W Polsce żyje około 19 milionów osób z macicami. 22 października 2020 roku każdej z nich odebrano jedno z podstawowych praw człowieka – prawo wyboru i decyzji o własnym życiu, zdrowiu i ciele. Trybunał Konstytucyjny uznał, że prawo do aborcji ze względu na letalną wadę płodu jest niezgodne z konstytucją i tym samym zakazał dokonywania zabiegu z tego powodu.
Tymczasem w 2019 roku na 1100 legalnych aborcji w Polsce aż 1074 z nich wykonano właśnie z powodów embriopatologicznych. Odebrano kobietom prawo, z którego najliczniej korzystały.
Można pomyśleć, że właściwie 1100 to nie jest duża liczba, więc widocznie aborcja nie jest tak potrzebna, jak by się wydawało. Jednak nikt nie prowadzi statystyk aborcji wykonywanych nielegalnie, nikt nie liczy kobiet wyjeżdżających za granicę, by tam mieć wykonany zabieg, ani tych, które kupują środki do aborcji farmakologicznej – również za granicą. Jednak fundacje pomagające kobietom szacują tę liczbę na kilkadziesiąt tysięcy. Potwierdzenia tych szacunków nie trzeba szukać daleko – wystarczy cofnąć się do 1996 roku, gdy weszły w życie przepisy pozwalające dokonać legalnej aborcji, gdy „kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej”. Przepis obowiązywał przez pół roku i w tym czasie wykonano ponad 3000 aborcji, co oznaczało sześciokrotny wzrost w stosunku do roku poprzedniego.

Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że aborcja to zabieg ratujący życie i zdrowie. Zabiegi usunięcia ciąży mają kilkukrotnie niższy wskaźnik śmiertelności niż poród. Dla aborcji wynosi on 0,6 na 100 000 kobiet, natomiast dla porodu jest to aż 8,8. Co więcej, poród jest również większym zagrożeniem dla zdrowia psychicznego kobiety, w przeciwieństwie do aborcji. Tzw. “syndrom poaborcyjny”, o którym mówią środowiska antyaborcyjne, tak naprawdę nie istnieje, co potwierdziło Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne i tym samym nie stanowi żadnego kryterium diagnostycznego. Badania rzekomo dowodzące jego istnienia nigdy nie brały pod uwagę wcześniejszej historii psychiatrycznej badanej kobiety oraz czynników zewnętrznych (np. stygmatyzującego środowiska).
Natomiast jak najbardziej prawdziwe są depresja poporodowa dotykająca 10% – 20% kobiet, które urodziły oraz psychoza poporodowa, którą diagnozuje się u 0,1% matek. Powyższe choroby mogą utrzymywać się przez wiele lat i zagrażać życiu, zarówno matki, jak i dziecka. Nie dotykają one tylko kobiet, które były zmuszone donosić ciążę, ale także tych, które wyczekiwały zostania matką. Co to oznacza? Że każda osoba po porodzie może zostać dotknięta tymi problemami, a ryzyko wzrasta, gdy kobieta jest zmuszona do porodu.
A jakie szanse ma taka osoba na pomoc w Polsce?
Niewielkie. Psychologia i psychiatria w naszym kraju są poważnie niedofinansowane i wybrakowane. Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej wynika, że w Polsce obecnie jest 4,2 tysiąca psychiatrów i psychiatrek, co daje 8,75 lekarzy na 100 000 osób. Więc jeśli te 1000 kobiet, które dokonało aborcji z powodu wady płodu urodziłoby, a następnie potrzebowało pomocy psychiatrycznej, musiałyby się podzielić mniej niż połową lekarza.
Często działacze pro-life jako rozwiązanie wskazują oddanie niemowlęcia do adopcji lub domu dziecka. Jednak okazuje się, że domy dziecka są przepełnione, rodzin zastępczych jest coraz mniej, a procedury adopcyjne w przypadku gdy dziecko ma żyjących rodziców biologicznych, potrafią wydłużać się nawet do ośmiu lat. A 80% dzieci w systemie pieczy zastępczej ma właśnie oboje rodziców. Dodatkowo nierzadko do domów dziecka trafiają dzieci, które powinny trafić do placówek wychowaczo-resocjalizujących, co wpływa na resztę wychowanków.

