Ostatnio temat balansu między odpoczynkiem a pracą i napięciem a relaksem, stał się dla mnie bardzo ważny. Mam prawie 26 lat i dopiero od roku czuję, że wkroczyłam w to mityczne „dorosłe życie”, którego granicą nie wydają mi się wcale żadne urodziny, a raczej moment, w którym wszystko zaczyna zależeć ode mnie. Wraz z tą wyzwalającą świadomością przychodzi cała masa obowiązków, a jednym z nich jest konieczność samodzielnego utrzymania. I kiedy już udaje mi się żyć po swojemu, to okazuje się, że wcale nie mam na wszystko wpływu. Dotyczy to także tego, jak dysponuję swoim czasem. Próbuję się w tym wszystkim odnaleźć, zrozumieć, znaleźć swoją ścieżkę i stawać się silniejsza, by kiedyś wygrać z życiem w przeciąganie liny. Najlepiej wychodzi mi, gdy stale ciągnę w swoją stronę, milimetr po milimetrze.

Dlatego stawiam małe kroki, szukam codziennych sposobów na złapanie dystansu i zapewnienie sobie równowagi. Nie chcę ciągle czekać na kolejny weekend albo wakacje. Ale czy drobne przyjemności, jak powrót do domu przez kwitnący park, to już błogość? Czy nie jest ona zarezerwowana dla tych naprawdę głębokich chwil odpoczynku? Błogość nie wydaje się słowem, które pasuje do współczesnego słownika. Jest trochę przesadne, lekko archaiczne, chociaż już samo jego brzmienie i wygląd z zaokrąglonymi brzuszkami „B”, przeciągniętym „o” i miękkim „ść”, zdaje się idealnie oddawać stan maksymalnego relaksu. Mimo to wydaje się jakieś nie na miejscu.

„Gapić się, lenić, leniuchować, byczyć, odpoczywać, wypoczywać, wałkonić się – słowa związane z czasem wolnym często mają negatywny wydźwięk, jakby praca była świętością, a odpoczynek niczym więcej, jak brakiem pracy. Złem. Inna rzecz – tych słów na odpoczynek mamy niewiele. Eskimosi mają ponad 20 słów na śnieg i kilkanaście na kolor biały. Mają, bo obcują z nim codziennie i jest dla nich ważny. Potrafią rozpoznać różne jego postaci. My mamy tylko kilka na wypoczynek, jakbyśmy strasznie rzadko mieli z nim do czynienia albo jakby był zakazany. Nie wolno było o nim mówić” napisał w swojej książce Mikrowyprawy w wielkim mieście Łukasz Długowski.

Zabawne, jak niewinny odpoczynek stał się społeczną stygmą. Odpoczywać nie wypada. A zwłaszcza, jak jest się młodym. Przecież to właśnie teraz budujemy swoją karierę, powinniśmy cisnąć, gonić i dosięgać niemożliwego. Kariery nie można wszak zbudować bez wysiłku. W dobrym tonie jest więc opowiadać o tym, jak dużo mamy na głowie, jak nie mamy czasu nawet na chwilę usiąść.

Dlatego „Szajn” chcemy pogadać o błogości. O tym, że czasami po prostu trzeba poświęcić czas sobie. Chcemy posłuchać o tym, co Wam daje radość, co sprawia, że czujecie się błogo, co pozwala Wam odpocząć. Jesteśmy ciekawe, jak spędzacie swój wolny czas, jak zapewniacie sobie małe radości i przeżywacie wielkie przygody. Co Was napędza, co Was motywuje, co pozwala Wam znaleźć balans i nie zwariować. Czekamy na Wasze opowieści z wakacji, na dobre wspomnienia, na relacje z wypraw dalekich i tych, które czekają za rogiem.

Im jesteśmy starsi, tym odpoczynek staje się rzeczą coraz bardziej zakazaną. Do tego stopnia, że mnie samej słowo „błogość” wydaje się obce. Nie jestem do końca pewna, czy wiem, co ono oznacza. Ale gdybym miała wybrać moment, który je dla mnie zdefiniował, to opowiedziałbym o wakacjach między pierwszą a trzecią klasą liceum. O tym, jak letnim wieczorem leżeliśmy na rozgrzanym od słońca betonowym boisku, o tym, jak małe kamyczki odciskały nam na skórze nowe konstelacje i wzory, o tym, jak patrzyliśmy na spadające gwiazdy marząc, że tak już zostanie na zawsze. Bo chyba wtedy właśnie jest błogość – kiedy nie chce się niczego zmieniać.

Autorka tekstu: Anna Ślusareńka (25) w redakcji „Szajn” zajmuje się przede wszystkim kulturą. Fake gamer girl, uwielbia horrory, keczup i pin-upowe sukienki. Martwi się na zapas i ciągle wszystkim przejmuje, równocześnie marząc, że „zrobi się samo”.

Autorka ilustracji: Paulina Łoś (27) – część redakcji „Szajn”. Zajmuje się grafiką, ilustracjami, a jakiś czas temu miała markę odzieżową. Często zmienia zdanie i wiecznie szuka nowości i świeżości. Jest bardzo zapominalska, ale jej przyjaciele zawsze jej wybaczają. Lubi, kiedy dzieją się rzeczy, ale też kocha leniwe nic-nie-robienie (tylko nigdy jej nie wychodzi).