damskie relacje są często trudne i bardzo złożone, zdecydowałam się zaufać moim wcześniejszym doświadczeniom i spędzić z Nimi więcej czasu. Żeby lepiej Je poznać, starałam się spotykać oddzielnie.

Czasem myślę, że najlepsze, co można zrobić, to spróbować zrozumieć tę „kontrowersyjną” osobę czy grupę, wczuć się, zobaczyć szerszą perspektywę. A wtedy okazuje się, że to wszystko jest inaczej, że często ukrywają swoją wrażliwą stronę.

Absolutnie nie chodzi mi o to, żeby zobaczyć w ludziach tylko ich słabości i niepewności. Nie chce sprowadzać ich do tego, czym są w najmniej „wyjściowej” wersji. Ale myślę, że po prostu ta zewnętrzna część osobowości bardzo zyskuje, kiedy wie się z czego wynika i co jest pod spodem.

Mogę bez wahania powiedzieć, że te dziewczyny stały się dla mnie bardzo ważne i uważam, że są wspaniałe. Rozumiem je lepiej i czuję się zaszczycona, że obdarzyły mnie zaufaniem i przyjęły do swojej grupki. „One” zmieniły się w Moje Kochane Baby.

Chyba po prostu, jak powiedziała mi ostatnio moja inna przyjaciółka: „Poznawanie dziewczyn jest koszmarne! Na początku pokazują się ich wszystkie najgorsze cechy… Ale potem jest już tylko super”.

__________________________________

Autorka tekstu: Zosia Mądry (19) – Interesuje się ekologią i ruchem zero waste. Uwielbia pszczoły, książki i uczenie się nowych języków (obecnie marzy o chińskim!).

Autorka i ilustracji: Bogna Skwara (23) – studentka ASP w Warszawie. Bibliofilka rysująca. Naukowiec dorywczy. Flâneur dożywotni. Najczęściej spotykana w europejskich muzeach, na konferencjach naukowych, w Barze Studio, w wodach przybrzeżnych Atlantyku oraz kinach studyjnych. W wolnych chwilach szuka siebie gdzieś indziej w głowie i na mapie. To co widzi/to co robi możecie śledzić na @bo.g.n.a.rt