Prawdopodobnie każda z Was słyszała o mięśniach Kegla. Najczęściej mówi się o nich w kontekście naszego życia seksualnego i w tej narracji ćwiczenia mięśni Kegla mają z nas zrobić świetne kochanki. O ile mięśnie dna miednicy – bo tak prawidłowo nazywa się ta grupa mięśni – rzeczywiście mają wpływ na odczucia płynące z seksu, o tyle ćwiczenia Kegla mają służyć przede wszystkim nam, mając za zadanie wspomagać prawidłową pracę tych mięśni.

Główną funkcją mięśni dna miednicy jest utrzymanie macicy i pęcherza na swoim miejscu oraz kontrolowanie samego pęcherza. Siła grawitacji działa przecież, również wewnątrz naszego ciała, w związku z tym, nietrudno sobie wyobrazić co dzieje się wewnątrz naszej miednicy, kiedy skaczemy na trampolinie czy tańczymy na imprezie. Nasze mięśnie dna miednicy muszą cały czas pracować, żebyśmy my mogły dobrze się bawić, czy uprawiać ulubiony sport, bez żadnych obaw. Warto utrzymywać je więc w dobrej formie.

Mięśnie Kegla w swej budowie w zasadzie nie różnią się od innych mięśni naszego ciała, są po prostu drobniejsze. To, co je wyróżnia, to ich szczególne położenie, które z jednej strony ma związek z jakością naszego życia na wielu płaszczyznach, a z drugiej, wywołując niekiedy nieuzasadnione zawstydzenie, pozostaje tematem tabu. Skutkiem tego, o treningu mięśni dna miednicy mówi się mało, a jednocześnie istnieje wiele mitów na temat tego, jak powinien wyglądać.

Ćwiczenia nie zawsze mają na celu bezpośrednie wzmacnianie mięśni, ich wytrzymałości czy siły. Tak jak nieodzownym elementem pamięci jest zapominanie, tak równie istotnym zadaniem treningu jest rozluźnianie i relaksacja mięśni. Zasadniczym założeniem ćwiczeń powinno być więc to, żeby były przede wszystkim funkcjonalne – czyli wspomagały mięśnie w prawidłowym działaniu. 

Jak więc powinien wyglądać idealny trening mięśni Kegla? Odpowiedzi jest tyle ile kobiet na świecie – nie ma jednego, uniwersalnego sposobu. Wiele dziewczyn, szczególnie tych aktywnych fizycznie, ma nadmiernie napięte mięśnie dna miednicy, co często jest przyczyną pojawienia się bólu podczas stosunku, ale również zaburza przepływ krwi w miednicy, także w okolicy łechtaczki. To z kolei może powodować odczuwanie mniejszej przyjemności płynącej z seksu, jak i brak orgazmów w ogóle. W takiej sytuacji, wzmacnianie mięśni, z wykorzystaniem na przykład kulek gejszy, spowoduje tylko jeszcze większe napięcie dna miednicy i pogłębienie już istniejących problemów.

W innym przypadku mięśnie Kegla mogą być bardzo osłabione i znów kulki gejszy mogą okazać się nietrafionym wyborem. Wyobraźcie sobie, że macie bardzo słabe mięśnie nóg, a trener dobiera wam 20 kilogramową sztangę i każe zrobić 40 przysiadów – to niefunkcjonalne, źle dobrane ćwiczenie, z największym prawdopodobieństwem zagwarantuje jedynie kontuzję. To samo dotyczy ćwiczeń mięśni Kegla z obciążeniem, czyli właśnie z kulkami gejszy. Te, same w sobie nie są niczym szkodliwym, lecz używanie ich do ćwiczeń nie zawsze ma sens. Z punktu widzenia mięśni są po prostu dodatkowym obciążeniem. Kiedy więc warto je stosować? Odpowiedź jest prosta: w sytuacji kiedy jesteśmy pewne, że potrafimy prawidłowo ćwiczyć mięśnie dna miednicy, nie są one nadmiernie osłabione, a ich napięcie nie jest zbyt duże. 

Wszystkie się od siebie różnimy, mamy inne potrzeby i powinnyśmy dobierać ćwiczenia indywidualnie. Najlepiej umówić się na wizytę do fizjoterapeutki ginekologicznej i sprawdzić stan swoich mięśni dna miednicy, dowiedzieć się jak je prawidłowo napinać i ćwiczyć. Właściwe napięcie tych mięśni wcale nie jest takie proste, bo oprócz siły skurczu mięśnia, ważny jest również kierunek ruchu – napinając mięśnie Kegla, powinnyśmy mieć wrażenie, że zasysamy je do środka. 

