To nie miało być nic wielkiego. Po prostu kupiłam aparat i chciałam stworzyć portfolio, więc na jednej z grup na Facebooku dodałam ogłoszenie, że szukam chętnych dziewczyn, które pomogą mi w zbudowaniu strony fotograficznej. Zgłosiło się kilkanaście osób. Pragnęłam, by moje zdjęcia nie były pozowane, sesje mogłabym nazwać “fotograficznym spacerem”. Fotografie nie miały być poddane obróbce graficznej, zamierzałam uniknąć Photoshopa. Za cel obrałam sobie uchwycenie tego, co głęboko w nas. Siły, prawdy i duszy (a ona siedzi w oczach). Motywowało mnie moje bulimiczne doświadczenie i lata nienawiści do swojego ciała, którą dodatkowo karmiły “zrobione” okładki czasopism czy wyretuszowane posty na Instagramie.
Chciałam zmiany i niezafałszowanego wizerunku kobiet. Zamierzałam dać to, co sama chciałabym otrzymać – ciepłe uczucia wobec ciała, wobec siebie samych. Sprawić, by moje bohaterki były dla siebie dobre, polubiły bycie fotografowaną i zrozumiały, że są fantastycznymi istotami. Dlatego też umówiłam się z dziewczynami w największych miastach kraju. Chodziłyśmy ulicami, rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się i dzieliłyśmy swoimi historiami, a ja zamiast oczu miałam obiektyw i uwieczniałam na zdjęciach moje towarzyszki. Wróciłam do domu i zajęłam się udoskonalaniem owoców naszych sesji. Po paru dniach stworzyłam portfolio fotograficzne. Dodałam zdjęcia z krótkim opisem-historią każdej z moich bohaterek.
Reakcja bohaterek odmieniła moje życie:
Zośka, te zdjęcia są przepiękne… Ja się popłakałam. Nawet nie wiesz, jakie to było dla mnie ciężkie, ale potem przyjemne, a teraz… Jestem z siebie dumna. A z Ciebie jako fotografa to już mega!! I ten opis… Jestem oczarowana, zawstydzona trochę też. Haha, nie jesteś tylko fajną babką, fotografką, ale… Terapeutką 🙂 Jeszcze raz dziękuję.
SUPER ZDJĘCIA!!!!! To jestem JA! Jestem trochę ładna! Podobają mi się – tak wyglądam”, „Ojej, nie obejrzałam jeszcze wszystkich, ale czuję się, jakbym dostała najfajniejszy w świecie prezent i jeszcze coś więcej. Na pewno coś więcej niż zdjęcia.
W tamtej chwili poczułam mocne kliknięcie w moim sercu. Sygnał, że to, co właśnie zrobiłam, nie skończy się tak szybko, że to dopiero początek wielkiej przygody. Że w końcu mam cel.
Należę do tych osób, które kierują się w życiu sercem. Aby coś robić, muszę to „czuć”. Aby to czuć, muszę mieć w sobie poczucie misji, wiarę w to, że moje działania mają sens i przynoszą dobro. Odkąd pamiętam, zawsze chciałam móc sama decydować o tym, jaki kształt przybiera moja praca, i zależało mi, by była ona związana z interakcją z ludźmi.
Dlatego też powstał projekt KOCHAJ.SIĘ. Stworzony z serca, poczucia misji i potrzeby dzielenia się doświadczeniem i dobrem. Projekt fotograficzny, w ramach którego umawiam się na zdjęcia ze wspaniałymi kobietami (tak, bowiem każda z nas jest wspaniałą istotą). Jeżdżę po całej Polsce i pokazuję, że można kochać siebie. Przez lata zmagałam się z zaburzeniami odżywiania i szczerze nienawidziłam siebie i tego, jak wyglądam. Dziś wiem, jak ważne, piekielnie ważne, jest, by pokochać siebie, by zaprzyjaźnić się ze sobą i szanować umysł i ciało. Ważna jest miłość idąca w parze z pewnością siebie i odcięciem się od nierealnych ideałów serwowanych nam co dzień w mediach.
