O czym są kolaże z tego cyklu? Wszystkie są o kobietach w trakcie lockdownu. Dlaczego nie mówię, że są o “kobietach na kwarantannie”? “Kwarantanna” kojarzy mi się bardzo medycznie, tak jakbyśmy już miały zdiagnozowanego wirusa i przechodziły konieczną izolację od reszty zdrowego społeczeństwa. Moja mama kiedy do mnie dzwoni i mówię jej, że “dojeżdża mnie już ta kwarantanna”, zawsze zaalarmowana krzyczy do słuchawki: “jaka kwarantanna? nie jesteś przypadkiem chora?”. Tak więc moja mama skutecznie oduczyła mnie używania tego terminu. Poza tym, lockdown nadaje naszemu zamknięciu bardziej międzynarodowy charakter i sprawia, że czujemy się zjednoczeni na poziomie globalnym.
Po początkowym przerażeniu grozą zakażenia i ciężkiego przejścia infekcji, świat trochę odetchnął. Całe rzesze zarówno artystów, jak i hobbystów zakasało rękawy i zajęło się sztuką, doskonaleniem warsztatu, szukaniem stylu, szlifowaniem kreski. Instagram najpierw zaroił się od hasztagów związanych stricte z samą pandemią: #SiedźNaDupie, #NieKłamMedyka, #StayHome, poczym wykwitło całe morze hasztagów, które odeszły w swoim wydźwięku i celu od zachowań związanych ściśle z wyciszeniem pandemii, a skupiających się na tym, jak dobrze przeżyć sytuację takiej pandemii. #30DaysArtQuarantine czy nasza lokalna wersja #SztukawDomu wyłoniły się w ramach tego etapu radzenia sobie z sytuacją lockdownu.
Vogue i Rybiki
Kolaże kleję od ponad pięciu lat, tak że nie czekałam na wybuch pandemii, żeby chwycić za nożyczki. Po prostu robiłam to, co robię zawsze, tylko w innym wymiarze czasu. Doświadczenie pandemii daje niektórym z nas więcej czasu, który normalnie spędzilibyśmy na podróżach, siłowniach, w szkołach tańca czy po prostu w barach i kawiarniach ze znajomymi. Ja przez ostatni czas zgromadziłam tyle starych gazet (były to głównie magazyny Vogue ze zwrotów z krakowskiej Hali Targowej), że aż zalęgły mi się w nich rybiki cukrowe. Rybiki, wbrew obiegowym opiniom nie żyją tylko w podmokłych łazienkach. Bardzo lubią stare gazety, którymi się żywią i cukier, jak sama nazwa sugeruje.
Widok tych wąsatych, szybko poruszających się stworzeń (niestety nie stałam się ich fanką) sprawił, że na moim kolażowym Cyklu z Lockdownu pojawiły się przypominające je kształtem i wygięciem szyi dinozaury czy złote łabędzie. Na Dinozaury zdecydowałam się także dlatego, żeby pokazać, że pewne koncepty, które od lat braliśmy za pewnik powoli odchodzą do lamusa. Tak jak na przykład lato, spędzone w kolorowych sukienkach na wyjazdach do mniej lub bardziej dalekich destynacji. A tymczasem klops, tego w tym roku nie grają! W kolekcji znalazł się też inny kolaż, również skupiony na przedstawieniu zmieniających się konceptów i skojarzeń wokół pór roku. Wiosna, zrób to sama!. Praca, na której dziewczyna z wiertarką, skamieniała na podobieństwo pomnika, niejako “rzeźbi” tegoroczną wiosnę, która nieokiełznana i dzika, wychodzi spod dłuta tego osobliwego demiurga.
Meble świadkami nowej rzeczywistości
Meble stały się też moją nową osią narracyjną. Siłą rzeczy, będąc zamkniętą w czterech ścianach (w moim przypadku jest to dziewięć metrów kwadratowych wynajętego pokoju), meble stają się niemymi towarzyszami i bezpośrednimi świadkami lockdownu. Na kolażach pojawiają się lampki, żaluzje, komody. Ten sposób budowania świata przedstawionego kontrastuje z bardziej dynamicznymi i ukazującymi więcej twarzy i fragmentów ludzkiego ciała pracami przed dotarciem pandemii do Polski. Przykładem jest bardzo prosty w konstrukcji i przekazie kolaż “Nie wyszłam”, będący niejako nawet pamiętnikarskim podsumowaniem jednego z tych dni, kiedy pomimo chęci i pogody (pomarańczowe, przywodzące na myśl skwarny Meksyk słońce) nie udało mi się opuścić czterech ścian. Drugą stroną medalu i niejako bliźniaczą kompozycją jest praca “Zawsze próbować”, gdzie pomimo niepewności wyjścia, samo mieszkanie rozkwita wiosennymi liśćmi, a lampa w kolorze pastelowego różu umila wciąż chłodne wieczory w wyciągniętym swetrze. Praca jest też bardziej dynamiczna, tytułowy napis “Zawsze próbować” sugeruje większą dozę sprawczości. Kwiatowe tło liter wprowadza tu lżejszy, wiosenny nastrój. Motyw zamknięcia powtarza się też na “Opium zamiast zdjęć”, gdzie dla odmiany ukazane są cienie długiego pozostawania w samotności. Kompozycja utrzymana w szarościach, echa myśli o używkach (półkole zapalniczki i wspomnienie “opium”) wprowadzają ciężki, depresyjny klimat. Cykl dobowy (grafika Słońce > Księżyc), wycięta z reklamy kremu na dzień i na noc, podkreśla impas sytuacji, bez względu na zmieniające się okoliczności przyrody.
Te i podobne motywy przewijają się w tym cyklu około dwudziestu prac. Czy planuję rozbudowywać cykl? Na pewno będę kleić dalej, bez względu na to, jak długo potrwają obostrzenia w naszym kraju, ale na jak długo moim tematem pozostanie doświadczenie pandemicznego zamknięcia – tego już nie wiem.
Autorka tekstu i ilustracji: Agata Wieczorowska – filolożka języków obcych (angielski) i bardzo obcych (portugalski i rumuński). Absolwentka Szkoły Pisania Powieści Marii Kuli (2017-2018). Z urodzenia Białostoczanka, z zamiłowania Krakuska. Laureatka Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania (2015) i konkursu Świetlne Pióro (2012). Publikowała między innymi w magazynie FUSS, What’s Up Magazine i magazynie kulturowym Ruski Pop. Prowadzi bloga Kałuże i Róże i tworzy niekończący się cykl kolaży “róże w Kerfurze”.
Facebook: @kaluzeiroze
Instagram: @kaluze.i.roze