Jak nie drzwiami, to oknem. To niepozorne i niedługie zdanie stało się mottem niemalże wszystkich działań, jakie decyduję się podejmować. Aby zarazić się determinacją i optymizmem, cofnijcie się ze mną dokładnie o rok. Jest październik, na jednym z dwóch wiodących przedmiotów otrzymuję do opracowania temat „ruch”. Spada na mnie lawina, bo gdzie nie spojrzę, widzę coś, co się zmienia, przemieszcza, transformuje. Ludzie w tramwajach, ludzie pod krakowską Bagatelą, pory roku (dość oklepane), nastroje, zachcianki. Ruch w znaczeniu rehabilitacyjnym, ruch w znaczeniu erotycznym. Jakieś inne ruchy. A może brak ruchu?
To ostatni moment (jak wówczas błędnie sądziłam), by zrobić coś, co mogłoby być całkiem moje, co chciałabym pokazywać i o czym chciałabym mówić. Coś, co rzeczywiście mogłoby pomóc rozwiązać wybrany przeze mnie problem i jednocześnie nie stanowiłoby beznamiętnie wykonanego prototypu, który tuż po zakończeniu semestru obrasta w kolejne warstwy kurzu. Wybór padł na najbardziej kuszący z „ruchów”.
Czytam więc nowe wydanie „Sztuki kochania” i choć nie miałam pojęcia o istnieniu poprzednich, przyswajam i przesiewam informacje zawarte w tej książce. Wkrótce, z dość dużą mocą, uderza mnie wniosek, że nikt nigdy nie powiedział mi o istnieniu Wisłockiej podobnie jak o wielu innych powiązanych z nią sprawach. Milczenie lub stygmatyzacja otaczały tematy powiązane z dojrzewaniem, zmianami fizycznymi i emocjonalnymi. Coś się stanie, musisz uważać. Bądź ostrożna, inaczej przyjdą konsekwencje. Zobaczysz, wszystko się teraz zmieni. I choć widziałam zewnętrzne rezultaty tych przemian, ich wewnętrzne katalizatory nadal gdzieś mi umykały.
Tupnęłam nogą i uznałam, że gdzieś musi istnieć alternatywna forma edukacji, że gdzieś musi istnieć ktoś, kto opowiada o dojrzewaniu i procesach nie ubierając swoich słów w tonę metafor. Jak nie drzwiami, to oknem – dotarłam do odważnych i rzetelnych źródeł, dzięki którym mogłam tupnąć i drugą nogą, by ostatecznie podsumować, że nawet jeśli pierwotnie uważamy powszechnie przyjęte rozwiązania za jedyne możliwe, w każdej chwili możemy odwrócić się w drugą stronę, by udać się na poszukiwania alternatyw.
Więcej o projekcie ero.edu przeczytacie na facebooku i portfolio autorki Dominiki Spytek oraz w grudniowym numerze G’rls Room.
Teks i zdjęcia: Dominika Spytek – studentka Wzornictwa na Wydziale Sztuki krakowskiego UP. Uwielbia kwestionować i rozkładać na czynniki pierwsze otaczający ją świat. Jak sama twierdzi, jakiekolwiek działania pozbawione sfery merytorycznej są jednoznaczne ze świadomym odbieraniem sobie prawa głosu. Dlatego też jej prace wywoływać mają przede wszystkim dyskusję, a dopiero później spełniać wszystkie inne wymagane kryteria. W szczególności interesuje ją tematyka ciała oraz kobiecości, co zobaczyć można w jej najnowszych pracach.