Motywacje moich bohaterek są naprawdę różne. Spotykam się z absolutnie każdą osobą, która do mnie napisze – nie prowadzę “selekcji modelek”. A dziewczyny piszą z wielu powodów. Niektóre, tak jak Kasia, z którą poznałyśmy się na samym początku w Poznaniu, chcą polubić się z aparatem i wyzbyć lęku przed byciem fotografowaną. Sprzyja temu atmosfera, którą staram się zapewnić. Pełna swobody, śmiechu i nieudawania. Dziewczyny nie pozują, nie każę im się uśmiechać. Sama raz byłam na profesjonalnej sesji zdjęciowej w plenerze i gdy słyszałam „unieś podbródek pięć centymetrów”, „połóż sobie rękę na biodrze”, „patrz na mnie!”, to aż ściskało mnie w żołądku! W kochaj… chodzi o emocje, obojętnie czy to dobre, czy złe. O współpracę, nierobienie niczego na siłę.
Pamiętam Kasię, tym razem z Warszawy, która zgłosiła się do mnie, bo pomyślała, że taka sesja będzie dobrym krokiem w kierunku akceptacji swojego ciała i wyglądu. Nie myliła się.
Moje kobiety są nietuzinkowe i każda z nich jest ultraciekawa.
Magda, z którą umówiłyśmy się w Krakowie i biegałyśmy boso w deszczu po plantach, wspiera pracę drużynowych w jednym z hufców ZHP, w 2023 roku będzie współorganizować programowo Światowy Zlot Skautowy w Gdańsku. Jeździ po Polsce z warsztatami o zmienianiu świata, i zagorzale walczy o prawa zwierząt, osób dyskryminowanych, w szczególności kobiet (zwiedziła wiele miejsc na świecie, w tym blisko 20 krajów Afryki, dając wykłady i organizując warsztaty dotyczące rozwoju osobistego i aktywizmu obywatelskiego). W życiu kieruje się franciszkańskimi zasadami, szanując każdą istotę (jest weganką). Nasze spotkanie było jednym z najbardziej interesujących w moim życiu.
Oleńka zawsze kochała naturę. Chciała studiować leśnictwo i żyć w otoczeniu przyrody. Studia skończyła inne, ale dwa lata temu spełniła największe marzenie i kupiła dom nad rzeką. Dzieli go z dwiema wyżlicami, które popołudniami leżą u jej stóp, podczas gdy spod jej dłoni wychodzą coraz to nowe, kolorowe i nietuzinkowe ubrania dla kobiet. Na lewym ramieniu tatuuje ukochane istoty – leśne skrzaty. Mówi, że w życiu najważniejsze są marzenia i odwaga do ich spełniania. Ceni swoją niezależność. Gdy kogoś kocha, zrobi dla niego wszystko. Oleńka to moja Mama.
Ola jest współzałożycielką Mamy Głos. Żyje ideą organizacji. Przemawia na marszach prokobiecych, walczy o prawa kobiet, o brak seksizmu w szkole i w pracy. Pragnie uświadamiać młode dziewczyny i pomagać im w walce o lepszą rzeczywistość. Jest bardzo empatyczną osobą. Pracowała w szpitalu, gdzie nie umiała nie przywiązywać się do pacjentów. Po paru latach, gdy spotykała ich na ulicy, dziękowali jej za wspaniałą opiekę. Nie umie żyć, nie pomagając innym, dlatego studiuje biotechnologię, by móc zmieniać świat.
Każde spotkanie w ramach projektu to coś więcej niż sesja zdjęciowa. To czas, w którym dzielimy się doświadczeniami i pomagamy sobie wzajemnie poszerzyć światopogląd. KOCHAJ.SIĘ powstało w czerwcu 2017 roku. Od tego czasu prężnie rośnie w siłę i rozwija się. Mam nadzieję, że jeszcze długo będzie mi dane je prowadzić, poznawać wspaniałe kobiety i móc je fotografować. W tym roku pragnę skupić się na szlifowaniu artystycznego warsztatu i na rozwoju projektu, tak, by móc dotrzeć z nim do szerszego grona odbiorców.
Zapraszam!
Projekt KOCHAJ.SIĘ znajdziecie >tutaj<
Za obiektywem stoi: Zosia LS. Podróżuje, poznaje, słucha, spisuje historie, fotografuje. Stawia na wolność i na marzenia, w międzyczasie wpadając w zachwyt nad każdym uśmiechem, pisklęciem, listkiem i kałużą. Nieustannie jest w drodze, dbając o rozwój swojej duszy i umysłu. Mówią, że motywuje i inspiruje do działania. Nazywają ją Kolorowym Ptakiem. Chyba słusznie.