Miniony rok był przełomowy dzięki akcji #metoo, dzięki odwadze kobiet, które połączyła wspólnota doświadczeń, dzięki solidarności ponad podziałami. Wszystko zaczęło się od tweeta aktorki Alyssy Milano, która zachęciła do przełamania milczenia, aby ukazać skalę przemocy seksualnej. Wiele osób nie miało świadomości, że jest tak ogromna. Na jaw wyszły ukrywane latami napaści w Hollywood, co więcej, potwierdziło się, że molestowanie dotyka kobiety ze wszystkich środowisk.

Era, w której bezkarnie można niszczyć komuś życie, szczęśliwie dobiega końca. Choć nadal jest sporo do zrobienia, teraz jesteśmy znacznie dalej – to nie my musimy się tłumaczyć i wstydzić, to oprawcy zaczęli się bać. Wielu z nich, którzy do tej pory byli naszymi kolegami, chłopakami, dostrzegło, że krzywdzili nas przez lata; dopiero teraz są w stanie zobaczyć, że ich zachowania były przemocowe. Nie mogłyśmy sobie wymarzyć lepszej rewolucji, nomen omen sto lat po październikowej.

Bardzo cieszy mnie także, że wreszcie same jesteśmy dla siebie autorytetami – feminizm wyszedł poza ramy akademickie, każda z nas może dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami, bez obawy, że prymat eksperckości będzie ważniejszy. Gdyby nie to, że nie widziałam alternatywy dla traktowania ,,Wysokich Obcasów” jak wyroczni, wiele spraw w moim życiu potoczyłoby się zupełnie inaczej. Wzięłyśmy swoje sprawy w swoje ręce i świetnie nam to wychodzi – nasze bezpieczeństwo i solidarność są priorytetami – czyli jest tak, jak zawsze powinno być (do tej pory przebijał się głos liberalnych feministek, które zbyt szeroko rozumiały zasadę domniemania niewinnościco mogło prowadzić do uciszania ofiar, zamiast obejmowania ich ochroną prawną, ale na szczęście ,,młode, radykalne feministki” dochodzą do głosu).

Po ukazaniu skali przemocy, nie tylko tej ujmowanej w kategoriach przestępstwa, ale także po raz pierwszy tej niewidocznej, uznawanej dotąd za standardowy element relacji międzyludzkich, z którą zmagamy się na co dzień, już nic nie będzie takie samo. I na przeciwdziałaniu tej drugiej chciałabym się skupić.

Właśnie – zastanawiałyście się kiedyś nad tym, jak jesteśmy wychowywane my, a jak chłopcy, i co się z tym wiąże? Dopiero teraz stało się dla mnie oczywiste, że od tego zależy wszystko, czego doświadczamy. Mamy się uśmiechać – na dzień dobry, w szkole, w pracy, być bezwarunkowo miłe dla każdego (jeśli nie, wyjdziemy na nieuprzejme i nieprzystępne, no a któż by zechciał z taką kobietą współpracować czy być w związku?). A przede wszystkim – niczego nie oczekiwać. Szczęście innych ma być naszym szczęściem – i tyle. Zazwyczaj kończy się to tym, że nie pozwalamy sobie na asertywność, notorycznie wpędzamy się w poczucie winy, a w związkach robimy wszystko, żeby spełnić cudze oczekiwania. Jak w jakimś chorym koszmarze.

Chłopcom zaleca się całowanie w rękę, forsowanie dotyku i komplementowanie, ile wlezie. To, co osoby wychowywane na mężczyzn przyswajają na drodze socjalizacji, zakłada w zauważalnie mniejszym stopniu branie pod uwagę reakcji drugiej osoby. W efekcie może być im trudniej przyjąć odmowę i nie traktować jej osobiście, a przede wszystkim zrozumieć, że mamy do niej prawo. Dopiero teraz metoo otworzyło oczy większości z nich. Dlaczego tak późno? Cóż, w patriarchacie wszyscy mamy przejebane (chyba, że jesteś jednym z tych typów, którzy nie zamierzają się przejmować cudzymi odczuciami i uważają, że świat kręci się wokół nich).

