Odkrywam swoje supermoce w rożnych sytuacjach i w różnych miejscach. Na pewno jednym z nich jest sala, na której trenuję boks – sport, który wyzwala naprawdę wiele energii, ale także uczy, jak swoją moc dobrze wykorzystać i przede wszystkim, jak ją w sobie znaleźć. Ja tę moc odkrywam również dzięki niezwykłym dziewczynom, z którymi trenuję. Chociaż niejednokrotnie chyba każdej z nas zdarzyło się oberwać i podczas sparingów uderzyć drugą jak w prawdziwej walce, to cały czas tworzymy silną grupę kobiet z różnych światów, w różnym wieku, o różnym wyglądzie, które łączy wspólna pasja.

Trenując pod okiem świetnych trenerek – Anny Panfil i Marii Rędzioch – uczymy się też wiele od siebie nawzajem, ponieważ do grupy należą zarówno dziewczyny bardziej doświadczone, jak i te, które dopiero zaczęły swoją przygodę z boksem. Trenerki zrezygnowały ze swojej sportowej kariery, żeby móc w pełni poświęcić się swojej pracy – dzieleniu się swoją wiedzą, doświadczeniem, talentem i cierpliwością ze zwykłymi dziewczynami, które z różnych powodów znalazły się tutaj, na sali – przestrzeni surowej, autentycznej, pozbawionej sztucznego wdzięku.

Po jednym z treningów udało mi się na chwilę zatrzymać dziewczyny, aby podpytać je o to, jak trafiły na ten cudowny sport i co zmotywowało je do rozpoczęcia treningów.

WERONIKA R.:
Dlaczego boks? Na początku bardzo chciałam schudnąć, chociaż trochę, jednak po pewnym czasie przestało mi zależeć na utracie wagi i po prostu bardzo się wkręciłam w zajęcia. Teraz przychodzę tutaj, żeby się czegoś nauczyć – o sobie i o swoim ciele, no ale przede wszystkim, żeby za kilkadziesiąt lat stanąć w ringu, choć nie wiem, czy to możliwe, bo przecież mam już 26 lat!

TRENERKI:
Za kilkadziesiąt lat? Dlaczego nie?! Możemy zorganizować jakieś specjalne walki dla seniorów!

ANIA:
Ja już miałam swoją szansę! Jeżeli tylko Trenerki mnie nie skreśliły, jestem gotowa, żeby dalej próbować swoich sił w ringu! Swoją pierwsza walkę stoczyłam w wieku 34 lat, trenując zaledwie od półtora roku…

JUSTYNA:
Pamiętam, jaka byłam przerażona, gdy pierwszy raz przyszłam na zajęcia. Nie byłam pewna, czy trafiłam do dobrego miejsca. Widząc trzydziestu napakowanych facetów przed wejściem, zapytałam, czy to na pewno damska sekcja boksu. Wszyscy jednogłośnie potwierdzili i zaprosili mnie do środka. Tak to się zaczęło…

KAMA:
Ja trafiłam na zajęcia, bo szukałam czegoś dla syna, który zaczynał szkołę i również trenuje sztuki walki. Pomyślałam, że byłoby fajnie, gdyby ktoś pomyślał o stworzeniu sekcji boksu dla kobiet, i po krótkim czasie trafiłam do dziewczyn, które chyba jako pierwsze w Poznaniu podjęły się takiego wyzwania. Pamiętam, że po pierwszych zajęciach byłam ledwo żywa, ale wiedziałam, że chcę kontynuować. Jestem tutaj w zasadzie od początku.

WERONIKA M.:
Przyszłam tutaj, żeby sprawdzić siebie. Myślę, że boks rzeźbi charakter. Trzeba być twardym, żeby wytrzymać na treningu, dużo z siebie dawać, mieć kondycję. Człowiek robi się przez to silniejszy, w szczególności, że trenerki zawsze podnoszą poprzeczkę i stawiają przed nami nowe wyzwania, krzycząc „nie odpuszczajcie, dacie radę, jeszcze tylko dziesięć sekund” – to jest trochę jak z wieloma sytuacjami w życiu.

TRENERKI:
Trochę tak jest. Jak odpuścisz tutaj, to potem możesz odpuścić w życiu w obliczu różnych problemów, np. w walce o pracę, w walce o chłopaka, dziewczynę, w walce o miejsce w kolejce…

ANIA:
Zgadzam się. Z własnych doświadczeń wiem, że boks kształtuje charakter bardzo mocno. Ostatnie parę miesięcy spędziłam w wojsku, było wiele sytuacji, w których mężczyźni płakali, byli po prostu przerażeni czekającymi ich zadaniami, ćwiczeniami, presją i krzykami dowódców. Na mnie nie robiło to już żadnego wrażenia.

TRENERKI:
Zahartowałyśmy cię, Ania!

