Przyszłość – słowo, na dźwięk którego natychmiastowo każdy włos jeży się na karku, mięśnie barków spinają się i zmieniają w stalową masę, a nogi jakoś zaczynają drżeć. Mając ledwie dwadzieścia lat, od przyszłości chce się uciec jak najdalej – lub wskoczyć w sam jej środek, byleby tylko mieć już za sobą ten trudny, męczący okres przejściowy. Czas, w którym szuka się granic między „ja” a „inni”, w którym szuka się swojego powołania, przymierza różne zawody, aktywności, role, z którymi chciałoby się identyfikować. Wybiera się wartości. Redefiniuje znajomości. Kryzys ćwierćwiecza to zjawisko, które według psychologów dotyka osoby wkraczające w dorosłość. To nic innego jak niepewność związana z kwestionowaniem swoich wyborów oraz podejmowaniem decyzji dotyczących życia zawodowego czy kierunku edukacji.

Mam wrażenie, że swój kryzys przechodzę od… 19 roku życia. Po aplikowaniu na kilka kierunków i dostaniu się na każdy z nich, wybór „tego jednego” wcale nie sprawiał mi przyjemności. Zdążyłam później i tak zrezygnować ze studiów, zacząć kolejne, jednocześnie widząc się na wielu innych wydziałach i uczelniach, śledząc rekrutacje, pamiętając założenia programowe innych dziedzin i zazdroszcząc rówieśnikom ich lektur, wykładów, dyskusji, projektów.

Wydaje się, że w dobie wszechobecnej technologii, uzależniających mediów społecznościowych i informacyjnego przesytu, doświadczanie kryzysu ćwierćwiecza jest wyjątkowo trudne. Umysł bombardowany ciekawostkami z całego świata, wiadomościami o konfliktach i nadchodzącej katastrofie ekologicznej oraz wieściami od znajomych może się pogubić w nadaniu wszystkim tym tematom odpowiedniej hierarchii. Łatwo też pomylić własne ambicje (być może jeszcze nieodkryte) z cudzymi (ktoś rzucił wszystko i pojechał do Australii, ktoś odbył wolontariat na Sri Lance, ktoś inny spełnia się artystycznie w Wielkiej Brytanii, a jeszcze ktoś robi karierę w znanej i szanowanej firmie). Instagram i Facebook prowokują do porównywania się, zaś niezliczona ilość możliwości wywołuje wrażenie przesytu.

Amerykański psycholog Barry Schwartz nazwał to zjawisko paradoksem wyboru: zbyt wiele dostępnych opcji raczej wzbudza stres i niepokój niż ekscytację. Zamiast wybrać to, co po prostu spełnia nasze oczekiwania, mamy tendencję do szukania najlepszej możliwej okazji, co wiąże się z byciem w stanie ciągłego oczekiwania na „to coś” oraz chronicznym FOMO (fear of missing out – lęk przed ominięciem czegoś istotnego). To właśnie ja sprzed kilku lat, studiująca jeden kierunek i myśląca o kilku (kilkunastu) innych, pełna przekonań o tym, że lepiej jest wszędzie tam, gdzie mnie nie ma. Badacze wyróżniają także FOBO (fear of better options), czyli strach przed podjęciem decyzji, która nie będzie najlepsza. W obliczu takich zjawisk planowanie świetlanej przyszłości może stać się blokadą uniemożliwiającą wykonywanie codziennych zadań i zaangażowanie się w jakąkolwiek aktywność. Czy wobec tego warto wybiegać myślami do przodu?

Jak zauważa Yuval Noah Harari, charakterystyczną cechą XXI wieku jest jego nieprzewidywalność. Trudno określić, czy opłaca się nam pojechać pracować społecznie na Sri Lance czy raczej robić karierę korporacyjną, jeżeli zupełnie nie wiemy, jak może wyglądać rynek pracy w ciągu najbliższych kilkunastu lat. Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie nawet naszych przyszłych zawodów. Jedyne, czego możemy być pewni, to to, że lepiej się nie przyzwyczajać do obecnego stanu rzeczywistości. Niby nie jest to nic nowego – już Heraklit z Efezu mówił o tym, że jedyną stałą rzeczą w życiu jest zmiana – jednak faktem jest, że tempo rozwoju cywilizacyjnego jeszcze nigdy nie było tak szybkie.

Tak się jednak składa, że umysł nie lubi zmian. Są stresujące, niewygodne i wymagające. Jak zatem radzi Harari, dzieci XXI wieku powinny być uczone gotowości i odporności psychicznej, aby sprostać dynamice swoich czasów. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Harari radzi medytację, która zwiększa odporność organizmu oraz obniża poziom kortyzolu, czyli hormonu stresu. Próbowałyście kiedyś medytować? To udręka dla umysłu millenialsa przyzwyczajonego do stymulacji powiadomieniami push i nowymi komunikatami otrzymywanymi co kilka minut.

Już dawno odzwyczaiłyśmy się od nudy, czytając artykuły w komunikacji miejskiej, słuchając podcastów na spacerach i sprawdzając co chwila media społecznościowe. Jednak to właśnie odizolowanie się od bodźców umożliwia koncentrację potrzebną do twórczej pracy czy efektywnej nauki, czyli właśnie te czynności, które mogą ukształtować naszą przyszłość.

Okazuje się zatem, że najlepszą receptą na oswojenie się z przyszłością jest zanurzenie się w teraźniejszości. Zamiast odpływania w dalekie plany, lepiej jest skoncentrować się na tym, co tu i teraz i rozwiązywać bieżące problemy. W końcu jedynie poprzez działanie można wpłynąć na kształt przyszłego życia.

 

Więcej:

N. Harari – „21 lekcji na 21 wiek”, Wydawnictwo Literackie, 2018.

B. Schwartz – „Paradoks wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej”, Wydawnictwo Naukowe PWN, 2013.

Sh. S. Iyengar, Mark R. Lepper – “When Choice Is Demotivating: Can One Desire Too Much of a Good Thing?” Journal of Personality and Social Psychology, 79(6), 995-1006.

_______________________________

 

autorka tekstu: Anna Blanka Dulny-Leszczyńska – studentka kierunku Media Interaktywne i Widowiska, absolwentka filologii włoskiej. Zajmuje się mediami i sztuką współczesną. Wokalistka i piosenkopisarka, wolne chwile spędza na macie, praktykując jogę. Swoją twórczością dzieli się na Instagramie jako @_blankali.

autorka ilustracji: Kamila Król („Pigeon”) – studiowała ilustrację w Cardiffie i tam w tej chwili mieszka.  Kolekcjonuje obserwacje i fantazje i stara się przelać je na papier, po drodze wypijając litry kawy i robiąc przerwy na spacery tam, gdzie zielono. pigeonmakesart.co.uk 
Instagram: @pigeonxgirl.