O projekcie

Berlin to miasto nietypowe. To, co gdzie indziej wydałoby się dziwne, w Berlinie uchodzi za całkiem typowe. Justyna Burzynski (autorka tekstów, berlinsko.com) i Aga Bartosz (ilustratorka, agabartosz.com) postanowiły przyjrzeć się tym wszystkim niecodziennym berlińskim zjawiskom i zaprezentować je na instagramowym koncie @nietypowy.berlin. Co tydzień pojawiają się tam nowe scenki z życia w mieście, a na stories autentyczne relacje z Berlina. W tworzeniu konta uczestniczą aktywnie również obserwatorzy, którzy chętnie dzielą się swoimi niezwykłymi berlińskimi historiami.

Späti

Kiedy właściwie stajesz się już lokalsem w Berlinie? Chyba z chwilą, kiedy sprzedawca w Späti cię poznaje i pozdrawia przy wejściu. Bywa, że staje się on dla ciebie osobą szczególnego zaufania. Z pewnością widział cię już nieraz w zdecydowanie gorszych stanach niż twoja własna matka. Przykładowo, kiedy w drodze z klubu do domu, postanawiasz zaopatrzyć się jeszcze w dodatkowy alkohol na after ze znajomymi. Wyglądasz jak zombie przejechane przez traktor, ale i tak doznajesz tego specyficznego poczucia błogiej swojskości, bo pan sklepikarz bez chwili wahania wyciąga z lodówki twoje ulubione piwo.

Komunikacja miejska

„Przygotowuję się na taką przesiadkę jak na wojnę, zwłaszcza wtedy, kiedy nie jestem w imprezowym nastroju. Nie dlatego, że się boję, raczej po to żeby oszczędzić sobie nierzadko dość nieprzyjemnych widoków. Kiedy w weekendowy wieczór mam przejść z U1 na U8 na Kottbuser Tor, a później z U8 na U7 na Hermannplatz, strategicznie to planuję.

(1) Zawsze staram się, żeby na Kotti wysiąść mniej więcej pośrodku U-bahna. Wtedy od razu znajduję się przy tych źle zamontowanych schodach ruchomych, w których pas do zjazdu w dół znajduje się po stronie kolejki nadjeżdżającej z przeciwległego kierunku. Prowadzi to zwykle do nieporadnego przepychania się ludzi napierający z dwóch kierunków. Do zwiększenia chaosu przyczyniają się też turyści, którzy zaraz po wyjściu z wagonu stają dokładnie na środku peronu, rozglądając się wkoło i blokując przejście innym.

(2) Przedzieram się jak najszybciej w dół, uciekając wzrokiem od tego wszystkiego co dzieje się w przejściu: narkomanów i bezdomnych, których kumpli »poratowałam« przecież tylko chwilę wcześniej paroma centami, kupując od nich Strassenfeger czy Motz – każdemu przecież nie jestem w stanie pomóc! Niejednokrotnie ten rzekomy brak empatii, zostaje skomentowany w niewybredny sposób. Omijam duże grupy obcokrajowców, zastanawiających się głośno po angielsku, gdzie się najlepiej upić i naćpać.

(3) Do U8 wchodzę również mniej więcej pośrodku, by przyspieszyć kolejną przesiadkę. Na Hermannplatz ląduję w samym centrum bójki nastolatków i ledwo unikam ciosu butem prosto w brzuch. Przedzieram się dalej, ktoś wyrzyguje spożytego przed chwilą kebaba, polski punk krzyczy do psa »k*rwo, do nogi!«… a ja? Na szczęście prawie już jestem w domu…” (@berlinsko)

Płatność tylko gotówką

Powiedzmy, że jesteś turystą, przyleciałeś do Berlina easyJetem i chcesz się zabawić. Wchodzisz do baru, zamawiasz drinki dla siebie i nowo poznanych osób. Tracisz rachubę czasu, poddajesz się rytmowi nocy, zamawiasz więcej… Rachunek stopniowo się nabija i  dopiero w momencie płatności, orientujesz się, że niestety nie zapłacisz za wszystko prosto i wygodnie kartą kredytową, bo lokal akceptuje tylko i wyłącznie gotówkę. Otóż, rozwiązanie „cash only” to standard w berlińskiej gastronomii i klubach. I niby owszem, XXI w., Berlin jest stolicą jednej z najlepiej rozwijających się gospodarek świata, ale innowacje w zakresie płatności bezgotówkowych to temat odłożony tutaj na przyszłość… Pozostaje więc szwędać się po mieście z grubym hajsem w portfelu lub planować częste przystanki w bankomatach.

