Rynek „okresowy” oferuje nam aktualnie wszystko, czego tylko zapragniemy (i potrzebujemy): podpaski we wszystkich formach, o różnych zapachach, ekologiczne, nieekologiczne, różowe, zielone, czy białe; tampony z aplikatorami, bez aplikatorów, z formułą „silk touch”, bez żadnej formuły, w wielu rozmiarach. Możemy zaopatrzyć się w kubeczki menstruacyjne, kupić książki o okresie (np. Tak, mam okres, a co? Clary Henry), albo zestaw na pierwszą miesiączkę dla bliskiej nastolatki (ma je w swojej ofercie Your Kaya). I mogę się założyć, że duża część z Was – czytających to teraz – kieruje się właśnie tymi kryteriami: co lubię, co lubi moje ciało, jaki kolor mi się podoba, jaki rozmiar mi odpowiada – i to jest super. Jednak zastanówmy się przez chwilę, jak by to było, gdybyśmy nie mogły (mogli) sobie na to pozwolić, i zamiast wyboru między podpaskami ze skrzydełkami, czy bez nich, zastanawialibyśmy się, czy kupić podpaski, czy masło.
Zmyślone ubóstwo
Ostatnie zdanie może dziwić: jak to podpaski czy masło? Jeśli nie staliście nigdy przed takim wyborem, to jesteście wielkimi szczęściarzami, bo ubóstwo menstruacyjne jest faktem i jest wszędzie wokół nas – mimo tego, że wiele osób w nie wątpi (podobnie jak w lukę płacową, czy w to, że gwałt jest winą gwałciciela) bądź całkowicie neguje jego istnienie . Jeżeli nie jesteście w tej grupie, a mimo to zadajecie sobie teraz pytanie: „o co jej właściwie chodzi?”, to wcale mnie to nie dziwi – w końcu żyjemy w świecie, w którym okres w reklamach jest niebieski, a „te dni” są tak cudowne, że żeby je uczcić, ubieramy białe sukienki i idziemy do klubu tańczyć.
Ubóstwo menstruacyjne to pojęcie nowe (nie ma go nawet w Wikipedi – wiem, szok), które najogólniej oznacza czasowy bądź stały brak dostępu lub ograniczony dostęp do środków higienicznych, którego konsekwencją jest wykluczenie społeczne. W raporcie zleconym przez Kulczyk Foundation spotykamy się natomiast z pojęciem szerszym – zdrowie i higiena menstruacyjna, na które składają się cztery elementy: dostęp do środków higienicznych (preferowanych); dostęp do higienicznych i bezpiecznych miejsc do zmiany i utylizacji materiałów higienicznych; dostęp do edukacji na temat miesiączkowania oraz sprzyjające środowisko, w którym miesiączka nie jest piętnowana. I jak? Czy w cywilizowanym kraju w środku Europy, w 2020 roku – macie dostęp do wszystkich tych rzeczy? Zostaliście gruntownie wyedukowani? Wiecie, co i kiedy może się wydarzyć? Co jest normalne, a co od normy odbiega i powinno niepokoić? Zawsze macie dostęp do podpasek, które was nie odparzą, albo do tamponów odpowiedniej wielkości? Czy w waszej szkole/pracy/etc. jest miejsce, w którym możecie SWOBODNIE opróżnić kubeczek menstruacyjny? Jeśli na powyższe pytania odpowiedzieliście pozytywnie, to ponownie – jesteście wielkimi szczęściarami. Ubóstwo menstruacyjne dotyczy osób menstruujących w różnym wieku, o różnym statusie materialnym, w dużych i małych miastach, w różnym stopniu. Z w.w. raportu wynika, że dotyka ono przede wszystkim kobiet z domów ubogich – 39% z nich musiało zrezygnować kiedyś z zakupu środków higienicznych na rzecz innych produktów.
Różowa skrzyneczka
Z tego smutnego obrazu, który powstał wyżej, wyłania się jednak pewne światełko. Nie są być może „lekiem na całe zło”, ale przynajmniej ogromnym plastrem – dziewczyny z inicjatywy Różowa skrzyneczka robią masę genialnej roboty. I nie przesadzam. Celem ich akcji jest umieszczanie w miejscach publicznych właśnie skrzyneczek z najpotrzebniejszymi środkami higieny osobistej, takimi jak podpaski, tampony, kubeczki menstruacyjne itp. Środki te są bezpłatne, dostępne zawsze wtedy, kiedy ich potrzebujemy, niezależnie od tego, czy zapomnieliśmy własnych, czy nie było nas na nie stać.