Grunt do wszystkich rozważań na temat tego, jak możemy zmienić ten paskudny stan rzeczy – nauczcie się wymagać wzajemności! Ktoś, kto chce Was wykorzystać, ma w poważaniu Wasze uczucia i nie doceni uprzejmości, którą mu okazujecie. Co więcej, spróbuje ją wykorzystać przeciwko Wam. Zignorowanie kogoś, z kim nie macie ochoty na kontakt, nie jest ani trochę niepoprawne. To coś więcej niż zdrowy egoizm – to przejaw myślenia o bezpieczeństwie swoim i innych dziewczyn; bez tego nie będziemy rosły w siłę. I uwierzcie, przemoc to jedno z doświadczeń, którego nie warto zbierać samej.

To przerażające, ale nie ma przestrzeni, w której by jej teraz nie było, wbrew ostatniej wypowiedzi Mateusza Morawieckiego (wstyd i hańba, panie premierze). Jak zatem bronić się w miejscach publicznych, w gronie znajomych, szkole, przed niewybrednymi komentarzami rodziny czy wreszcie w związku?

Pierwsza kategoria wydaje mi się być stosunkowo najprostsza. Dlaczego? Nie jesteście zobowiązane do wchodzenia w interakcje społeczne z obcymi osobami, do wskazywania drogi na ulicy, do częstowania papierosami – róbcie to tylko, jeśli nie czujecie się do tego przymuszone. Jeśli nie macie na to ochoty, bo osoba wtrąca coś o ,,pięknych paniach” i nazywa Cię ,,aniołkiem”, możecie udawać, że nie słyszycie, odchodzić bez słowa, odpowiadać krótkim ,,spieszę się”. Jeśli to nie pomaga i rozmówca staje się nachalny, śmiało rzucajcie pogardliwe spojrzenia, używajcie niecenzuralnych słów, a nawet pokazujcie środkowy palec – słowem, wszystko, na co w danym momencie macie siłę i uznacie za stosowne. Żadnych grzecznościowych uśmiechów, kiedy ktoś ,,komplementuje” Was wbrew Waszej woli, a zwłaszcza, gdy jest na tyle bezczelny, że nawet nie czeka na Waszą zgodę. Jeśli tylko popsuje Wasz nastrój, macie prawo się bronić. Wbrew temu, co może się instynktownie wydawać, zdecydowana reakcja (czy to fizyczna, czy werbalna) wcale nie musi implikować agresji, może wręcz ostudzić zapały krzywdzącego. Wiecie, jaka to satysfakcja zgasić pana zaczynającego prośbę o poratowanie fajką od ,,przepraszam piękną panią” okraszoną obleśnym uśmieszkiem prostym, ale stanowczym ,,jakby pan nie powiedział <<piękną panią>>, to bym poratowała” i patrzeć na jego zdezorientowaną minę?

Ale przede wszystkim nie łamcie się, jeśli zdarzenie Was sparaliżuje albo napastnik nie potraktuje Waszej reakcji poważnie – każda sytuacja jest inna, ale w tych przypadkach to nie Wy ją powodujecie, dlaczego więc miałybyście się czuć winne czemukolwiek, co na jej gruncie zaszło? Gościa powyżej spotkałam, gdy byłam umiarkowanie roztrzęsiona i nie wiem, jakim cudem udało mi się to wymyślić na poczekaniu, innym razem uderzyłam chłopaka przyjaciółki po tym, jak opowiedziała mi, co jej zrobił, nie zliczę, ile razy zamieniałam się w kamień i/lub płakałam. Obwinianie się nic mi nie dawało, świadomość, że poradziłam sobie najlepiej, jak umiałam – spokój. Więcej o tym, jak zachować się w bezpośredniej konfrontacji w linku. No i niby captain obvious, ale jednak warto to usłyszeć jeszcze raz – macie prawo, a nawet obowiązek chodzić po ulicy ubrane, jak chcecie, i nikt nie ma prawa interpretować ani tego, ani Waszego zachowania jako sygnału czegokolwiek.

Gdy spotyka Was molestowanie ze strony nauczycieli – nie bójcie się powiedzieć wprost, że nie ma Waszej zgody na przekraczanie granic i wykorzystywanie przez nich swojej pozycji; pamiętajcie, że to jest przestępstwo i dyrekcja/kuratorium są zobowiązane podjąć odpowiednie kroki. Gdy w szkole/ na uczelni jesteście częstowane niewybrednymi żarcikami, macie prawo wytłumaczyć, że nie życzycie sobie takich komentarzy i nie po to przyszłyście na studia – to ostudzi zapał niejednego rubasznego starszego pana. Jeśli będziecie mieć siłę działać dalej, możecie zgłosić się do rzecznika praw studenckich, prodziekana kierunku czy nawet rektora. Bohaterkom z Uniwersytetu Śląskiego się udało, uda się i Wam!