ANIA:
Im bardziej krzyczeli, tym bardziej ja robiłam wszystko z większym uśmiechem! Muszę przyznać, że to, co dla mnie jest tutaj niesamowite, to poczucie wspólnoty. Całe życie uprawiałam rożne sporty, ale chyba dopiero tutaj poczułam prawdziwą siłę zespołu. Mimo że przecież boks jest bardzo indywidualnym sportem – bo ostatecznie wychodzi się na ring samemu i każdą rundę trzeba zaliczyć samodzielnie – to zawsze odczuwam wsparcie całego zespołu. I oczywiście, tak jak wcześniej już wspomniałyśmy, boks kształtuje charakter. Nie tylko w kwestii siły, determinacji, ale też wiąże się z takimi wartościami jak szacunek, przyjaźń i lojalność.

WERONIKA M.:
Zgadzam się. Z drugiej strony, przez to, że boks jest bardzo kontaktowym sportem, łatwo jest się sugerować stereotypem, który wciąż gdzieś funkcjonuje, że przychodzimy tutaj głównie po to, żeby się „ponaparzać” i wyładować na sobie nawzajem.

TRENERKI:
No niestety cały czas istnieje taki pogląd, który w zasadzie nijak ma się do rzeczywistości. Bo przychodząc tutaj, musisz przede wszystkim myśleć. Na ring wychodzisz z dobrze przemyślaną taktyką. Trzeba być bardzo zdyscyplinowanym i mieć głowę do tego, co się robi, a przede wszystkim kontrolę. Zwykłą agresją czy chamstwem nie osiągniesz nic. Boks jest bardzo wymagający.

ANIA:
Jest trochę tak, że im więcej agresji, tym mniej boksu. Trzeba mieć w sobie bardzo dużo spokoju.

TRENERKI:
Dopóki potrafisz panować nad sobą w boksie, jesteś w stanie zrobić wszystko. W momencie gdy tracisz panowanie nad sobą i w grę wchodzą emocje, wszystko zaczyna się sypać. Mamy w swoim zespole wychowanka domu dziecka, który osiąga teraz bardzo duże sukcesy na skalę Polski. Trudno było się dogadać z dyrekcją placówki, żeby właśnie takich „niesfornych” do nas przysyłali, bo ich wychowawcy myślą, że wyjdą stąd jeszcze gorsi, a działa to zupełnie inaczej – człowiek nabiera dyscypliny, uczy się spokoju, panowania nad swoimi emocjami. Taką zadziorność, wolę walki, można w dobry sposób ukierunkować i wykorzystać podczas treningów i późniejszych walk.

ANIA:
Tutaj nie chodzi o to, żeby ubrać się w fajne sportowe ciuchy, tylko przyjść i naprawdę się wymęczyć, pracować przez ten czas w pełnym skupieniu, dać z siebie wszystko. Mnie boks daje przede wszystkim szczęście. Nigdy nie miałam problemów z samoakceptacją, po prostu lubię siebie, ale wielokrotnie w swoim życiu pakowałam się w różne tarapaty. Teraz za każdym razem, kiedy czuję, że mogłabym się zapaść pod ziemię, ukryć w domu, nic mi się nie chce, przychodzę tutaj i trening od razu stawia mnie do pionu.

JUSTYNA:
Boks sprawia, że bardziej lubię siebie. Pamiętam, jak po pierwszych zajęciach – półtorej godziny biegania po sali i walenia w worek – byłam wniebowzięta i nabuzowana energią.

WERONIKA M.:
Ja po pierwszych zajęciach z ekscytacji nie mogłam zasnąć!

KAMA:
Po treningu często mam poczucie, że zrobiłam coś fajnego dla samej siebie, że czegoś się nauczyłam, przepracowałam coś, co siedziało głęboko we mnie.

TRENERKI:
Boks przede wszystkim buduje pewność siebie, o której mówiłyśmy. Wizualnie czy fizycznie nie musi się w nas zmieniać nic, ale w głowie zmienia się bardzo dużo.

ANIA:
Ja dzięki tym treningom, tej wspólnocie, przestałam się czuć bezdomna, odzyskałam swoje miejsce.

TRENERKI:
To też działa w dwie strony. Wy napędzacie nas do dalszych działań, dalszych treningów. Kiedy widzimy, ile wam to daje, nie chcemy odpuszczać, wzajemnie się nakręcamy.

ANIA:
No tak, w naszym przypadku boks jest nie tylko formą ruchu, ale sposobem na życie, wzajemnie się wspieramy, choć potrafimy też sobie przywalić!

TRENERKI:
Boks jest sportem kontaktowym – trudno uniknąć kontuzji, ale żeby walczyć, trzeba to lubić. Trzeba się do tego sportu przekonać, dać sobie szansę, przełamać się. Czujemy się super, kiedy jeszcze możemy was wspierać podczas walk. W życiu tak się nie denerwowałyśmy swoimi walkami jak waszymi. To oczywiste, że będąc zawodnikiem, człowiek się denerwuje, ale trzeba się wtedy bardziej skupić, odciąć od rzeczywistości, a jako trener masz jednak poczucie odpowiedzialności, bierzesz na siebie wiele emocji. Każdy zawodnik jest inny, a każdego trzeba tak samo ukierunkować, wiedząc, co go najlepiej motywuje.

