Tekst pochodzi z wystawy „Nie miałyśmy szczęśliwej gwiazdy, zapaliłyśmy własną. Herstorie warszawskie”. To opowieści o kobietach związanych z Warszawą. Opierając się na kolekcji Muzeum Warszawy uczestniczki i uczestnicy Laboratorium Muzeum Kobiet Wydziału Zarządzania Kulturą Wizualną Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie odpowiedziały i odpowiedzieli na wyzwanie stworzenia opowieści o kobiecej emancypacji. Kuratorskie wybory dotyczyły postaci często symbolicznych, ale także, w kilku przypadkach, szerzej nieznanych. Jeszcze do 29 stycznia wystawę można zobaczyć w Muzeum Warszawy.

Dzieje kobiecego sportu w klubie Polonia Warszawa opowiadam przez pryzmat losów mojej prababci i jej siostry – Hanny i Janiny Lothówien – oraz ich matki – Wandy Kwaśniewskiej, po mężu Loth.

Wanda w 1923 roku, wraz z siostrami Szmidównymi i Gieną Kielichówną, założyła kobiecą sekcję lekkiej atletyki w klubie Polonia. Urodzona 24 maja 1901 rok w Warszawie, była polską lekkoatletką, pionierką sportu kobiecego w Polsce. Po za kończeniu kariery sportowej wyszła za mąż za podpułkownika Stefana Lotha, którego poznała w klubie; miała z nim trójkę dzieci – syna i dwie córki. Gdy jej mąż zginął w wypadku lotniczym**, dostała rentę oficerską oraz koncesję tytoniową – prowadziła hurtownię papierosów, co było jedynym źródłem dochodu rodziny. Zmarła 28 października 1968 roku. Badacz historii Polonii Stefan Sieniarski zauważył: „Wanda Kwaśniewska startowała, jak i jej koleżanki, we wszystkich konkurencjach lekko atletycznych, była w grupie pierwszych hazenistek. […] Nie opuściła żadnej imprezy klubowej, znajdując chwile przerwy w pracy (w Klubie Wysokogórskim, mieszczącym się w tym samym gmachu, co i lokal Polonii) zawsze biegła na górę do Czarnych Koszul***, żeby chociaż powspominać najpiękniejsze lata Polonii”****. Była pięciokrotną mistrzynią Polski w konkurencjach biegowych.

Jej córki, starsza Janina i młodsza Hanna, poszły w ślady matki i ojca, Stefana Augusta Lotha (piłkarza i trenera Polonii, wieloletniego kapitana drużyny piłkarskiej w tymże klubie), dołączając do żeńskich drużyn w Polonii. Dziewczynki od małego były wychowywane w kulturze tężyzny fizycznej i zdrowej, sportowej rywalizacji.

Urodzona 30 listopada 1927 roku Janka miała zaledwie jedenaście lat, gdy wybuchła wojna i tylko szesnaście, kiedy wybiła Godzina „W”. Była łączniczką, walczyła w Śródmieściu. Powstanie warszawskie wywarło ogromny wpływ na jej losy. Wspominała później, jak jej matka, nie mogąc odwieść córki od decyzji o dołączeniu do Armii Krajowej, w akcie rezygnacji odprowadziła ją na róg ulic Moniuszki i Jasnej, a na drogę kupiła koszyk wiśni. Po wojnie Janina pływała w regatach wioślarskich w osadzie Czarnych Koszul.

Jeszcze jako panna, już po wojnie, była sekretarką w Polskim Związku Piłki Nożnej, a później w urzędzie Centrali Handlu Zagranicznego Varimex. Nie zrobiła tak imponującej kariery sportowej jak jej siostra i brat, ale ponieważ wyrastała w latach trzydziestych XX wieku w ewangelickim domu, gdzie do kultury fizycznej przykładano ogromną wagę, do końca życia dbała o kondycję spacerując godzinami po ulicach Warszawy. Zmarła w 2019 roku dożywszy dziewięćdziesięciu jeden lat*****.

Sześć lat młodsza Hanna Loth-Nowak we wspomnieniach mówi: „W Polonii praktycznie urodziłam się”******. Grała w kobiecej drużynie koszykarskiej aż przez czternaście sezonów, w latach 1951–1965, z numerem „14” na koszulce. Wraz z koleżankami z drużyny zdobyła dwa medale mistrzostw Polski: zagrały siedemdziesiąt cztery mecze w krajowej reprezentacji i dwukrotnie wzięły udział w koszykarskich mistrzostwach Europy. Twierdzi, że koszykarką została dzięki mamie, która namówiła ją do dołączenia do drużyny. W Polonii najbliższe relacje łączyły ją z innymi znanymi „polonistkami”: Barbarą Wikarską-Szomańską, Zofią Piechotką i Lucy Werewską. Po zakończeniu kariery sportowej pracowała jako nauczycielka
wychowania fizycznego w XLIV Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Banacha w Warszawie, a później, ukończywszy odpowiedni kurs, prowadziła także zajęcia z przysposobienia obronnego.

Wanda i jej córki zapoczątkowały pokoleniową ciągłość kobiecej sekcji Polonii Warszawa, dając tym samym podwaliny pod współczesne osiągnięcia sportowe warszawianek w czarnych koszulach. Ich życie potwierdza tezę, że sport wzmacnia nie tylko charakter, ale także kobiece przyjaźnie, siostrzane więzi, relacje córek z matką. To także opowieść o Warszawie – mieście, które wychowało tyle dzielnych, charyzmatycznych kobiet: sportsmenek, powstanek, przyjaciółek – prawdziwych „polonistek”.

Dzięki ambicji, determinacji i wytrzymałości, tak potrzebnych w sportowej rywalizacji, udało się grupie pionierek stworzyć miejsce dla zmęczonych gorsetami i ograniczeniami kobiet sportowczyń. Zbudowały środowisko kobiece w zdominowanej przez mężczyzn dziedzinie. Ich odwaga i wierność własnym wartościom prowadziła je nie tylko na boisku, ale także w życiu rodzinnym, wojennym i politycznym.

***

*[Teddi], „Echo” 1917, cytat za: S. Sieniarski, 70 lat „Czarnych koszul”, Wydawnictwo Kolejowego Klubu Spor-
towego „Polonia”, Warszawa 1984, s. 7.
**Katastrofa lotnicza samolotu RWD-9 w Zatoce Gdańskiej pod Gdynią-Orłowem 16 lipca 1936 roku.
***Przydomek klubu sportowego Polonia Warszawa, nadany ze względu na charakterystyczne czarne stroje
klubowe, w których grali zawodnicy i zawodniczki.
****S. Sieniarski, 70 lat…, op. cit., s. 252-253.
*****Biogramy napisałam na podstawie: Rozmowa z Janiną Borkowską „Janką”, Archiwum Historii Mówionej
Muzeum Powstania Warszawskiego, 2007,
https://www.1944.pl/archiwum-historii- mowionej/janina-borkowska,1126.html [data dostępu: 9.05.2022].
******Wywiad z Hanną Loth-Nowak, Archiwum Koła Miłośników Historii Polonii Warszawa, 2021,
https://www.facebook.com/skkpolonia/videos/1678031439073413/ [data dostępu: 9.05.2022].


Tekst: Julia Barbasiewicz.

Fotografie: Tomasz Kaczor.