Dawno niewidziany krewny postanowił poopowiadać, na jak piękną kobietę wyrosłaś? Na świetnych warsztatach antyprzemocowych z Karoliną Gromelską, w których brałam udział, jeden z uczestników wpadł na bardzo konstruktywne rozwiązanie – jego zdaniem jedyne, co warto w takiej sytuacji odpowiedzieć, to ,,Słucham?”, ,,Nie rozumiem, o co ci chodzi” – słowem, nie warto w ogóle wchodzić w taką narrację. To samo może się sprawdzić w przypadku ,,żartobliwych” kolegów. Wiecie, dlaczego? Bo zdecydowana większość ludzi najbardziej boi się wyśmiania. Proste i skuteczne!

W związku ryzyko doświadczenia przemocy niestety nie maleje. Może nawet wzrosnąć, gdyż w zażyłości emocjonalnej łatwiej manipulować i nadużywać zaufania, no i dodałabym jeszcze to, o czym pisałam kilka akapitów wyżej – nie mamy jak sobie wyrobić mechanizmów, które pozwalałyby na szybkie reagowanie. Zapamiętajcie, że nigdy, przenigdy, w żadnej relacji nikt nie może rościć sobie prawa do Waszego ciała bez Waszej ENTUZJASTYCZNEJ zgody. W tym miejscu mam problem z przytaczaniem konkretów ze względu na ostatnie trudne przeżycia, ale nauczyły mnie one jednego – jeśli tylko pojawi się u Was cień wątpliwości, że Wasze granice zostały przekroczone, to najprawdopodobniej tak jest. I nie ma żadnego usprawiedliwienia dla sprawcy takiego stanu rzeczy. Jak się zachować, kiedy przyjaciółka zwierzy się Wam z traumy? Nie dopytywać o szczegóły, nawet w dobrej wierze. Wsparcie i zapewnienie, że zawsze będzie mogła na Was liczyć, to najlepsze, co możecie dla niej zrobić. Jeśli zdecyduje się zgłosić gwałt, nie będzie zdana wyłącznie na policję – może się zgłosić np. do stowarzyszenia (S)Prawa Kobiet, które pomoże napisać zgłoszenie i skieruje je prosto do prokuratury.

Jak będzie mnie stać, to wytatuuję sobie równość–siostrzeństwo–pomoc wzajemna, bo nie ma niczego lepszego na tym świecie. Wspierajcie się, bądźcie dla siebie jak siostry, po prostu. I nie ustawajcie w oporze, bo tej siły nikt już nie powstrzyma.

Adresy organizacji, które mogą Wam pomóc:
Centrum Praw Kobiet: https://www.facebook.com/Centrum.Praw.Kobiet/
Stowarzyszenie (S)Prawa Kobiet: https://www.facebook.com/StowarzyszenieSprawaKobiet/
Fundacja Autonomia: https://www.facebook.com/autonomia.fundacja/
Fundacja Kobieca eFKa: https://www.facebook.com/Fundacja-Kobieca-eFKa-176070895761505/
Fundacja Feminoteka: https://www.facebook.com/FundacjaFeminoteka/

 

Autorka tekstu: Rozalia Małolepsza (21) – studiuje socjologię, żeby móc założyć NGOsa i być taką wymiataczką jak dziewczyny z Fundacji Autonomia. Wstaje z łóżka, żeby potańczyć do techno, poćwiczyć boks i pośpiewać w chórze rewolucyjnym. Uzależniona od Gauloisesów, weluru i Berlina.

Autorka ilustracji: Dorota Simińska (30) – ilustratorka i graficzka. Na co dzień pracuje w jednej z poznańskich agencji reklamowych. Poza ilustrowaniem kocha jeszcze ceramikę, podróże i chodzenie po górach. W swoich pracach najbardziej lubi wykorzystywać motywy kobiece.
Jej prace możecie zobaczyć tutaj:
dorotasiminska-ilustracja.tumblr.com