KAMA:
Cały czas mam poczucie, że mogę komuś zrobić krzywdę, ale staram się z tym walczyć, bo przecież w boksie chodzi głównie o technikę, o sport i uczenie się, jak unikać ciosów.

ANIA:
Pamiętam swój pierwszy cios podczas profesjonalnej walki. Bardzo się wtedy zdziwiłam. To były wielkie emocje. Walczyłam z o wiele bardziej doświadczoną od siebie zawodniczką. Na samą walkę składały się głównie emocje, duża ilość ciosów, parcia do przodu bez względu na wszystko, niekontrolowane uniki, w zasadzie chyba mało było w tym wszystkim czystego boksu, ale pamiętam to niesamowite uczucie po. Kiedy walka się skończyła, najbardziej zaskoczyła mnie atmosfera i poczucie zwycięstwa mimo przegranej, uznanie przeciwniczki i osób, które mi kibicowały. W zasadzie wszystko się udało, a samo doświadczenie bardzo pomogło mi w późniejszych treningach.

TRENERKI:
Samej walki bokserskiej nie można rozpatrywać w kontekście wygranej czy przegranej. Już w momencie wejścia na ring, czy to tutaj na sali, czy już na profesjonalnej gali, obie strony są wygrane. Już samo zderzenie się z przeciwnikiem, wejście do ringu, wzięcie walki na siebie, zawziętość jest wygraną, wygraną z samą sobą. Tak naprawdę najtrudniej jest znaleźć w sobie odwagę, wyjść i przetrwać samą walkę, a jaki będzie werdykt sędziowski, to już jest nieistotne. Wiadomo że każdy lubi wygrywać, ale to już jest drugoplanowa kwestia. Wygraną trzeba rozpatrywać na wielu płaszczyznach. Czasami większym wygranym jest przegrany, który po swojej walce potrafi iść dalej i z pokorą wyciągnąć wnioski do kolejnych zmagań.

ANIA:
Zdaję sobie sprawę, że swoją pierwszą walkę bezdyskusyjnie przegrałam, ale ilość pozytywnych opinii bardzo mnie podbudowała. Liczy się wola walki i to, ile serca w nią wkładasz. Cieszę się, że mam takie doświadczenie i z niecierpliwością czekam na kolejne!

TRENERKI:
Trzeba też przyznać, by już całkowicie obalić stereotypy, że dziewczyny mają w sobie bardzo dużo siły i determinacji, łatwiej je szkolić. Szybciej uczą się techniki, zapamiętują, są bardziej zdyscyplinowane. Jest w nas moc, dziewczyny, i musimy ją dobrze wykorzystywać!!

Po treningu zawsze czuję się zmęczona, spocona, przesiąknięta zapachem rękawic, ale jednocześnie szczęśliwa i rozluźniona. Zawsze zaczynamy od rozgrzewki, potem ćwiczymy technikę i organizujemy sparingi. Trenerki niejednokrotnie potrafią zaskoczyć swoją kreatywnością, przygotowując rozmaite ćwiczenia na wzmocnienie i wytrzymałość. Niezależnie od mojego nastawienia dziewczyny sprawiają, że szybko zapominam o problemach, albo dzięki treningom szybko je rozpracowuję. Liczy się skupienie. W szatni wymieniamy się komplementami, obserwując zmiany w naszych ciałach, na szybko analizujemy miniony dzień lub tydzień. Niby się nie znamy, a wiemy o sobie bardzo dużo – stajemy się sobie bliskie. Jesteśmy pięściarkami – kobiecymi, naturalnymi, ale też zadziornymi i pełnymi energii.
Tak, jest w nas siła – nie tylko fizyczna, choć silne mięśnie i wyrzeźbiona sylwetka pomagają pozbyć się kompleksów. Boks przede wszystkim wzmacnia nasze poczucie kontroli nad tym, co siedzi w środku. Podczas treningu można albo to z siebie wyrzucić, albo podejść do problemu z większą świadomością. Każda walczy na swój sposób – ze swoimi słabościami, kompleksami, brakiem pewności siebie, albo po prostu dla siebie, z czystej przyjemności. Boks pozwala wydobyć tę prawdziwą moc, która potrafi zdziałać naprawdę wiele, i jak się potem okazuje, sprawdza się ona nie tylko na ringu.

Z Kamą Bisior, Weroniką Rychlewicz, Anną Lisiak, Justyną Czerniak, Marią Rędzioch, Weroniką Matecka i Anną Panfil rozmawiała Alicja Woźniak.

Ala Woźniak – na co dzień architekt po poznańskiej ASP. W wolnym czasie robi możliwie jak najwięcej: rysuje, biega, boksuje, słucha wielu rzeczy, czyta wiele książek naraz, podróżuje, ogląda, uwielbia swoich przyjaciół i szuka kolejnych wyzwań. Strasznie niezdecydowana osoba.

Autorka zdjęć: Agnieszka Owsiany