Książki, których głównymi bohaterkami byłyby lesbijki, a co więcej – cała ich gromada występowałaby jako postacie drugoplanowe i epizodyczne to rzadkość. Debiut Gochy Pawlak jest właśnie taką propozycją – wybuchającą feerią obrazów kobiet kochających inne kobiety. W powieści Nie rdzewieje mamy przeredagowane ogłoszenia randkowe, fragmenty fikcyjnych wywiadów a na pierwszym planie historię Magdy, która właśnie jedzie z wizytą do swojego rodzinnego miasta.
Magda to dziewczyna tuż przed trzydziestką, w ramach zgarniętego grantu pracuje nad książką o lesbijskiej tożsamości, a ze swojego życia jest ogólnie raczej niezadowolona. Do Sosnowca pozornie jedzie na koncert przyjaciółki, w istocie jednak dąży do spotkania licealnej miłości, która też tam właśnie zawitała po latach.
To, co wydarzyło się w trakcie tej pięciodniowej podróży, poznajemy w formie opowieści snutej terapeutce. Konfrontacja, na którą liczy główna bohaterka, urasta do rangi wydarzenia, które okazuje się kluczowe dla jej dalszego losu. A jak to bywa z powrotami w miejsca, z których odeszliśmy, pojawia się wiele pytań o t0, czy się z nich wyrosło, jak bardzo się one zmieniły, czy jakaś ich część wciąż w nas mieszka.
W jednym z wywiadów, które Magda przeprowadza w ramach swoich badań, jej rozmówczyni mówi, że sama chciała kiedyś napisać taką książkę: „(…) przydałoby się w Polsce takie lesbijskie W poszukiwaniu straconego czasu. O wszystkim i o niczym, żeby wreszcie inne dziewczyny mogły przejrzeć się w tej książce jak w lustrze i dostrzec dyskretny urok lesbijstwa”.
Jednak, żeby to „wszystko” współgrało z „niczym”, a nie zostało przez nie stłumione, potrzebna jest literacka sprawność, której autorce trochę zabrakło. Wśród dziesiątek historii, rozmaitych nawiązań do innych powieści oraz cytatów otwierających niektóre rozdziały gubi się Gocha Pawlak i jej stylistyka, która nadawałaby całości bardziej wyrazisty kształt.
Ale taka książka jest potrzebna. I jestem ciekawa, jak odbierałabym ją jako nastolatka, która dopiero coś „przeczuwa” Która dorasta i odkrywa, że czasami podobają się jej też dziewczyny. To uczucie, które przez tę samą płeć, ale i ogólnie panującą heteronormatywność, znajduje się na granicy pomiędzy chęcią bycia nią,
a bycia z nią. Brakowało mi wtedy takiej powieści i wciąż zdaje mi się, że z literaturą lesbijską jest kiepsko. Pamiętam, że pierwszą książką z tym motywem, na którą natrafiłam, była urzekająca Namiętność Jeanette Winterson, a drugą Moja les Zofii Staniszewskiej, która z kolei piekielnie mi się nie spodobała.
Różnorodność postaci jest rzeczywiście na miarę mini antologii, w której niejedna – a pokuszę się o stwierdzenie, że prawie każda – dziewczyna niehetero odnajdzie historie podobne do własnych lub takich, które przeżywały znajome. Były tam bohaterki wywiadów, których historie miałam ochotę poznać dokładniej i żałowałam, że tak szybko się kończyły. Kiedy pisałam tę recenzję, na przełomie lipca i sierpnia, zastanawiałam się, czy może Gocha Pawlak przemyci część z nich do swoich kolejnych powieści. Niestety niedawna śmierć autorki przekreśliła taką możliwość, czyniąc z Nie rdzewieje zarówno debiutancką, jak i ostatnią powieść.
Magdalena Sobolska (31) – artystka wizualna, magistra Instytutu Kultury Polskiej, specjalizacja Kultura Wizualna. Tworzyła m.in. dla Galerii Miejskiej Arsenał, Playboya czy hotelu NYX w Warszawie. Wybrana jako rezydentka Muzeum Śląskiego w ramach programu Magazyn Performatywny 2022, zwieńczonego wystawą „Small Talk Pandemic Cafe”. (@magdalenasobolska).