Gdy miałam trzynaście lat, pierwszy komputer i dostęp do Internetu, po raz pierwszy w życiu obejrzałam film pornograficzny i zainspirowana widokiem penisa i cipki, postanowiłam przyjrzeć się sobie. Od razu stwierdziłam, że coś jest ze mną nie tak. Moja cipka nie była gładka i zwarta jak cipka aktorki porno. Z pomiędzy większych warg sromowych, wystawał „dzyndzelek”, który miał dziwny, siny kolor i był pomarszczony. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego u kobiet, które oglądałam w Internecie. Wtedy jeszcze nie znałam zasad rządzących branżą porno, nie wiedziałam, że kobiety, które występują w filmach tego gatunku, przechodzą plastykę warg sromowych, by spełniać nierealne oczekiwania popkultury.

W pierwszej chwili pomyślałam, że mam raka, że jest to narośl, która, być może, zagraża mojemu zdrowiu, a na pewno czyni ze mnie zmutowanego potwora. Jednak mój „przyjaciel” Internet szybko mnie uspokoił. Zwis skóry, który widziałam pomiędzy moimi wargami sromowymi dużymi, to była jedna duża warga, o ironio, nazywana mniejszą. Przeglądarka od razu podsunęła mi reklamę z informację o możliwości przeprowadzenia operacji modelującej wygląd cipki – waginoplastyki. Nie ucieszyłam się, koszt takiego zabiegu wynosił kilka tysięcy złotych. Jako dzieciak z biednej rodziny wyobrażałam sobie, że nigdy z biedy nie wyjdę i na pewno nie będzie mnie na to stać. W akcie desperacji chwyciłam za nożyczki. Tak, stwierdziłam, że samodzielnie usunę ten szkaradny problem z mojego życia.

Pod osłoną nocy wzięłam nożyczki do obcinania paznokci, usiadłam w szerokim rozkroku nad toaletą i przyłożyłam nożyczki do mojego niechcianego „dzyndzelka”. Ból był straszny, a nie zdążyłam nawet zrobić porządnego nacięcia. Byłam załamana wizją spędzenia całego życia w towarzystwie tej anomalii.

Mojego pierwszego partnera seksualnego przepraszałam za to, jak wyglądam „tam na dole”. Tak bardzo bałam się odrzucenia, że przeprowadziłam z nim uświadamiająca rozmowę na temat tego, jak wyglądają moje wargi, jeszcze zanim zaczęliśmy uprawiać seks. Żyłam w przeświadczeniu, że jestem gorsza od innych kobiet, długo mierzyłam się ze swoimi kompleksami. Gdy wyjechałam na studia, dojrzałam, kochający partner, któremu w pełni ufam, uspokoił mnie i zapewnił, że akceptuje mnie taką jaka jestem, zaś media społecznościowe dały mi wiedzę na temat anatomii kobiecego ciała, manipulacji mających miejsce w filmach porno i skali problemu braku edukacji seksualnej.

Dziś może nie nawiązałam wyjątkowej więzi z moim „dzyndzelkiem”, ale wiem, że dopóki nie sprawia mi bólu nie muszę go usuwać.


Tekst anonimowy

Autorka ilustracji: Julia Wojciechowska – studentka scenografii na Arts University of Bournemouth w Anglii. Cieszy się z mieszkania nad morzem, bo może wieczorami wypluwać płuca na plaży. Niektórzy nazywają to bieganiem. Zawodowo rozwija się w kierunku projektowania kostiumów i scenografii oraz zarządzania kreatywnymi projektami. Pierwszym – z pasji do sztuki, drugim – z naturalnego talentu do mówienia ludziom, co mają robić.
Instagram: @design.wojciechowska