„Powinniśmy przyjąć do wiadomości, że Ziemia nie jest naszą własnością. My jesteśmy współlokatorami na Ziemi i możemy w sposób nie bardzo kosztowny dla nas samych, ograniczyć swoje apetyty i pozwolić tym innym istotom żyć” – Simona Kossak
Myślę, że każdy(-a) z nas chociaż raz w życiu zadał(-a) sobie pytanie o swoją rolę na tym świecie. Jeśli nie w rejestrze filozoficznym, to przynajmniej przy okazji lekcji biologii czy zajęć z WOS-u, kiedy to poznawało się obowiązujące zasady życia w społeczeństwie. Z pierwszych obserwacji, nawet niewprawionego oka, możemy zauważyć, że nasza samozwańcza supremacja wcale nie musi być taka oczywista. Jako studentka filozofii pozostanę przy znanej sobie dziedzinie, by pokazać, w jaki sposób kształtuje się nowy dyskurs filozoficznej walki o klimat. Jak zauważa Eva Meijer w swojej kultowej książce Języki Zwierząt: „To, jak myślimy o zwierzętach, wiąże się z tym, jak je traktujemy”. Angielskie słowo animal wywodzi się z łacińskiego anima, które oznacza tchnienie, oddech. Wskazuje na posiadanie życia lub duszy, pewnej możności poruszania się, wspólnej dla wszystkich żywych istot. Ale dla Kartezjusza zwierzęta, jako niewładające językiem, duszy nie posiadają. Był to dla niego wystarczający powód, by wyciągnąć wiosek, że nie odczuwają też bólu, który swoje źródło ma właśnie w duszy. Krzywdzący tok rozumowania Kartezjusza znacząco przyczynił się do zapoczątkowania testów na zwierzętach. Jednak współcześni filozofowie i filozofki coraz większą uwagę poświęcają przełamaniu przestarzałych wzorców i kładą duży nacisk na reinterpretację naszego sposobu pojmowania zwierząt nieludzkich jako istot innych, ale nie gorszych, z własnym bogatym światem wewnętrznym.
Czy faktycznie mamy prawo czuć się lepsi?
Skąd właściwie wzięło się wśród ludzi przekonanie, że rzekomo rządzą tym światem, a jego zasady mogą dyktować porządek i kolej rzeczy? Czy wynika to z tego, że mamy swój własny język i jasny sposób komunikacji? Ale przecież i ptaki mają swój język! Weźmy na przykład kruki, które komunikują się nie tylko ze sobą, ale również, w razie jakiegoś problemu, międzygatunkowo. A krucze pisklęta, zanim nauczą się języka, gaworzą niczym małe dzieci. Tutaj wciąż jednak znajdujemy się na płaszczyźnie komunikacji werbalnej, która wydaje się łatwiejsza do porównania z językiem ludzkim, lecz u większości zwierząt informacje przekazywane są poprzez zupełnie inne aparaty, często wychodzące poza granice ludzkiego poznania. Na przykład pieski preriowe poprzez pocałunek z języczkiem są wstanie rozpoznać, czy mają do czynienia ze swoim przyjacielem, krewnym czy wrogiem. Lub nietoperze porozumiewające się przez echolokację. Zatem na polu komunikacyjnym człowiek wcale się szczególnie nie wyróżnia, a wręcz wypada dosyć słabo na tle tylu innych ciekawych systemów językowych.
Może w takim razie chodzi o umiejętność formowania porządku społecznego? O utrzymywanie pewnych struktur społecznych, systemu prawnego? Wystarczy jednak spojrzeć na zachowanie wilków i ich hierarchicznie ułożone watahy albo na mrówki czy pszczoły i ich określony podział obowiązków, by zrozumieć, że równoległe struktury istnieją i może nie powinny być pomijane. Jeśli człowiek nie wyodrębnia się znacząco na polu komunikacyjnym i systemowym, to może w takim razie jego zdolność do tworzenia kultury i cywilizacji, słowem społeczeństwa, jest tutaj kluczowa? Niekoniecznie, bo u sójek i wron powszechne jest dawanie sobie prezentów, a wybór podarku jest podyktowany osobistymi preferencjami estetycznymi danego ptaka. U szympansów panują mody i trendy, na przykład na noszenie źdźbła trawy za uchem. Papugi nadają swojemu potomstwu imiona, a słonie, jako bardzo rodzinne istoty, urządzają swoim bliskim pogrzeby, co może wskazywać na ich zdolność do pojmowania abstrakcyjnego konceptu śmierci i przeczy tym samym założeniu, jakoby człowiek był jedynym zwierzęciem z wyobraźnią.
