Pauli
co zrozumiałam: że kropki różnych zdarzeń, ludzi, doświadczeń, które nazbierałam w ciągu mojego 28-letniego życia, łączą się w spójną całość i ta całość całkiem mi się podoba. Często działam bardzo chaotycznie, pod wpływem impulsu, trochę szaleńczo, ale okazuje się, że pomimo tego, wszystko jakoś się zlepia.
czego nie rozumiem: dlaczego przez większość roku w miejscu, w którym mieszkam, nie ma słońca, i dlaczego to sobie robię.
co chciałabym zrozumieć: co zrobić, żeby zmniejszyć ilość powtarzających się cyklów – jest ekstra / jest do dupy. Czego chcę od romantycznych relacji i czy tak właściwie w ogóle ich chcę.
Ania
co zrozumiałam: ostatnio wreszcie zrozumiałam, albo może raczej zaczynam rozumieć, że moja siła pochodzi z wewnątrz. I brzmi to jak straszny banał, ale zdałam sobie sprawę, że to właśnie w sobie powinnam poszukać źródła pewności siebie. Staram się więc nie szukać docenienia u innych i nie przejmować się ich opinią, nie poddawać ich oczekiwaniom. Zrozumiałam też, że domaganie się szacunku i stawianie na swoim nie musi się kłócić z byciem empatyczną czy uprzejmą.
czego nie rozumiem: łatwiej byłoby napisać, co rozumiem, bo przy tym, czego nie rozumiem, moja wiedza okazuje się żałośnie niewielka. Nie chodzi tu tylko o najbardziej podstawowe “Skąd przyszliśmy? Kim jesteśmy? Dokąd idziemy?” czy nawet o fizykę kwantową, zaawansowaną genetykę i to, że wszechświat się rozszerza. Czasami nie rozumiem nawet samej siebie, swojego zachowania i swojego ciała.
co chciałabym zrozumieć: najprościej mówiąc: jak żyć? Chciałabym wreszcie zrozumieć, która ze ścieżek to ta moja, własna. Mam wrażenie, że ciągle zmieniam drogę i być może depczę po czyichś śladach, a czasem z całą pewnością kręcę się w kółko. Z drugiej strony, wiele przypadkowych odbić, skrzyżowań i zakrętów doprowadziło mnie do najbardziej zaskakujących miejsc. Być może, jakby to powiedział mistrz Zen, to droga jest celem.
Małgosia
co zrozumiałam: mam wrażenie, że ostatnio mojemu życiu towarzyszy ciągłe “zrozumiewanie”. Przy wielu sprawach pojawia się u mnie “ahaaa”. Zrozumiewanie jest procesem i ciągłym odkrywaniem. Nie ma w nim momentu “ok, to już wiem na 100%”. Zrozumiewam, że działam z braku, oporu i sprzeciwu. Że szukanie możliwości, szans i zasobów jest lepsze od szukania problemów do rozwiązania – czy to w sobie, czy w pracy. Zrozumiałam, że czasami problem nie leży w czymś na zewnątrz, ale w moim podejściu. Ciągle zrozumiewam, że od niepodjęcia złych działań gorsze jest niepodjęcie żadnych. Więcej robię, mniej myślę i o dziwo to działa.
czego nie rozumiem: czego oczekuję od związków. Jak widzę siebie w roli czyjejś partnerki. Dlaczego znowu wchodzę w tryb zbliżania się i uciekania, budowania wokół siebie murów.
co chciałabym zrozumieć: czy ten chomiczy kołowrotek się kiedyś zatrzyma? Jak zbudować balans między działaniem a odpoczynkiem?
Justyna
co zrozumiałam: im intensywniej pracuję nad swoim doktoratem, tym bardziej przeraża mnie ogrom wiedzy, której nigdy nie zdążę przyswoić, ani nawet jako tako się z nią zapoznać. U progu 30-tki zaczynam rozumieć, że moim największym ograniczeniem jest czas i nigdy nie starczy mi go na wszystko, co chciałabym zrobić, poznać i zgłębić. Z drugiej strony dopada mnie wątpliwość, czy aby na pewno przeznaczam go na właściwe rzeczy i czy najlepszy czas na wiele z nich już nie minął. Choć ta konkluzja może brzmieć trochę przygnębiająco, to wierzę, że jeszcze wiele przede mną, a świadomość czasowych ograniczeń pozwoli mi skupić się w czwartej dekadzie życia na tym, co naprawdę istotne.
czego nie rozumiem: matmy i tego, dlaczego matura z matematyki wciąż śni mi się po nocach, chociaż wcale jej nie zdawałam 🙂
co chciałabym zrozumieć: mam wrażenie, że duszę w sobie sporo lęków, które powstrzymują mnie przed bliskością i każą trzymać się na dystans. To bardzo bezpieczna i wygodna strategia, ale nie mam pewności, czy jest dla mnie najlepsza.
Kasia
co zrozumiałam: niedawno zrozumiałam, że wypowiadane słowa naprawdę mają moc. I nie mówię o magicznych zaklęciach czy nawet mantrach, a po prostu zwykłej rozmowie. Jeśli przedstawiam opinię przepraszająco, po cichu, wrzucając miliony „chyba” i „może”, to nie wierzę nawet sama sobie. Kiedy mówię zdecydowanie i konkretnie, mój sposób myślenia staje się bardziej przejrzysty, czuję się pewniej. Takie moje fake it, till you make it.
czego nie rozumiem: jak ogarnąć moją intro-ekstrawertyczną naturę? Jak pogodzić potrzeby tych dwóch osobowości, które w sobie noszę? Czasami mam wrażenie, że one świetnie ze sobą negocjują. Podpowiadają, kiedy lepiej odpuścić, nabrać sił w samotności, żeby później wrócić do obiegu ze zdwojoną siłą, a kiedy sięgać po swoje, odsłaniać się i wychodzić do świata. Niestety, jak w każdym związku, bywają między nimi spięcia i próby dopasowywania się. Introwertyczce duszno na imprezie, a ekstrawertyczka ma FOMO, oglądając serial w łóżku. To jaka w końcu jestem?
co chciałabym zrozumieć: a nie zawsze powinnam chcieć. Czasami wydaje mi się, że moja empatia i intuicja rozciągają się tak bardzo, że pomieszczę w sobie perspektywy innych osób – co za fałszywe przekonanie! Każdy myśli po swojemu, ma swoje strachy, przeszłość, tajemnice i emocje. Zrozumienie wszystkich osób jest niemożliwe, a domyślanie się, co myślą, to jałowa robota. Lepiej po prostu zapytać, pogadać i starać się nie oceniać.