Start-upy

W Berlinie jesteś freelancerem, DJ-em, artystą, albo pracujesz w start-upie. Cała reszta zawodów kwalifikuje się do tych mniej cool, zatem trudniej się nimi pochwalić na imprezach. Choć niektóre wyjątki z pewnością budzą respekt, jak np. opiekun/-ka do dzieci rodziców, którzy planują regularne wyjścia do Berghain, medyk-tajniak pilnujący by sytuacje wymykające się niektórym spod kontroli, miały jednak szczęśliwe zakończenie czy osoba nadzorująca Kaugummiautomaten (wszechobecne w mieście automaty z gumami balonowymi). Posiadanie środków finansowych wspierających party-lifestyle jest dla wielu główną siłą napędową, skłaniającą do porannego wyjścia z łóżka. Jak wiadomo, w Berlinie (wciąż jeszcze) ważniejsze jest „być” niż „mieć”. Pierwsze kroki w niemieckiej stolicy ułatwiają start-upy, rządzące się utartymi schematami i wypracowaną kulturą pracy. Przyciągają darmowymi płatkami śniadaniowymi i innymi bonusami, które z czasem okazują się jedynie wabikami, mającymi zamaskować bezpłatne nadgodziny, brak perspektyw rozwoju czy możliwości zdobycia podwyżki…

Piekielny casting

„Nagle było nas więcej. Zorientowałam się, że nie jestem na typowym castingu, a raczej na rozkręcającej się powoli imprezie. Kolejno wchodziło do kuchni coraz więcej dziewczyn. Każda następna ładniejsza od swojej poprzedniczki. Widziałam zadowolenie na twarzach trzech mężczyzn – pozostałych lokatorów i organizatorów całego zamieszania. Stało się dla mnie jasne, że wybierają dla siebie tę najciekawszą kandydatkę – potencjalną nową współlokatorkę. Wiedziałam, że w tym układzie moje szanse są niewielkie. Nie miałam czasu ani ochoty, żeby zostać do końca, a jak się później okazało, ta, która wyszła ostatnia, dostała  pokój. Tak wyglądał jeden z moich pierwszych castingów mieszkaniowych w Berlinie. Po dwudziestu kolejnych, wreszcie podpisałam wymarzony kontrakt”. (@berlinsko)

Pogoda

„Czasem słońce, czasem deszcz. Pół roku zimy, pół roku lata” – tak w skrócie można opisać berlińską pogodę, na którą wszyscy zawsze narzekają. I choć zmienia się to z roku na rok, bo dochodzi do tego ocieplenie klimatu, kilka rzeczy jest charakterystycznych:

  1. zima jest długa i szara, słońce pojawia się jedynie sporadycznie;
  2. brak wiosny i jesieni – w Berlinie pory roku zlewają się w jedną długą zimę lub lato, brak okresów przejściowych;
  3. sporo anomalii pogodowych – 20°C w lutym, 10°C w czerwcu – w Berlinie to normalka;
  4. słoneczny tydzień oznacza deszczowy weekend – w Berlinie lepiej nie robić planów weekendowych na podstawie tego, co się dzieje w tygodniu, bo słoneczne dni jak na złość zamieniają się pluchę właśnie wtedy, kiedy rozochoceni mielibyśmy ochotę skorzystać ze sprzyjających warunków atmosferycznych;
  5. zdecydowana przewaga dni deszczowych w roku – z wyjątkiem ostatniego upalnego lata, kiedy to strażacy musieli nawadniać parki i skwery, bo miejskiej roślinności groziło wysuszenie, w Berlinie zazwyczaj króluje szaruga.

W związku z powyższymi, ulubionym kolorem berlińczyków jest czarny – nie tylko ze względu na swoje praktyczne walory, ale również dlatego, że doskonale odzwierciedla on panujące w mieście nastroje.

__________________________________

Autorka tekstu: Justyna Burzynski mieszka w Berlinie-Neukölln od 2012r., prowadzi bloga dla Polaków w Berlinie berlinsko.com. Jest autorką licznych tekstów i zdjęć z Berlina. Współpracuje z polskimi i zagranicznymi redakcjami. W 2018r. wygrała konkurs fotograficzny organizowany przez miasto Berlin pod hasłem #FreiheitBerlin.

Autorka ilustracji: Aga Bartosz – gdynianka, studentka Communication Design w School of Form. Sięgając po różne środki wyrazu – malarstwo, ilustracja czy video opowiada historie zahaczając o tematy kobiecości i celebracji codziennego życia w uniwersalnych prostych kształtach. Paleta barwna oddaje intymność, tajemnicę i harmonię historii. Są to kadry na granicy figuratywności i abstrakcji. Instagram @agabartosz