Nietzsche uważał się za nadczłowieka. Pomiędzy byciem Prusakiem, Polakiem czy Niemcem, wybrał bycie Europejczykiem, człowiekiem bez państwa, bez ojczyzny. Jego wniosek o anulowaniu obywatelstwa został oficjalnie zaksięgowany 17 kwietnia 1869 roku. Historię jego braku poczucia przynależności do jednego miejsca opowiedział mi mój profesor z filozofii egzystencjalnej. Podobnie jak Nietzsche nie czuł się on obywatelem żadnego państwa. Na studiach nauczył się więc pięciu języków i wyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Francji, później Holandii, gdzie dane mi było poznać jego nauki, myśl przewodnią i charakter. Profesor Aiken dał mi do zrozumienia, że patriotyzm to rzecz względna, że patriotą można być w stosunku do własnych przekonań. Czy mój ulubiony profesor jest outsiderem? Na pewno. Czy jest człowiekiem szczęśliwym? Nie wiem. I nie chcę wiedzieć.

Wyjazd z Polski był jednym z najważniejszych i zarazem najtrudniejszych wyborów w moim życiu. Nie ze względu na ojczyznę, ale to co się z nią wiąże – rodzina, przyjaciele, tanie autobusy. Mimo wszystko doszło do opuszczenia kraju. Zmiana środowiska zmieniła nie tylko mój sposób patrzenia na życie, ale i to co zostawiłam za sobą. W ciągu pierwszych trzech lat z łatwością przychodziło mi dostrzeganie wad Polaków i systemu w jakim żyłam. W porównaniu do Holandii, Polska to kraj zaściankowy, wciąż zmagający się z rozpamiętywaniem przeszłości, przyznawaniem praw ludziom, którzy odstają od ustalonych „norm” czy odróżnianiem polityki od kościoła. Wiadomości o kolejnych manifestacjach i marszach łamały mi serce. Z jednej strony cieszyłam się, że Polacy mają zapał do walki i wyrażania swojej frustracji, z drugiej zaś wiedziałam, że wystawanie pod Sejmem to jedyna możliwość „działania”. Po drugim „czarnym proteście” zaczęłam ignorować wiadomości dochodzące z polskich mediów.

Czwarty rok mojego pobytu za granicą zaczął się od wielkiej tęsknoty. Tęsknoty za rodziną, przyjaciółmi i wspomnianym wcześniej, tanim transportem. W marcu sama wzięłam udział w Marszu Kobiet zorganizowanym na placu Dam w Amsterdamie. Na nowo poczułam potrzebę przynależności i solidarności, nie tylko z kobietami ale i emigrantami. Poczułam, że aby zmienić system, potrzeba najpierw zmienić samego siebie, swój sposób myślenia. Wróciłam więc w myślach do ukochanych zajęć z filozofii i przypomniał mi się cytat:

„ A ci, którzy tańczyli zostali uznani za szalonych przez tych, którzy nie słyszeli muzyki.”

W tamtym momencie poczułam, że od jakiegoś czasu jestem tą, która nie słyszy muzyki…

26 maja 2019

„Szanowna Pani/ Szanowny Panie,

Informujemy, ze Pani/Pana wniosek o dopisanie do spisu wyborców w obwodzie głosowania utworzonym za granicą został zarejestrowany w systemie.”

_____________________________________________________________________________

Autorka tekstu: Martyna Małysiak (22) – studiuje historię sztuki i dramaturgię w Amsterdamie. Jest zakochana w Tokio, dlatego też w każdej wolnej chwili szlifuje swój japoński i powiększa kolekcję azjatyckich książek kucharskich. Od momentu ukończenia czytania książki „Listy na wyczerpanym papierze” Agnieszki Osieckiej i Jeremiego Przybory nieustannie pisze listy, do przyjaciół, bliskich i siebie samej. Ma psa Leona, za którym bardzo tęskni i mnóstwo zdjęć do wywołania.

Autorka ilustracji: Kamila Lenarcik – z wykształcenia kulturoznawczyni z pasji graficzka. Jej ulubioną techniką jest kolaż, dzięki któremu tworzy surrealistyczne światy. W jej pracach główną rolę odgrywają kobiety i natura. W wolnych chwilach pochłania seriale, książki i zieloną herbatę. Kiedyś chciałaby zostać posiadaczką psa i domu nad morzem.
Instagram: @grandmas.ink