Brudne lato

nad wargą słona kropla potu
na wardze błyszczy nieco soku
na policzkach blady róż
znowu w oczach mnóstwo burz
lśni ci brzoskwiniowa skóra
a w sukience zionie dziura
masz te kwiaty w złotych włosach
wieje słodki wiatr przy wrzosach
ciężki zapach jabłek w sadzie
ciało się na polu kładzie
jasne oczy błyszczą w słońcu
oddaj siebie śmierci w końcu!
bose stopy leżą w rzece
wino leżakuje w bece
(który to już będzie rok?
wypić je jestem o krok)
płonie ci twarzyczka droga
mortem była całkiem sroga
mgła zachodzi twe oblicze
ja zachody ściśle liczę
całe lato to zachody
rzuca w nogi suche kłody
leżę wciąż wśród słoneczników
słucham tych panicznych krzyków
zapach krwi i świeżej trawy
los znów zbytnio był plugawy
gdy trzymałaś w ustach wiśnie
śmierć przecięła cię boleśnie
upadłaś na złote zboże
z pola robiąc sobie łoże
zasnęłaś w ramionach lata
w lecie masz swojego kata

nigdy nie byłaś najmądrzejsza

 

__________________________________

Afrodyta

umieram gdy cię widzę
za każdym razem
pachniesz jak morska bryza

stworzona z czystego piękna
z różanymi policzkami
i ustami smakującymi
jak miód

dotykasz mojego serca
przypominasz sztukę
zabierasz to czego chcesz
zostawiając po sobie skorupy
pęknięte muszle

masz kwiaty w uśmiechu
i sny między palcami
ubrana w królewską purpurę
wyglądałabyś pięknie

zanurzasz się w morzu
fale otulają twoje ramiona
jesteś szumem wiatru w uszach
kochasz to prawda?

chcę cię czcić
zakładasz na siebie piękno
jesteś gotowa
a ja mam ochotę zatonąć w tobie

jesteś miejscem do którego wracam
wiesz to doskonale
może to dlatego
zdradzasz samą siebie
z własnym odbiciem

obiecujesz spragnionym mężczyznom
kobiety z rubinowymi ustami
oślepiasz młodzieńców
marzeniem o pięknie

one są zamężne
i wiesz że tylko ty
możesz je spełnić

dla ciebie rozpętałabym
kolejną wojnę trojańską

ale radzisz sobie całkiem nieźle
sama

__________________________________

Bez(pieczeństwo) końca

I znowu lepi się skóra.
Myślę, że to już koniec
może, a może nie
choć raczej nie.
Przeanalizowałam
wszystko dwa razy
zamknęłam ciężkie powieki
pokryte perłowymi cieniami
i łzami.
Zasklepiła się jakaś rana
choć wcale o to nie prosiłam
rozdrapałam starą
pojawiła się nowa
znów śmierdzi metal
brud i pot.
Obiecałam
że pogodzę się
z sobą, ale nie mogę
kiedy okłamuję samą siebie
mówię: „Już lato”
a czuję zimę i chcę
owinąć szyję szalikiem
i szalikiem owinąć gałąź.
I znów rano
powezmę dojrzałą decyzję
a właściwie
co kto lubi.
Bo kiedy ponad głowami
i ponad słowami
unosi się dym
ja wybieram siebie
kolejny raz
nie warto.
Patrzę w zakurzone lustro
nie mam zmarszczek
moja skóra jest tłusta
tłuste są uda
i tyłek tłustawy
oczy mam mokre
usta pełne
pociągam nosem.
Tak sobie myślę
że nie pamiętam dotyku
chciałabym zbadać
kreski, które cię tworzą
ostrożnie stosować się
do zaleceń
jak nigdy
lepsze to niż pisanie
o karykaturach własnych potrzeb.
Skończyłam szesnaście
nie mam kredytu
na dom i samochód
nie mam męża
ani kredytu na niego.
Chcę targnąć koszulę
z piersi drgającej
z chaosu wydostać krzyk
ostatnio krzyczałam
szesnaście lat temu
kiedy byłam bardziej czerwona
niż po biegu na sześćset.
Podrobiłam samą siebie
skopiowałam ciemne oczy
zmieniając wyraz
położyłam grubszą kreskę
dodałam cienie i
myślę, że to już koniec
może, a może nie
choć raczej nie.
I znowu lepi się skóra

w końcu jest lato.

 

Autorka wierszy: Wiktoria (16) – lubi dobrą literaturę, pijalnie czekolady i koty, ale wciąż nie umie ustawić wśród nich priorytetu. Kocha otaczać się sztuką, a najbardziej ceni sztukę feministyczną. Kiedyś zostanie wielką pisarką; przynajmniej tak przeczytała w teście osobowościowym. Wytwory jej wyobraźni można podziwiać na Wattpadzie: @wodna_lilia. Silna indywidualistka.

Autorka ilustracji: Ola Perec (28) – ilustratorka, designerka, rzeźbiarka oraz pasjonatka malarstwa batikowego. Tworzy, inspirując się naturą. Uwielbia tematy związane ze zwierzętami, magią, która jest w ludziach i w świecie. Jej prace można zobaczyć tutaj: https://www.behance.net/olaperec9c61