To już nie ma znaczenia
Joanna Jagiełło
Wydawnictwo Zielona Sowa

Kiedy dowiedziałam się, że książka To już nie ma znaczenia Joanny Jagiełło opowiada o grupie przyjaciółek z liceum i tajemniczym zaginięciu pomyślałam sobie: „Oho, już wiem jak to się skończy”. Przypuszczałam, że każda z czterech głównych bohaterek będzie inna, a na koniec uda im się rozwiązać śledztwo. Z jednej strony – nie pomyliłam się za bardzo. Z drugiej – ta książka bardzo mnie zaskoczyła przez co patrzę na nią z nieco większą sympatią.

Przez pierwsze kilkadziesiąt stron poznajemy nasze główne bohaterki oraz dowiadujemy się, że jedna z nich zaginęła. Mamy tutaj do czynienia z dosyć typowym zabiegiem, kiedy tekst kultury opowiada o czterech kobietach (kto nigdy nie zastanawiał się, czy przypomina bardziej Carrie czy może Samanthę – niech pierwszy rzuci kamieniem) – każda z nich dostaje jakąś cechę, która ma ją charakteryzować. A więc Aniela ma bardzo trudną sytuację w domu, w związku z czym jest główną opiekunką swojej młodszej siostry, Jagoda nosi mocny makijaż i chce grać na gitarze, Ida czuje, że odstaje od przyjaciółek i ma z tego powodu kompleksy, a Miriam to ta „ładna i zdolna”. Nie jest to najbardziej oryginalny początek i byłam do niego sceptycznie nastawiona. Niedługo potem jednak okazało się, że bohaterki są wykreowane bardziej umiejętnie, a oprócz głównego wątku zaginięcia, każda z nich dostaje własny problem do rozwiązania. Problemy są różne, od tych, wobec których niejeden dorosłych rozłożyłby ręce, aż po takie, z którymi mierzy się większość nastolatek. Żaden z nich nie jest potraktowany z góry i nie ulega przesadnemu uproszczeniu – za to niewątpliwie należy się uznanie autorce, gdyż nie miałam wątpliwości, że chociaż autorka nastolatką nie jest, to dobrze je zrozumie.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele fabuły, bo chociaż nie jest to typowy kryminał, to częściowa satysfakcja z lektury wynika z odkrywania „kawałek po kawałku”, co właściwie miało miejsce. Jednak, w przeciwieństwie do typowych powieści szpiegowskich, już w połowie książki wiemy, jaka jest główna „tajemnica”. Nie ma tutaj też śledztwa policyjnego, a całą fabułę poznajemy towarzysząc bohaterkom. Miriam, która zaginęła, opowiada nam wszystko z własnego punktu widzenia i żałuję, że pozostałe trzy bohaterki nie dostały takiej możliwości. Przełączanie narracji z pierwszej do trzeciej osoby męczy oraz dezorientuje czytelnika, a narrator i tak opisuje bardzo dokładnie myśli i odczucia bohaterek, więc gdybyśmy dostawali rozdziały z ich perspektywy, wyszłoby bardziej klarownie.

Zaczynając książkę zdziwiłam się, czemu jest ona sugerowana dla czytelnika powyżej piętnastego roku życia. Zaczynało się jak typowa młodzieżówka i nie miałam wątpliwości, że może ją przeczytać nawet dwunastolatek. Ale w pewnym momencie zostałam mocno zaskoczona i po lekturze całości całkowicie zgadzam się z ograniczeniem wiekowym. Jak już wspomniałam, nie będę mówić zbyt wiele o fabule, ale wydaje mi się uczciwym zauważyć, że książka tego typu jest potrzebna. Poruszyła ważny problem, który w naszym społeczeństwie jest (a będzie pewnie jeszcze bardziej, między innymi przez brak edukacji seksualnej) ignorowany. Wydaje mi się, że autorka wykazała się sporą odwagą podejmując go w książce dla młodzieży oraz dużą odpowiedzialnością – nie jest to może dogłębna analiza, ale sytuacja jest pokazana jako złożona, a każdy z bohaterów jest w niej wiarygodny psychologicznie.

Moje emocje związane z lekturą były sinusoidalne – najpierw miałam wrażenie, że czytam bardzo grzeczną i poprawną książkę, potem wbiła mnie w fotel i mocno poruszyła, żeby na koniec znowu rozczarować. Zakończenie jest zbyt ugładzone i nierealistyczne, jak na to, co przeszliśmy z bohaterkami. Zawsze mnie bawi, jak łatwe w uniwersum książek młodzieżowych jest znalezienie dobrze płatnej pracy lub przeniesienie na studia zaoczne. Ale pewnie się czepiam, może ktoś inny ucieszy się, że bohaterki dostały szczęśliwe zakończenie, a ktoś inny stwierdzi, że wcale nie jest ono aż tak cukierkowe.

To nie jest wybitna książka dla młodzieży, ale na pewno warta uwagi, chociażby przez umiejętne pokazanie ważnego problemu (wiele z was pewnie zastanawia się czy zdradzę, jaki to problem, ale to byłby spoiler – musicie przeczytać sami). Zastanawiam się właściwie, dla kogo ona jest, bo rzeczywiście wydaje mi się, że dla ludzi młodszych niż piętnaście lat może być za mocna, natomiast osoba pełnoletnia raczej przeczyta ją z poczuciem, że jest dla młodszego czytelnika (serio, jestem kilka lat starsza od bohaterek, a podczas lektury czułam się staro). Wychodzi na to, że jest to książka dla bardzo wąskiego grona odbiorców. Aczkolwiek, jeśli coś, co tutaj napisałam brzmi dla Was intrygująco – spróbujcie!


Autorka tekstu: Emilia Osmólska – studentka od czterech lat, miała w tym czasie do czynienia z trzema kierunkami. Istnieje szansa, że niedługo skończy jeden z nich. Kiedyś chciała być księżniczką, aktualnie jej wymarzona przyszłość to pokaźna gromada piesków i balkonowy ogródek, który przeżyje więcej niż kilka tygodni. Uwielbia humus, tort bezowy i ogórki konserwowe.