Nawet jeśli kobieta będzie miała wystarczająco siły, by zdecydować się na wychowanie dziecka z niepełnosprawnością, może nie wystarczyć jej pieniędzy. Dodatek do świadczenia rodzinnego z tytułu kształcenia i rehabilitacji dziecka powyżej piątego roku życia wynosi 110 złotych, czyli mniej więcej tyle, ile jedna prywatna konsultacja z rehabilitantką. Zasiłek pielęgnacyjny to 215,84 złotych miesięcznie, a specjalny zasiłek opiekuńczy to 846,42 złote miesięcznie. W tym samym czasie osoba sprawująca opiekę nad osobą z niepełnosprawnością nie jest w stanie podjąć pracy ze względu na zwyczajny brak czasu, więc jest całkowicie zdana na państwo. Dorosła osoba z niepełnosprawnością dostanie 1200zł, opiekun 1835. Nawet jeśli podliczymy te wszystkie kwoty, nawet jeśli dodamy kolejne zasiłki, to nadal będzie to zaledwie wystarczało na przeżycie. A co z lekami, leczeniem, wizytami u lekarzy, rehabilitacją, fizjoterapią, edukacją?
Każda z powyższych opcji może okazać się zła. Każda może skazać na cierpienie matkę albo dziecko, albo oboje. Kobieta będąca w ciąży, wie najlepiej, na ile ją stać i ile ma siły, najlepiej zdecyduje o sobie. Ciąża nie jest karą za seks. Co więcej, zamiast coraz bardziej zaostrzać prawo aborcyjne, w prosty sposób można by było zmniejszyć ilość tych zabiegów u samego źródła – ułatwić dostęp do antykoncepcji (także tej awaryjnej) oraz rozpowszechnić edukację seksualną. WHO dowiodło w rozległym badaniu, że w krajach, w których powyższe czynniki są spełnione, aborcji jest mniej. Tymczasem w Polsce nadal edukacją seksualną się straszy, a antykoncepcję nieraz potępia.
W ciągu ostatnich 60 lat 30 państw zliberalizowało swoje prawa aborcyjne, a Polska zostaje w tyle. Gorzej w Europie jest jedynie w Watykanie, San Marino i na Malcie, gdzie aborcja jest nielegalna. Warto przypomnieć, że w 2004 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł, że „nienarodzone dziecko nie jest uznawane za osobę bezpośrednio chronioną art. 2 Konwencji [prawo do życia], a nawet jeśli ma prawo do życia to jest ono ograniczane przez prawa i interesy matki”.

Ciąża nie jest stanem neutralnym . Od pierwszych tygodni odczuwa się dyskomfort, nudności, bóle i skoki hormonów. Zmuszanie kobiety do pozostawania w stanie, w którym nie chce być, to tortury. Zmuszanie kobiety do czekania na dziecko, które umrze jej na rękach, to tortury. Zrzucanie odpowiedzialności na osobę, która nie jest na to gotowa, to tortury.
Kolejnym argumentem podawanym przeciw aborcji jest cierpienie nienarodzonego dziecka, na banerach nieraz widać rozczłonkowane płody, wyglądające jak mały człowiek. Po raz kolejny – manipulacja. 65% aborcji wykonywanych jest przez 8 tygodniem ciąży, a kolejne 25% między 8 a 13 tygodniem. Tymczasem płód osiąga zdolność odczuwania bólu dopiero w okolicach 30 tygodnia ciąży. Płód nie odczuje bólu, za to dziecko, które umrze zaraz po porodzie – już tak.
Aborcja to prawo człowieka i dbanie o własne zdrowie. Kobiety po zabiegu głównie odczuwają ulgę i ten stan się utrzymuje. Po latach potwierdzają, że dobrze wybrały, że nie żałują i zrobiłyby to ponownie. Żaden powód, dla którego wykonuje się aborcję nie jest zły, nie powinno się nikogo oceniać. Aktualnie w społeczeństwie strach przed ciążą jest tak ogromny, że nawet osoby korzystające z antykoncepcji nadal się boją. Stygma dotycząca seksualności nastolatek jest tak duża, że ze strachu przed krytyką, nie zwracają się z prośbą o pomoc. Wiek zgody w Polsce to 15 lat, a nadal słyszymy że „jak nie jesteś gotowa na dziecko to nie uprawiaj seksu, bo to zawsze ryzyko”. Seks to nie tylko narzędzie reprodukcyjne, kobiety to nie inkubatory.
Jest trudno, ale już nigdy żadna z nas nie będzie szła sama. Potwierdzają to liczby osób na protestach, kwoty wpłacane dla dziewczyn z Aborcyjnego Dream Team, rozpowszechnianie numerów, pod którymi można znaleźć pomoc. Dziewczyny wyjeżdżając za granicę kupują tabletki „po” i przywożą je do Polski, gdyby ktoś potrzebował, lekarze i lekarki wydają recepty za grosze. Musimy walczyć, bo nie każdy ma możliwość znalezienia pomocy, nie każdy ma siłę, nie każdy ma pieniądze by wyjechać do Czech, gdy zajdzie potrzeba.
Ale nigdy nie pozwolimy na piekło kobiet.
Autorka tekstu: Gabi (19) – studentka, dużo mówi, więcej czyta, a jeszcze więcej ogląda filmów. Chciałaby żyć w latach dziewięćdziesiątych, ale nie narzeka bo teraz przynajmniej wychodzą w kinach superbohaterskie crossovery, a jest zafascynowana popkulturą. Jednak gdyby mogła, w przyszłości budowałaby rakiety kosmiczne. Instagram: @koncewicz.g
Autorka ilustracji: Natalia (21) – jej oczkiem w głowie są kolaże. Jeżeli miałaby powiedzieć coś więcej o sobie, to byłby to fakt, że kocha się inspirować. Absolutnie wszystkim, ale ostatnimi czasy jej największym obiektem zainteresowań są silne kobiety – „Wspieram Was wszystkie i dziękuję za potężną dawkę motywacji!”
Instagram: @zlepkisklejki