***

kraj, który nawet nie istnieje

wprowadza obowiązkowy pobór kobiet do wojska.

jest nowoczesny, bo stawia znak równości w sile,

jest tradycyjny, bo zabijanie ceni w życiu najbardziej.

u kogo więcej wykituje, ten bierze wszystko,

żetony, monety, karty i klucze do czyichś mieszkań.

a ponoć igrzyska śmierci były nierealistyczne.

obowiązkowy pobór kobiet do wojska

oznacza, że na polu walki będzie teraz klepanie się po pleckach

i zażalenia nad złamanym paznokciem.

taką narrację przyjmują ci, którzy kochają kobiety za mocno,

by stracić choć jedną, mimo że nigdy żadnej nie przytulili.

niektórzy krzyczą, że tak powinno być i jazda, ale to mężczyźni, którzy boją się śmierci.

nie chcą umierać sami, dobrze mieć obok człowieka.

najzabawniejsza część społeczeństwa mówi, że chociaż te ładne mogliby oszczędzić.

kobiety w kraju, który nawet nie istnieje, milczą na temat obowiązkowego poboru do wojska.

jednym słowem – nie zmienia się nic.

sytuacja z wieku każdego

nikt mi nie zabroni, więc w samym sercu wielkiego bałaganu

zapalam świeczkę, żeby zatopić się w utopijności poezji,

a ona żarzy się raz agresywnie pomrukując,

a raz milknie płomień i staje na baczność.

takie zaburzenie osobowości jest spotykane w dzisiejszych czasach.

ja też, gdy czytam poezję, wpierw płaczę, dopiero później

rzucam książkę brutalnie pod łóżko.

na nim później śpię, myśląc, jak zjadają ją pająki i karaluchy.

ucisk nie ustaje

śpię jak zwykle nago,

i choć nie mieszkam z ojcem od siedemnastu lat,

to jego cień przesuwa się nade mną niczym rozumny ocean,

szepcząc, że jestem dziwka.

zgrzeszyłam, budząc się w łonie matki

z posiadaniem żelaznej muszelki,

która zdziwiła mnie tak samo, jak resztę świata.

zrobiłam pochód wstydu dwadzieścia ileś razy.

przestałam liczyć, gdy miałam dwanaście lat.

teraz wchłaniam w siebie każdy swój oddech,

bo nie wiem, ile ich jeszcze zostawił mi bóg,

i który właściwie sprawuje nade mną opiekę:

czy ten starszy, androgeniczny, prostoduszny dziadek,

czy bóg ojciec morderca z gier komputerowych.


Tekst: Weronika Brykalska – urodzona w pierwszym dniu roku 2000, absolwentka filologii polskiej, studentka
sztuki pisania, redaktorka, amatorsko malarka, feministka. Instagram: @‌magicznedrzewo_

Ilustracje: Karolina Graczyk – współtwórczyni i naczelna graficzka magazynu o kinie Final Girls. Inspiracje do kolaży czerpie z psychodelii, retro grozy i filmowej pulpy. Jej prace można znaleźć na instagramie @something.weird.collage.