Gdyby odwrócić bieg historii, to za górami, za lasami, w odległym zakątku warszawskiego Mokotowa, moi rodzice, gdzieś na przestrzeni roku 2001, mogliby adoptować kota. Mogliby też mieć już od dawna przygotowane dwa imiona dla przyszłej córki ukryte w magicznej szkatułce na dnie szafy. W dniu adopcji kota, w poszukiwaniu odpowiedniego imienia mogliby wyciągnąć skrzętnie schowane pudełeczko i na stronie internetowej do losowania zwycięzcy Stream Change pozwolić technologicznej sile wyższej zadecydować.

Symulacja Stream Change za zwyciężczynię uznałaby Alicję. Historia dziejów zostałaby odwrócona zupełnie do góry nogami.

Gdyby kot nie został Matyldą, zostałabym bym nią ja. Gdyby kot nie został Matyldą, zostałby Alicją. Spełniłoby się też wtedy moje największe marzenie o tym, by moje imię nie sugerowało wizyty w króliczej norze i zdetronizowania Królowej Kier.

W odmęcie mojej kilkuletniej wyobraźni, w takim świecie zamiast deszczu z nieba spadałyby strużki słodkiej oranżady, najmniejsza łza zamieniałaby się w salwę śmiechu, a w zeszycie do kaligrafii zamiast koślawego „Alicja” pojawiłoby się eleganckie „Matylda” z zawijasami. Na pewno też mama kupowałaby mi świecące buty z kółkami na podeszwie, a nie czerwone ortopedyczne kapcie „Bartek”. Do czasu.

Po kilku latach, wielu słowach, remoncie małego pokoju i przemalowaniu go na fioletowo, mogłabym po raz pierwszy usłyszeć historię tłumaczącą pochodzenie imion obu małych istot w rodzinie. Wtedy też pojawiłaby się myśl, czy gdyby Kot nie został Alicją, to czy nie zostałabym nią ja. Która Matylda nie chciałaby się przecież nazywać Alicja?

Aby uwiarygodnić nieco próbę rozwiązania wszystkich trudnych emocji związanych z tą historią przygotowałabym listę za i przeciw. Zrobiłabym to, co mam nadzieję zrobili moi rodzice podczas wybierania imienia, czyli najpierw odwiedzić stronę parenting.pl i niebieską zakładkę „Imiennik”.

Matylda

Zdrobnienia (najpopularniejsze): Matyla, Matyldek, Matyldka, Matyldunia, Matyldusia, Matylduś, Matyldzia, Matylka, Matysia, Matyś, Tylda, Tyldka, Tylka, Tysia, Tyśka (15 wersji)

Predyspozycje zawodowe: pielęgniarka, kelnerka, rzemieślniczka

Tonacja: ton D

Zapach: modrzew, aloes

Alicja

Zdrobnienia (najpopularniejsze): Ala, Aleczka, Aleńka, Ali, Alicjuś, Alik, Aliś, Alka, Alotka, Alson, Alu, Aluchna, Alula, Alunia, Alusia (15 wersji)

Predyspozycje zawodowe: psycholożka, psychiatrka, duchowna, muzyczka, plastyczka           

Tonacja: ton C

Zapach: opium, kadzidło

Gdyby więc kot nie nazywał się Matylda, być może po latach skromnych żałości wokół swojego imienia, zostałabym pielęgniarką Tyldą i jadąc rowerem przez Pole Mokotowskie usłane aloesami i słuchałabym II Symfonii Beethovena w D-dur. Mogłabym sobie co najwyżej pomarzyć o kadzidlanych zapachach albo studiach artystycznych. 

Gdybym więc ja była Matyldą, a Kot Alicją być może jednak wcale nie zmieniłoby się dużo. Moje wspomnienia z Kotem prawdopodobnie nadal ograniczałyby się do odrapanych kremowych krzeseł z jadalni, które zwróciłyby jego uwagę niezależnie od nadanego imienia. Ja natomiast, jako Matylda, tak samo nie lubiłabym ortopedycznych butów i lubiłabym brokat na trampkach zapinanych na rzepy.

W nieprawdziwej historii dziejów byłabym też dużo mniej podobna do mojej filmowej imienniczki Matyldy, od której zaczerpnięte zostało imię. Być może to jest argument, który przebija bańkę tej wymyślonej historii. Gdyby ktoś w 1994 postanowił zakręcić włosy Natalie Portman na lokówce albo, lepiej, jednak zgodnie z zaleceniami fryzjerów, wydobyć naturalny skręt z pomocą suszarki z dyfuzorem, wtedy może ta historia miałaby większy sens. Ale nie ma.

***

Tekst: Ala Rasztawicka (20) – studentka warszawskiej asp. Lubi słowa i książki z dzieciństwa. Dba o porządek nutek w Radiu Kapitał. Ciągle zapomina żeby wymienić łańcuch w rowerze.
Instagram: @‌alraszt

Ilustracje: Justyna Nowik-Borowska – architektka i UX designerka. Lubi być w ruchu, a kiedy zwolni rysuje, maluje i pisze. Publikowała w Zawód: Architekt, Szajn, Gazeta Musi się Ukazać.
Instagram: @codzisbedemalowac