Ada Klimaszewska (jedna z założycielek) z Wrocławia – to tam rozpoczęła się cała akcja – opowiedziała mi o tym, skąd wziął się pomysł Różowej skrzyneczki: „To, co popchnęło mnie do stworzenia Różowej skrzyneczki to była bezdomność – czyli sytuacja mi obca, a jednak bliska. Bo widzimy na ulicach osoby w bezdomności i nie zastanawiamy się nad ich życiem codziennym, takim jak na przykład menstruowanie. Myślimy sobie, że oni nie mają nic do jedzenia, że może brakuje im ciepłych skarpet, rękawiczek i czapek na zimę, a zupełnie pomijamy te tematy fizjologiczne”. I rzeczywiście tak jest – pomyślcie o tym, czy przyszło Wam kiedykolwiek do głowy pytanie, które zadawała sobie Ada – „gdzie oni robią kupę? gdzie kobiety się podmywają, kiedy mają okres? Czy w ogóle się nie podmywają?”.
Na ważną rzecz zwróciła też uwagę moja druga rozmówczyni z Różowej skrzyneczki – Ewa Szymera z oddziału w Warszawie. Powiedziała, że przyłączając się do inicjatywy, uderzyło ją to, jak bardzo uprzywilejowane są osoby, które bez problemu mogą kupić sobie środki higieniczne: „Łatwo jest zapomnieć o tym, że żyjemy w świecie, w którym osoby w kryzysie bezdomności, które nie mogą sobie pozwolić na zakup takich środków, są tuż obok. Jeśli ja, jako mała dziewczynka, dojrzewająca dziewczynka, miałam problem ze znalezieniem zrozumienia, jeśli chodzi o moje potrzeby fizjologiczne (…) to pomyślałam sobie, jak potwornie ciężko musi być osobom praktycznie wykluczonym ze społeczeństwa”.
Raport, który przytaczałam już dwukrotnie, wskazuje, że ubóstwem menstruacyjnym zagrożone są nie tylko osoby bezdomne, ale też te z rodzin czy związków przemocowych, menstruujące osoby, które pozostają w konflikcie z rodzicami, które samotnie wychowują dzieci, a także te, które chwilowo utraciły pracę. Projekt Różowa skrzyneczka także nie zatrzymuje się na bezdomności. Kiedy zadałam pytanie, do kogo chcą dotrzeć, obie dziewczyny prawie jednocześnie wykrzyknęły, że projekt dotyczy WSZYSTKICH. „Chodzi o to, że menstruacja jest na tyle nam obcą sprawą, że na ten moment uważamy, że nie można wchodzić w kanały. Że trzeba to kierować do wszystkich – na różnych poziomach, ale do wszystkich. Idziemy do osób w bezdomności, idziemy do osób, które przychodzą do urzędów, bibliotek, czy instytucji publicznych. Idziemy do osób, które są w szkołach: do uczniów, uczennic, pedagożek, pedagogów, nauczycieli, nauczycielek. (…) Na dzień dzisiejszy menstruacja jest tak wyobcowana, że nie możemy tego dzielić na kategorie” – mówi Ada.
Inicjatorki akcji chcą dotrzeć do wszystkich, bez względu na płeć, na status materialny, orientację seksualną, pochodzenie, czy każdą inną cechę – „Słowem-kluczem jest dostępność. (…) Dostępność artykułów higienicznych, dla każdego kto mógłby tego potrzebować. Wielkim dla mnie szokiem było odkrycie, że panowie również mogą potrzebować podpasek” – dodaje Ewa.
To, co rzuca się w oczy, to autentyczność z jaką działa Różowa Skrzyneczka. Oprócz pomocy najbardziej potrzebującym, czyli bezdomnym, dziewczyny zainicjowały akcję „różowienia Dolnego Śląska” – po otrzymaniu grantu z Fundacji, do każdej szkoły na tym terenie trafi różowa skrzyneczka ze środkami higienicznymi. Prowadziły też warsztaty menstruacyjne dla dziewczynek ze społeczności Romskiej, które niestety przerwała pandemia. Nie przeszkodziła im jednak w dalszym działaniu – na facebookowym profilu Różowej skrzyneczki pojawiają się filmiki okołowarsztatowe, jako alternatywa dla spotkań na żywo, skierowane właśnie do dzieci.