Weganizm jako sposób na reset uprzedzeń
Zwierzęta posiadają swoje własne kultury, równie fascynujące, co te ludzkie, które zasługują na nasz szacunek i rozpoznanie. I to w naszej gestii leży znalezienie odpowiednich narzędzi, by te kultury zrozumieć, dając im tym samym należytą przestrzeń do rozwoju. Takie podejście jest kwintesencją filozofii wegańskiej, o której w niezwykle czuły sposób pisze profesor Joanna Hańderek. W jej słowach: „weganizm, jako droga, jest odkrywaniem siebie raz jeszcze, poznaniem, kim jesteśmy dla siebie samych i dla innych istot czujących. To droga przekraczania granic, najpierw wychowania, kultury, gatunku, wcześniejszej niewrażliwości czy zamknięcia w sferze określonych symboli, w ten sposób staje się rozszerzeniem naszych możliwości”. Chodzi przede wszystkim o wyzbycie się zakodowanych przez naszą kulturę schematów, powtarzanych mitów, że zwierzęta są po to, żeby je jeść, że są naszą własnością. Ale też zdanie sobie sprawy, że krzywda została znormalizowana, że tkwimy w myśleniu hierarchicznym, systemowym, uprzedmiotawiającym zwierzęta, które finalnie jest szkodliwe dla całej planety i wszystkich istot na niej żyjących. Poprzez kompletną zmianę narracji i przeniesienie środka ciężkości na skali „ważności” z człowieka na życie jako takie, nasza samozwańcza ludzka wyższość utraciłaby na znaczeniu. W rezultacie nastąpiłoby porzucenie krzywdzących ram antropocentryzmu, by poprzez kompletną decentralizację człowieka w imię równości międzygatunkowej wykreować niezbędną wrażliwość wobec innych stworzeń. Nie wydaje mi się, że wkraczamy tutaj w rejestry utopijnej rzeczywistości, przeciwnie, chodzi o wdrożenie krok po kroku małych zmian w naszym codziennym życiu, o zmianę sposobu patrzenia na świat. Nie chodzi mi tutaj o kompletną dekonstrukcję ekosystemową, tylko o subtelne przypomnienie, niczym czerwona lampka, że nikt z nas nie jest pępkiem świata. Przejście na weganizm w dzisiejszych czasach nie równa się przecież jakimś wielkim wyrzeczeniom. Rozwój technologii oferuje nam serie coraz bardziej powszechnych zamienników produktów odzwierzęcych. Wszystko, co potrzebne, już mamy – od sojowych schabowych i wegańskich lodów, po buty z ekoskóry czy płaszcze z syntetycznego futra.
Nasz wspólny cel: stabilność relacji międzygatunkowych
Z dzisiejszym poziomem świadomości o realnej krzywdzie zwierzęcej tkwienie w przekonaniu, że zwierzęta nie zasługują na sprawiedliwe traktowanie, jest po prostu niemoralne i świadczy o ignorancji. Bo nie chodzi tutaj już o udowodnienie, że zwierzęta mają status moralny, że odczuwają emocje: ból, smutek, złość czy też radość. To już wiemy, teraz musimy skupić się na konkretnym umiejscowieniu zwierząt na arenie socjopolitycznej, z tą różnicą, że tym razem będą traktowane jako istoty z własnymi pragnieniami, które nie będą postrzegane jako podrzędne do tych ludzkich. I wtedy może uda nam się przywrócić stabilność sieci połączeń międzygatunkowych, bo miejsce na tej planecie znajdzie się dla wszystkich.
Źródła:
Eva Meijer, Języki Zwierząt, Marginesy 2021;
Joanna Hańderek, Filozofia Wegańska, Centrum Kultury „Dworek Białoprądnicki” 2021;
Simona [film], reż. Natalia Koryncka-Gruz, Millennium Docs Against Gravity 2022.
Tekst: Hania Kubaszewska – zasymilowana paryżanka, studentka filozofii, miłośniczka ptaków i Białowieży.W wolnym czasie uwielbia haftować, nieudolnie grać na flecie poprzecznym i czytać reportaże.
Instagram: @hanka_rumcajsa
Ilustracje: Agnieszka Urszula Cioch – z wykształcenia matematyczka i malarka, z zawodu artystka. Cierpi na absurd życia i egzystencjalne męki, które z radością przelewa na papier. W głowie obywatelka świata, w rzeczywistości mieszka i tworzy w Warszawie.
Instagram: @cioch_aga
Korekta: Agata Gołąbek (24).
Publikacja jest częścią kampanii #KlimatNaZmiany koordynowanej w Polsce przez Fundację Kupuj Odpowiedzialnie. Kampania #KlimatNaZmiany („End Climate Change, Start Climate for change #ClimateOfChange – A Pan-European campaign to build a better future for climate-induced migrants, the human face of climate change” nr CSO-LA/2019/410-153) jest współfinansowana ze środków Komisji Europejskiej oraz dotacji NIW-CRSO w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030 PROO (umowa nr 5/PROO/1b/2020).