Siedzisz przy stoliku. W kawiarni, w barze. Samotnie lub z kimś. Czytasz książkę lub rozmawiasz z jakąś osobą. Stolik, przy którym siedzicie zaczyna definiować w jakiś sposób waszą prywatną przestrzeń.

Może to malutki stoliczek i musicie chwilę pogłowić się, jak zmieścić na nim i filiżanki z kawą, i talerzyki z ciastem. Musicie schować telefony, bo na nie nie ma już miejsca. Trzymać ręce na kolanach, bo nawet nie można się oprzeć łokciem o blat. Może to duży stolik, na blacie którego swobodnie można położyć ręce, wyciągnąć dłoń i dla podkreślenia powagi chwili złapać za rękę osobę, której opowiadasz akurat o bardzo emocjonującym wydarzeniu. Może stolik jest niski, a wy zapadacie się w głębokich fotelach stojących przy nim i obserwujecie siebie nawzajem z trochę dziwnej, trochę śmiesznej perspektywy.

Jednak ważne jest to, co dzieje się poza granicą widzenia, czyli tam, gdzie do głosu dochodzi odczuwanie przestrzeni. Dookoła was tworzy się bańka. Otoczenie wycisza się, traci na znaczeniu. Teraz to tylko wasza przestrzeń, wasze miejsce. A w centrum tego miejsca stoi stolik.

Czekając ostatnio w zimny wieczór na autobus, myślałam o tych wszystkich „moich” stolikach, a właściwie o sytuacjach i zdarzeniach ważnych dla mnie, które rozgrywały się na orbicie stolików kawiarnianych. Uświadomiłam sobie z zaskoczeniem, że pamiętam, jak te stoliki wyglądały. A nawet – czy wygodnie się przy nich siedziało i czy pozwalały na swobodne prowadzenie rozmowy. Myślałam o tym, że to zabawne, jak taka prosta rzecz jak stół staje się w pewien sposób zwornikiem mikroprzestrzeni, w której możemy się znaleźć. Chociaż siadając w kawiarni „wypożyczamy” dany stolik tylko na chwilę, tylko na godzinę, czy dwie staje się „nasz”, to często potem już tak o nim myślimy. Jako o kawałku naszej przestrzeni. Czymś, co zespala się z naszym światem. Zwłaszcza, jeśli zostawiliśmy przy nim jakieś emocje. Wracamy za jakiś czas do tej kawiarni i szukamy „naszego stolika”. To prawie magiczne. Stolik. Miejsce-nie-miejsce. Abrakadabra.

Pomyślałam, że chciałabym podzielić się tą myślą i rysunkami ukazującymi kilka „moich” stolików. Rysując je, zastanawiałam się, ile mikroświatów zespolonych jest z nimi, ile historii poza tą moją. Może nawet któryś z nich był kiedyś Twoim stolikiem?

__________________________________

Autorka tekstu i ilustracji: Zuzanna Wicha (24) – studentka historii sztuki i ilustratorka. Lubi przyglądać się ludziom i włóczyć się po mieście z aparatem analogowym i szkicownikiem. Kolekcjonuje wrażenia i fantazje, a potem próbuje przelać je na papier. Urodziła się w święto Dziadów, więc prawdopodobnie jest wiedźmą. Mieszka w Warszawie.  Facebook: @lunaria.illustration   Instagram: @__lunaria