Ostatnio świat obiegła wspaniała informacja o tym, że Szkocja wprowadza darmowe środki higieniczne dla kobiet – dziewczyny z Różowej skrzyneczki, także wystosowały petycję do władz RP o powszechny dostęp do artykułów higieny menstruacyjnej w instytucjach publicznych.
Okres jest okej
Inicjatywa, oprócz oczywistego celu, jakim jest dostarczenie pomocy, skupia się też na przełamywaniu menstruacyjnego tabu. Mimo tego, że szkoły coraz mocniej i z coraz większą otwartością działają w tym obszarze, w naszej świadomości wciąż obecne są wzorce przekazywane nam przez rodziców, dziadków, ale też przez mainstreamowe media: „Wiemy, jakim szokiem było pokazanie (…) sztucznej krwi w reklamach. Czerwonej, a nie jaskrawoniebieskiej. (…) Mamy XXI wiek, niepojęte jest, jak bardzo do przodu poszliśmy – cywilizacyjnie – w tylu tematach, a okres wciąż, przez same kobiety, jest spychany gdzieś pod łóżko” – wskazuje Ewa. Menstruacja to temat pomijany. Notorycznie t milczymy, nie potrafimy edukować ani siebie, ani kolejnych pokoleń, jest ciągle powodem do wstydu. A przecież to nie jest żaden wymysł – tylko naturalna, fizjologiczna sprawa. Tym bardziej działania Różowej skrzyneczki powinny być wspierane przez jak największą grupę osób. Ubóstwo menstruacyjne to nie jest zmyślony problem – nastolatki rezygnują z udziału w zajęciach, bo nie mają pieniędzy na podpaski, a mężczyźni ich używają, bo są tańsze od pieluchomajtek. Bardzo zapadły mi w pamięć słowa Ewy, które wypowiedziała już na początku naszego spotkania (niestety online), i które przytoczę jako pewnego rodzaju podsumowanie, bo chyba sama nie podsumowałabym tego lepiej: „Jeśli ktoś nie wierzy w ubóstwo menstruacyjne, to polecam, żeby poszedł do pierwszej lepszej drogerii i przyjrzał się ile opakowań podpasek i tamponów jest otwartych, i wyjęte są pojedyncze ich sztuki. Wtedy może sobie odpowiedzieć, czy rzeczywiście coś takiego w Polsce nie istnieje”.
Jak zainstalować skrzyneczkę?
Aby umieścić skrzyneczkę w miejscu publicznym, wystarczy napisać do dziewczyn wiadomość na Facebooku czy wysłać e-mail. Cały proces jest bardzo prosty: „polega na tym, że ktoś mówi, że jest potrzeba, a my staramy się te potrzebę zaspokoić. W zależności od tego, czy to miejsce dysponuje środkami finansowymi na zakup skrzyneczki, czy nie – albo finansują ją sami, albo my ją finansujemy – tłumaczy Ada. Nic więc prostszego – łapcie za telefony, laptopy, dzwońcie do szkół, restauracji, bibliotek i działajcie. Poniżej zostawiam Wam kontakt do Różowej skrzyneczki, petycję do podpisania, a także raport Kulczyk Foundation do przeczytania.
Facebook: Różowa Skrzyneczka
Instagram: @rozowaskrzyneczka
e-mail: [email protected]
Autorka tekstu: Sara Sitko – studentka trzeciego roku politologii, feministka, fanka twórczości Houellebecqua i Fridy Kahlo. Zainteresowana historią i literaturą XX wieku. Od szkoły średniej zaangażowana w życie społeczne i inicjatywy dziennikarskie.
Instagram: sarasitko_
Korekta: Anita Głowacka (22)
Linkedin: anitaglowacka1997
Zdjęcie w nagłówku: Adrianna Klimaszewska i Bożena Powaga podczas warsztatów Pole do działania. Dziewczyńskie warsztaty aktywistyczny w ramach wrocławskich Mikrograntów
1 komentarz
Komentarze wyłączone.