W październiku 2018 roku na Youtubie opublikowany został się teledysk „Rybki” raperki pod pseudonimem Alyona Alyona. Niedługo po nim pojawiały się kolejne piosenki zdobywając coraz szersze grono słuchaczy. Jej drugi kawałek „Holovy” w ciągu miesiąca miał już ponad milion wyświetleń. Od tego zaczęła się historia Alony Sawranenko, byłej przedszkolanki, którą teraz można śmiało nazwać główną kobietą w ukraińskim rapie, ostatnio nawet tafiła do listy Forbes „30 Under 30 – Europe”.
Alyona ma 28 lat. Urodziła się w środkowej Ukrainie, ale najważniejsze lata spędziła we wsi Barysziwka, pod Kijowem. Już wtedy pisała teksty i nagrywała teledyski z kolegami, ale większość tych rzeczy nigdy nie została opublikowana.
Zanim zaczęła się jej kariera na wielkie scenie, Alyona przez pięć lat pracowała jako wychowawczyni w przedszkolu, jeszcze wcześniej jako psycholożka i jako sprzątaczka w centrum handlowym.
Kim są Rybki ?
Na samym początku chcieliśmy z kolegami rapować o losach naszych zwierząt domowych. Naprawdę, miałam akwarium z rybkami. Kiedy usiadłam, by pisać o rybkach za szkłem, szukałam metafory i miałam w głowie wers, że ryba nie ma sierści, a w tym czasie na portalach społecznościowych chłopcy nazywali dziewczyny „skórami”. Kiedy teraz widzę, że ktoś jeszcze tak mówi, to myślę: „o Boże, czy to jeszcze się nie zestarzało”. No i wtedy zrozumiałam, o jakich rybkach będę pisać – o dziewczynach. One są takimi błyszczącymi rybkami, a szkło jest barierą, ścianą. Jeśli czymś w nią rzucisz, to się odbije i tyle. Patrzyłam wtedy na swoje rybki, które miały w akwarium jakieś wodorosty i inne ozdoby, było w nim dużo różnych tych rybek, małych i dużych. Taki osobisty wszechświat.
Z jaką muzyką się wychowałaś?
Mój ojciec słuchał rocka. No i ja razem z nim. Queen, Led Zeppelin, Def Leppard itd. Kiedy miałam 12 lat, po raz pierwszy usłyszałam rap. Zaczęłam szukać różnych źródeł. Pierwsze kasety, które miałam to był rap rosyjski, później odkryłam Eminema i zaczęłam kupować wszystkie kasety z jego utworami. Nawet składanki czy remixy. Później, kiedy przeprowadziłam się bliżej stolicy, zaczęłam poznawać dużo więcej rapu amerykańskiego, rosyjskiego i z innych krajów.
Czy jest piosenka, którą można cię określić?
Gdybym miała wybierać ze swojego albumu, to byłaby to piosenka „Welyka i smiszna”. Dużo w niej o mnie. Życie mija, jestem w nim i przyjmuję siebie, jaka jestem. A z zagranicznych to Queen „Show must go on”.
Czy twoja sława i twórczość są powołaniem czy kwestią przypadku?
Nie mogę powiedzieć, że od zawsze marzyłam o byciu sławną i jeżdżeniu po świecie. Miałam inny cel – chciałam pisać i rapować. Przekazywać swoje myśli ludziom. Moja muzyka stała się popularna nie dlatego, że chciałam być sławna. Widocznie wszechświat postanowił, że moje słowa warto przekazać wszystkim, by wzięli je pod uwagę.
Jak znosisz popularność i tak intensywny tryb życia?
Przyzwyczajam się. Zakładam, że osoba, która ciężko pracuje w fabryce też się przyzwyczaja. Zdarza się, że dużo się męczę. Dużo tęsknię za rodziną, jeśli długo się nie widzimy. Najbardziej pęka mi dusza, że kiedy pracowałam w przedszkolu to miałam regularny grafik pracy od 8 do 17, a teraz takiego nie mam. Czasami przyjaciele zapraszają mnie na wesele, a ja nie mogę przyjechać, bo w tym dniu już od pół roku mam zaplanowany koncert. W takich przypadkach dusza mówi , że chce być z przyjaciółmi, ale nie może. Wtedy jest mi smutno. Ale później wychodzę na scenę i ludzie dzielą się energią. To mnie napędza.
Miasto czy wieś?
Jestem osobą, która zawsze lubiła być w centrum uwagi. Miałam flow, nigdy nie siedziałam w domu. Dwa tygodnie to najdłuższy okres, kiedy byłam bez pracy i nie robiłam nic. Tak, w mieście jest dużo ludzi, ale czuje się komfortowo w tym ruchu. Są szerokie ulice z dużą ilością przestrzeń. Byłam na kilku festiwalach o zdecydowanie zbyt małej powierzchni, jak na to, ile przyszło osób. W takich ciasnych przestrzeniach już się nie odnajduję. Potrzebuję przestrzeni i powietrza. Ale lubię ludzi i metropolie.
Czy zgadzasz się z tym, jesteś obliczem nowego pokolenia w Ukrainie?
