Jestem malarką i większość swojej twórczości już od paru lat poświęcam właśnie Waginie, jej pięknu i niepowtarzalności. Jeszcze z dziesięć lat temu nie przypuszczałam, że tak pokocham tę cześć siebie, swojego ciała. Cipka, wagina, wulwa, srom, pizda. Jako nastolatka prawie w ogóle nie znałam tych słów. Może oprócz cipy i pizdy, których często używał mój ojciec określając tak osoby w jego mniemaniu mało męskie. Nie kojarzyłam tych określeń z częścią swojego ciała.

Swoją cipkę ponownie odkryłam w liceum. Odkryłam wtedy, jak przyjemne jest dotykanie siebie oraz uczucie podniecenia i orgazmu. Uwielbiałam to robić przed snem, cudownie mi się potem spało. Były to początki mojej przyjaźni z własnym ciałem. Cieszyło mnie to do momentu, aż na religii dowiedziałam się, że to grzech. Nie rozumiałam, jak coś, co daje przyjemność i nikogo nie krzywdzi, ma być grzechem i dlaczego z tak intymnej sytuacji mam się spowiadać obcej osobie. Nie chciałam się dzielić tak wspaniałymi odczuciami z innymi. Pragnęłam mieć swoją tajemnicę, swoją prywatność.

Całe to przemilczenie tematu, grzeszność, okres dojrzewania i opowieści koleżanek o ich pierwszych doświadczeniach seksualnych, np. o minetach, potęgowały moją rodzącą się ciekawość wobec własnego ciała i seksu. Pamiętam moje pierwsze rysunki o tej tematyce. Wykonane różową kredką z perspektywy mnie patrzącej na swoje biodra i rozłożone szeroko nogi. Byłam niesamowicie podniecona, że rysuję własne łono w majtkach. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że cielesność, a szczególnie waginy, to będzie główny temat mojej twórczości. Schowałam te rysunki głęboko i znalazłam je niedawno po ponad piętnastu latach.

Przełomowym wydarzeniem w przyjaźni z moją cipką był czas studiów na ASP. Miałam wtedy starszego partnera, który po prostu wyjaśnił mi, że oprócz dziurki mam jeszcze wargi sromowe i łechtaczkę, nauczył, jak dbać o swoje ciało. Ogoliłam cipkę i znacznie wyraźniej ujrzałam to, o czym opowiadał. Przez dłuższy czas postrzegałam swoje ciało tylko erotycznie. Robiłam sobie zdjęcia, bardzo dużo. Początkowo nie lubiłam na siebie patrzeć, krępowałam samą siebie.

Opatrzenie się z własnym ciałem, jego niedoskonałością, naturalnością pomagało mi w oswojeniu się z samą sobą, z kipiącą energią seksualną, którą nie potrafiłam jeszcze kierować. Umożliwiało mi to zobaczenie znacznie więcej i spojrzenie z perspektywy obserwatora, drugiej osoby. Zdjęcia służyły mi jako szkice, punkty wyjścia do kolejnych prac, które rodziły się jedna po drugiej. Robienie samej sobie zdjęć bardzo mnie podniecało. Mogłam potem na spokojnie obejrzeć każdy zakamarek swojego ciała w powiększeniu na zdjęciu. Buzowało we mnie mnóstwo emocji związanych z moją seksualnością, z erotyzmem, ciałem, rozkoszą, której ciągle byłam głodna, z odkryciem nowych inspiracji malarskich. Wszystko przelewałam na papier. Powstawały setki szkiców, rysunków, obrazów. Pokazywałam je w internecie na blogu. Sam fakt upubliczniania swoich prac o takiej tematyce, pokazujących często mnie samą w intymnych ujęciach lub silnie wykadrowane zdjęcia moich piersi, ust i cipki, dodatkowo działał stymulująco.

