Weronika
Teraz: Możliwe, że to nie będzie lato mojego życia. Tak wyszło, że znalazłam się za granicą, bez pracy, ze złamanym sercem, z milionem wątpliwości, czy moje życiowe wybory są dobre, czy wiem czego chcę. I wiem, że po każdej burzy wychodzi słońce, ale bardzo się już tego słońca nie mogę doczekać. W międzyczasie rysuję, trochę piszę, zaglądam w siebie, robię dużo jogi, staram się wrócić do medytowania i staram się być swoją przyjaciółką. Paradoksalnie, w emocjonalnych momentach mam mnóstwo pomysłów i wizji.
Czekam na: Bieszczady z Pauliną, ślub przyjaciół, prawo jazdy (wreszcie!), spacery po Warszawie z Mamą, gadanie z przyjaciółkami do rana, zapach wieczornego powietrza.
A może właśnie to będzie lato mojego życia.
Justyna
Tak się zazwyczaj składa, że lato to dla mnie czas mniejszych lub większych przełomów, minidramatów i nadrabiania towarzyskich zaległości. W tym roku spędzam je samotnie na Północy, wietrzę głowę przed nowym „rokiem szkolnym”, rozkoszuję się malowniczymi krajobrazami i próbuję wyrównać opaleniznę, którą przypadkiem złapałam w nieliczne słoneczne dni. No i czekam. Na co? Na mniejszy lub większy przełom, minidramat i moment, w którym po tych samotniczych wakacjach znów nadrobię wszystkie towarzyskie zaległości.
Ania
Ania przesyła uściski zza oceanu! Opisu nie będzie z powodu urlopu 🙂
Paulina
2 lata temu, czyli nie w tamto lato, a w poprzednie złamałam sobie serce, na własne życzenie. W lato rok temu pojechałam na inny kontynent szukać swojej głowy i serca. W to lato nie ma wielkich decyzji i nie ma innego kontynentu. Za to były kilometry w drodze, na północy. Strasznie dużo piękna, nie za dużo naprawiania głowy i dobry czas z kochanymi ludźmi. Oby więcej tego!