Podczas wizyty u specjalistki, może się również okazać, że przed rozpoczęciem ćwiczeń trzeba rozluźnić mięśnie miednicy odpowiednią terapią manualną. Fizjoterapeutka, po badaniu i ewentualnej terapii, dobierze odpowiedni dla każdej dziewczyny trening mięśni Kegla, który później będzie można wykonywać w domu, ze spokojem ducha, że na pewno sobie nie szkodzimy. 

Dbanie o mięśnie Kegla nie kończy się jednak wyłącznie na ich treningu, mamy taką możliwość również w codziennych sytuacjach, nawet tych najbardziej przyziemnych, jak korzystanie z toalety. Wydaje nam się często, że nasza fizjologia jest tak oczywista, że nikt nie musi nas uczyć jak załatwiać swoje podstawowe potrzeby. Której z nas jednak nie zdarzyło się robić siku na zapas, albo będąc na koncercie, czy imprezie, wytrzymywać jeszcze jedną piosenkę, choć pęcherz prawie pękał?

Mięśnie dna miednicy współpracują z pęcherzem – w momencie, kiedy wypełnia się on do odpowiedniej objętości, wysyła sygnał do mózgu, że jest już pełen. Mózg natomiast wysyła w odpowiedzi sygnał, każąc pęcherzowi się napiąć, a jego zwieraczom rozluźnić. Wtedy powinnyśmy pójść do toalety, rozluźnić mięśnie dna miednicy i bez parcia, pozwolić pęcherzowi się opróżnić. Tymczasem regularnie wytrzymując dłużej niż powinnyśmy lub robiąc siku na zapas, kiedy nie czujemy wyraźnej potrzeby, powodujemy, że ten cały system, na który składają się mózg, pęcherz i mięśnie dna miednicy, zaczyna po prostu wariować. Skutki tego są bardzo uciążliwe, choć mogą wystąpić dopiero po latach. Należą do nich problemy z pęcherzem czy nietrzymanie moczu podczas wysiłku fizycznego. Jak tego uniknąć? Nic prostszego! Robić siku tylko wtedy, kiedy mamy taką potrzebę, najpóźniej za drugim razem, gdy pęcherz daje znać, że już na to najwyższy czas. Pamiętajcie przy tym, by siedząc na toalecie, zupełnie rozluźnić mięśnie dna miednicy.

Mając na względzie dbałość o mięśnie Kegla, powinnyśmy też raczej unikać brzuszków. Istnieje wiele innych ćwiczeń na mięśnie brzucha, które jednocześnie nie są tak obciążające dla miednicy. Oprócz tego przy kichaniu i kaszlu, chroniąc mięśnie przed szarpiącym ruchem, warto najpierw skręcić się w prawą stronę. 

Najlepiej do spraw zdrowia i ciała podchodzić całościowo, zawsze dopasowując metody do siebie, nie na odwrót. Nasze ciało ma nam służyć. W ramach wdzięczności dla tej złożonej maszyny, nie dzielmy ciała na gorsze czy lepsze części; na te, o które należy dbać i na te, o których lepiej nie mówić. Z punktu widzenia biomechaniki naszego ciała nie ma znaczenia czy ćwiczymy bicepsy na siłowni, czy mięśnie Kegla u fizjoterapeutki, czy w domu z lusterkiem. Każda część ciała, a być może szczególnie okolica miednicy, wymaga odpowiedniej troski i podejścia. Każda z nas zasługuje na to, żeby wiedzieć w jaki sposób prawidłowo dbać o mięśnie Kegla, bo mają one ogromny wpływ na jakość naszego życia, na wielu jego poziomach i etapach. Również w kontekście satysfakcji z życia seksualnego, ćwiczmy mięśnie dna miednicy dla siebie, bo przecież one tam są dla nas.


Autorka tekstu: Zuzia Wolska (27) – pracuje jako fizjoterapeutka ginekologiczna, na instagramie prowadzi poradnik dziewczyński, gdzie próbuje przełamywać tabu związane z cielesnością i pokazać ile korzyści przynosi praca i kontakt z własnym ciałem. Kocha dobre jedzenie, swojego psa i robić fajne rzeczy.  Lubi książki, kino i jogę. Obecnie marzy o długiej podróży. Instagram @poradnikdziewczynski

Autorka ilustracji: Monika Stolarska – urodzona w 1986 roku w Warszawie. Absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych wydziału Malarstwa ze specjalizacją dodatkową Sztuka w Przestrzeni Publicznej. Oprócz malarstwa zajmuje się ilustracją, kolażem, projektami murali.
Instagram, Facebook, blogspot.com