Chciałam swoją fascynację przenieść na projekty uczelniane. Niestety nikt, oprócz jednego profesora, nie podzielał mojego zachwytu tematem. Pamiętam, że gdy zaczęłam przynosić na uczelnię projekty i obrazy o tematyce cielesność bądź seksualności, wykładowczynie miały z tym problem. Odczuwałam różnice w reakcjach i korektach. Broniłam swoich prac po omacku, intuicyjnie, bo to były moje początki z inspirowania się własnym ciałem. Odnosiłam wrażenie, że temat cielesności zabarwiony odrobinę seksualnością wywoływał wśród kobiet zażenowanie, skrępowanie. Reakcje podczas korekt to wyparcie, szybkie ucięcie rozmowy „to jest po prostu złe”, „nie bo nie”, bądź „a ty znów z tym swoim porno”. Nie rozumiałam wtedy, w czym tkwił problem i czułam się zawstydzona, czasem wręcz skarcona, jakbym zawiodła. Obecnie jestem bardziej świadoma, ale czasem ten wyuczony wstyd łapie mnie za ręce

W swoich pracach poruszam tematy tabu związane z kobietą, jej cielesnością, erotyzmem, intymnością i duchowością. Od dłuższego czasu zafascynowana jestem kobiecością, pięknem kobiecego ciała. Odkąd zaczęłam odkrywać i zgłębiać swoją kobiecość, ulubionym motywem mojej twórczości jest Wagina. To przepiękna część kobiecego ciała lecz bardzo niedoceniana. Chcę pokazać jej piękno. Bo przecież każda kobieta jest inna tak jak i każda wagina jest niepowtarzalna, oryginalna, piękna. Nie znajdziemy na świecie dwóch identycznych. Uwielbiam zdjęcia cipek, oglądam ich bardzo dużo. Fascynuje mnie ich niepowtarzalność, budowa, koloryt, owłosienie czy jego brak, kształt warg sromowych. Patrzę na wulwy jako intrygujące formy, wyjątkowe ozdoby każdej z nas. Uważam,że powinnyśmy być dumne ze swoich ciał takich, jakie mamy.

W historii ludzkości miejsca intymne kobiety uznawane były za nieczyste, obrzydliwe i niewarte zainteresowania. Obecnie niewiele się zmieniło i jest to nadal temat tabu. Wiele osób ma problem z wypowiedzeniem słowa wagina. Dlatego postanowiłam pokazać piękno i różnorodność kobiecych organów rozrodczych. Duży format wzmacnia odbiór i ukazuje mnogość szczegółów. Elementem spajającym ten cykl jest kolor czerwony bądź różowy. Występuje on w zróżnicowanym odpowiednio natężeniu na każdym obrazie. Czerwień jest kolorem utożsamianym z kobiecością, krwistością ciała, krwią menstruacyjną, jak również ze świętością, władzą i siłą. Moje obrazy nie są dosłowne, poprzez nasycone barwy i ostre kadry są wręcz odrealnione. Przedstawiają moją własną interpretację cielesności i kobiecości. Malując waginy oddaję im cześć, wynoszę na tron, przywracam szacunek, chcę aby kobiety były dumne ze swoich wagin polubiły je, a nawet pokochały. Tak jak ja kocham swoją cipkę i wszystkie inne.


Autorka tekstu i ilustracji: Kati Dobrogo – artystka, malarka, feministka. Mieszka w Milanówku, z którego chce się wyprowadzić i otworzyć pracownię artystyczną w Warszawie. W swoich pracach porusza tematy tabu związane z kobietą, jej cielesnością, erotyzmem, intymnością i duchowością. Od dłuższego czasu zafascynowana kobiecością, pięknem kobiecego ciała. Ulubionym motywem jej twórczości jest Wagina. Poza swoją twórczością uczy najmłodsze pokolenie wrażliwości na sztukę.
Instagram: @kati.dobrogo
Facebook: @KatiDobrogoArt