„Wiem że musisz wrócić
Przestań o tym mówić
Tańcz”
Z perspektywy czasu mam wrażenie, że tekst tej piosenki został napisany z myślą o nas.
- Jesteśmy w miejscu oddalonym o około 174 km od domu. Liczba ludności wynosi tutaj 10 864. Rozpalając pierwszego grilla naszego weekendowego wyjazdu, zastanawiamy się jak to się stało, że jesteśmy tutaj w takiej grupie, a nie innej i czy uda się nam dostrzec najdłuższe od 100 lat całkowite zaćmienie księżyca, o którym rozmawialiśmy w samochodzie. Z głośników leci imddb- xox, wydana w tym miesiącu.
- Jest 9:05, kiedy budzi mnie piosenka rozbrzmiewająca w całym domu. Na dole czeka już 5 nakryć, jajecznica i kawa. Rozmawiamy o nietolerancji laktozy, zaćmieniu księżyca i słuchamy Lao Che. Dzisiejszy plan to wspinaczka na wysokość 1 114 m, bo w końcu jesteśmy w Beskidzie Sądeckim. Siedząc gdzieś na trawie i narzekając na zmęczenie, myślę o nocy w Warszawie, podczas której padł pomysł, żeby wyjechać na weekend. Myślę o małym okrągłym wyjściu na dach, trudach, żeby mnie tam przedostać i widoku letniej stolicy o poranku.
- Jest 15:10 kiedy dochodzę do cytatu w książce Kasi Nosowskiej, który zaznaczam i czytam na głos moim przyjaciołom. „Pobudka. Podnosisz kurtynę powiek i spektakl się zaczyna. Wyobraź sobie, że ludzie są aktorami. Wszyscy. Nawet Ci, o których myślałeś, że należą do Twojej bandy, rekrutowani na podstawie więzów krwi lub sympatii. Nie znasz scenariusza. Twoją jedyną wolnością jest własna reakcja. Możesz reżyserować tylko siebie.[…] Nie masz wpływu na Słońce. Jeśli Słońce Cię wkurwia- masz problem. Rozwiąż go w sobie, nie trać czasu na wykrzykiwanie w niebo, zmień reakcję.” Moja przyjaciółka i Kuba wdają się w dyskusję podczas, gdy cała reszta rozkłada się na leżakach, żeby uciąć sobie popołudniową drzemkę. Sama idę wyłożyć się na trawie i patrzę na taras pełen ludzi, z których na co dzień każdy żyje swoimi sprawami i problemami, a tutaj tworzymy jakby jeden wspólny organizm.
- Grillowaną kolację jemy przy dużym ogrodowym stole, na stole jest dziś 7 nakryć, z głośnika Marshalla dolatuje „I want you in my soul”, a Karolina oblicza, kto z nas jest numerologiczną liczbą mistrzowską.
„Numerologiczna szóstka to czuła, wrażliwa, delikatna osoba, pełna empatii, współczucia i pragnienia pomagania innym. Najczęściej określana jest jako <opiekun>”. – czyta.
Te astrologiczne rozważania sprawiają, że zaczynamy rozglądać się za zaćmionym słońcem, którego widoczność miała być dzisiaj rzekomo nienaganna. Rozpoczyna się wędrówka dookoła domu, która jednak kończy się fiaskiem. „Szóstka to przede wszystkim osoba bardzo rodzinna, a przy tym typowy domator. Odczuwają silną potrzebę bycia ważnymi i potrzebnymi dla innych ludzi. Często są to osoby, które posiadają jakieś uzdolnienia artystyczne. Posiadają niesamowite wyczucie i są wyczulone na piękno; to prawdziwi esteci. Lubią się elegancko, gustownie ubierać, dbają o wizerunek zewnętrzny.” – myślę dalej.
- Po kolejnym toaście, dziewczyny bez butów tańczą na drewnianej tarasowej podłodze. Michał jest naszym wyjazdowym DJ-em. Pomimo playlisty pełnej hip-hopu, techno i deep house’u, chyba wszyscy przyznaliby, że piosenka naszego weekendu to Hey Ya Outkast’u (z wielu powodów). To jedna z takich nocy, kiedy nie martwisz się, o której położysz się spać i o której wstaniesz. W ogóle nie martwisz się niczym, a uśmiech nie schodzi Ci z ust.
- Dostaję od mamy sms’a, że zmarła Kora. Puszczam wtedy z Karoliną naszą ukochaną licealną piosenkę Maanamu: „Cykady na Cykladach”.
- Ten wyjazd to nie tylko odskocznia od miasta i obowiązków, to był także czas pełen tajemnic, zgubnych myśli a przede wszystkim śmiechu i muzyki. To był wyjazd, który uświadomił mi jak bardzo jestem wdzięczna za moich przyjaciół, Pezeta i „Skarb Życia”.
__________________________________