W sieci jakiś czas temu zawrzało w związku ze startem drugiego sezonu Euforii. Wszyscy śledzą losy Rue, jej zmagania z uzależnieniem, zawiłości uczuciowe i problemy rodzinne. Dołóżmy do tego dramaty znajomych mijanych na korytarzu szkolnym, dojrzewanie i traumy z przeszłości. Powstaje mieszanka wybuchowa, wywołująca w nas nie tylko ekscytację i pobudzenie, ale i niepokój, lęk, a czasem nawet łzy. Niby zwykły serial o nastolatkach, zarzuca się mu jednak nieautentyczność – nadmiar imprez, narkotyków, przemocy, życiowych tragedii i problemów ze zdrowiem psychicznym. Trudno uwierzyć, że życie przeciętnego 17-latka mogłoby tak wyglądać. Sama nie mam takich wspomnień z czasów licealnych, byłam raczej wzorową uczennicą, na korytarzach nie pałałam do nikogo nienawiścią, po szkole uczyłam się do sprawdzianów, nie chodziłam na zakrapiane alkoholem imprezy i nie eksperymentowałam z różnymi substancjami. Czy na moim doświadczeniu kończy się jednak wgląd w życie współczesnych nastolatków? Zdaje mi się, że nie.
Jeszcze kilka lat temu również uważałabym Euforię za mocno przekoloryzowaną. Nie zastanawiałam się, z jakimi przeżyciami próg szkoły przekraczają znajomi z ławki albo jak spędzili wczorajszy wieczór. Pewnie, rozmawialiśmy o tym, jak mijają nam dni, zaprzyjaźnialiśmy się, ale tamta bliskość była naznaczona granicami szkolnych murów, podziałów i tym, co w danym momencie było popularne. Co się zmieniło? Wystarczyło parę lat kontaktu z ludźmi z różnych środowisk, wchodzenie z nimi w dialog i zwyczajne słuchanie ich. Dziś spokojnie mogłabym nazwać to procesem otwierania oczu i uwrażliwiania się na problemy, które pozornie mnie przecież nie dotyczą. Często nie zauważamy tego, co dzieje się tuż pod naszym nosem, wygodnie jest nie przejmować się sprawami bezpośrednio nie mającymi na nas żadnego wpływu. Nadużywanie alkoholu, narkotyków? Jasne, pewnie zdarza się zapracowanym dorosłym, którzy mają do tego łatwy dostęp, predyspozycje, pieniądze, no i odpowiedniej wagi problemy.
Przez cały czas próbuje wmówić się młodzieży, że nauka powinna być ich jedynym zmartwieniem i obowiązkiem, więc wychodzimy z założenia, że dramaty Euforii to za dużo, niemożliwe, żeby mogły się wydarzyć w prawdziwym świecie, a młodzi ludzie mieli tak skomplikowane życia. Ale kto ma prawo do ustalania, jak ten prawdziwy świat wygląda i jakimi rządzi się zasadami? Uzależnienia swój początek często mają właśnie w latach szkolnych, dom dla wielu osób jest pierwszym miejscem, w którym doświadczają poczucia straty, poniesionej krzywdy, a nierzadko nawet przemocy. Oprócz nauki nastolatkowe są przecież uwikłani w splot wydarzeń, który nie zawsze jest dla nich łaskawy. Fakt, że na szkolnym korytarzu nie śledzi nas kamera, a w tle nie leci klimatyczna muzyka, nie oznacza, że opisywane przeze mnie rzeczy się nie dzieją.
Oglądając Euforię warto sięgnąć głębiej, niż tylko do naszych przekonań i wspomnień z czasów szkolnych. Jednostkowe doświadczenie nie jest wyznacznikiem braku autentyczności tego, co dzieje się na ekranie. Nie ma nastolatków, którzy są ucieleśnieniem jednego standardu. Zwykle przywołując szkolne lata, zapominamy o tych, którzy zawsze trzymali się z boku, niewiele mówili i raczej nie mieli dużej grupy przyjaciół, albo nie pamiętamy agresorów, obok których strach było przejść na schodach. Euforia jest miejscem spotkania tych wszystkich dzieciaków, których nie pamiętamy lub pamiętać nie chcemy. Snują się samotnie, niewiele osób je zauważa lub odwrotnie, wzbudzają zaciekawienie i wywołują skrajne emocje. Oni wszyscy istnieją nie tylko w serialach i wcale nie mają łatwego życia.
Młodym ludziom w tych czasach jest trudno i ponoszą tego konsekwencje. Nie trzeba lubić Euforii i zgadzać się z przedstawieniem przez serial niektórych spraw, aby przyznać, że jest dość mroczny i ponury, bo czasem życie zwykłego nastolatka w szkole tak właśnie wygląda, bez względu na jego popularność lub pochodzenie społeczne. Sama gdybym w tym momencie wróciła do licealnych czasów, z pewnością zauważyłabym dużo więcej szczegółów i pewnie też inaczej prowadziłabym rozmowy z ludźmi. Więcej słuchania, mniej oceniania i przejmowania się tym jednym znienawidzonym przedmiotem. Miałam przyjemność zamartwiania się tylko ocenami, bo wracałam do bezpiecznego domu. Euforia zbiera doświadczenia normalnych dzieciaków, mających swoje życia poza szkołą. Nie zawsze bezpieczne, nie zawsze idealne. Warto też zaznaczyć, że młody wiek wcale nie odbiera nikomu prawa do przeżywania trudnych momentów czy wikłania się w niebezpieczne sytuacje. To nie tak, że dostęp do narkotyków i alkoholu lub doświadczenie przemocy odblokowuje się dopiero po przekroczeniu jakiejś magicznej granicy dorosłości. Prawda jest taka, że rzeczy te mogą dotyczyć zwykłego licealisty. Euforia pokazuje pewien wariant codzienności, który nie musi być wszystkim znany, ale z pewnością jest autentyczny. Nastolatka robi interesy z niebezpiecznymi ludźmi, przez pół miasta ucieka przed policją, na imprezie ktoś wymiotuje wprost do jacuzzi, a ktoś inny uprawia seks w łazience. Zdarza się, może akurat nie mnie, ani nie tobie, ale przytrafia się to innym ludziom. I choć w polskich szarych miastach i wsiach życie nie obfituje w takie ilości brokatu, modnych ubrań i ładnych makijaży, to te problemy naprawdę mają swoje odzwierciedlenie w dzieciakach ze szkolnych korytarzy.
Tekst: Weronika Cichoń – w jej życiu jedyną pewną rzeczą jest miłość do kawy. Ma milion pomysłów naraz i oprócz zajmowania się ich realizacją, w wolnych chwilach czyta, udziela się wolontariacko i głaszcze kota. Pisanie dzienników i wierszy to jej deska ratunkowa. Po roku studiowania filologii polskiej zmieniła kierunek, ale nie wiadomo, czy tak już zostanie. Ciągle towarzyszy jej przepływ ludzi, zainteresowań, ulubionych miejsc i playlist.
Instagram: @viivianex
Korekta: Anita Głowacka.
Fot. w nagłówku: Eddy Chen/HBO