Nowe pokolenie jest o wiele młodsze ode mnie. Oni dopiero skończyli studia, ja mam już prawie trzydzieści lat. Jestem przedstawicielem tego pokolenia, które ma już za sobą pierwszą pracę, a nawet zmieniło ją kilka razy. Może ma już rodzinę. Pracuje nie tylko po to, by zdobyć doświadczenie za minimalne wynagrodzenie, ale ma już własne pomysły i chce, żeby ktoś tych pomysłów wysłuchał.
Ale czy jestem głosem jakiegoś pokolenia? Absolutnie nie. Jestem jednym z przedstawicieli z tą różnicą, że jestem rozpoznawalna i mnie słychać.
Jaki jest więc cel twojej twórczości?
Moja twórczość nigdy nie miała konkretnego celu. Jeżeli pomoże komuś zwalczyć osobiste, wewnętrzne problemy, jeżeli moja twórczość skłania kogoś do bycia dobrym, zmiany spojrzenia na życie, zrozumienia jego celu, misji, wzmocni poczucie własnej wartości, doda odwagi, by tworzyć, to super. Myślę, że to nie jest jednak cel sam w sobie, ale misja, by pomóc ludziom, nawet po prostu posłuchać muzyki.
Kiedyś mówiłaś, że aktywizm jest ci bliski, co wyraża się w niektórych piosenkach
Tak jest. Chcę ambasadorką, ale niekoniecznie zakładać własny ruch. Po prostu chcę wyrażać swoje myśli i tyle.
Co najbardziej doceniasz w ludziach?
Kiedyś odpowiedziałabym coś w stylu „poczucie humoru”. Teraz jestem już dorosła i najbardziej doceniam odpowiedzialność. To jest bardzo ważne, by inni szanowali twój i własny czas. Poza tym doceniam człowieczeństwo. Dużo ludzi, tak jak ja, pochodzi ze wsi. I na wsi ludzie mają ww sobie dużo współczucia. Nie mogą przejść obojętnie, jeśli ktoś ma się źle, coś się stało. Starają się być empatyczni. Więc człowieczeństwo i oczywiście… miłość. Ważne by człowiek był pełen miłości. To jest zajebiste, kiedy ktoś coś robi z miłością.
Czym się zajmujesz w czasie wolnym?
Zależy gdzie go mam. Jeżeli w trasie, to słucham dużo muzyki, pobieram albumy, poznaję nowe rzeczy. Ciekawi mnie, co tworzą inni wykonawcy. Czytam książki, bo lubię. Jeśli mam wolny dzień, to na pierwszym miejscu są przyjaciele i rodzina, bo rzadko się z nimi widuję. Nie chcę stracić kontaktu i relacji. Z nimi mogę gdzieś pójść, na przykład do kina, na spacer. Jeśli mam możliwość dłuższego urlopu, staram się podróżować bez koncertów, żeby poznać miasto. No i lubię pojednanie z przyrodą. Najbardziej relaksuje mnie wędkarstwo i zbieranie grzybów. Takie rzeczy bardzo lubię.
Na ile jest ważny język ukraiński w twoim rapie?
Wiele lat temu swój pierwszy kawałek napisałam po ukraińsku. Ale potem przez 5-6 lat wszystko pisałam po rosyjsku. Wszyscy moi znajomi pisali po rosyjsku, robiliśmy featy. Wszystko było po rosyjsku. Potem zrobiłam przerwę twórczą i zaczęłam pisać po ukraińsku. I tak robię do teraz. Motywowała mnie moja praca wychowawczyni, bo cały proces pedagogiczny był po ukraińsku. Rozszerzyłam swoje słownictwo. Zaczęłam czytać dużo książek. Generalnie, wychowałam się w ukraińskojęzycznym środowisku, ale w takim, wiesz, które rozmawiało surżykiem.
Jaka jest twoja supermoc?
Na pewno jest to pisanie i władanie słowem. Dużo piszę i to nie dotyczy tylko rapu, ale też prozy i wierszy. To jest moja supermoc, która może być narzędziem by zmienić świat na lepsze. To jest ważne. Na swoim Instagramie piszę nie tylko o twórczości, ale też o ekologii i działalności charytatywnej. Chcę, by ludzie widzieli, że dla mnie to jest ważne. Że nie jestem obojętna i chcę by oni też nie byli.
Słowa i działania idą w parze.
Staram się, by tak było. Kiedy dostaję pytanie o to, jakie mam plany odnośnie działań charytatywnych, odpowiadam: „No co będę o tym gadać. Trzeba robić.” Z drugiej strony, kiedy ktoś pyta o mój stosunek co do, na przykład, feminizmu, nie wchodzę w to aż tak głęboko. Oczekują, że zaraz usiądę i napiszę coś, czego jeszcze nie było. Dajcie mi czas. by wejść w ten temat w pełni i ogarnąć się, zbadać problemy i wyrobić sobie zdanie. Nie lubię dużo gadać, kiedy nie wiem, co powiedzieć.
Wywiad przeprowadziła: Julia – Kiedy dorośnie, będzie kręcić filmy. Na razie pisze reportaże i przeprowadza wywiady. Nie ogląda Netflixa, czyta nonfiction. Pochodzi z Mińska z Białorusi.
Gif w nagłówku: giphy