Ocieplanie się klimatu i katastrofa klimatyczna wywołane są przez stałą i długotrwałą emisję gazów cieplarnianych, głównie dwutlenku węgla. Dość powszechnie uwagę mediów i społeczeństwa skupia się na środkach transportu jako głównych winnych tego stanu rzeczy. To błąd. Myli się przy tym ze sobą dwa zjawiska: zanieczyszczenie powietrza i emisję gazów cieplarnianych.

Za zanieczyszczenie powietrza szkodliwymi związkami rzeczywiście odpowiedzialny jest głównie transport, zaraz obok przemysłu. Jednak gazy cieplarniane nie są zanieczyszczeniami i w większości nie wpływają negatywnie na zdrowie. Dwutlenek węgla, główny gaz cieplarniany, nie jest gazem toksycznym ani szkodliwym dla zdrowia, występuje naturalnie w środowisku oraz w organizmach żywych, przez które jest produkowany. Jest wręcz niezbędny do życia.

Transport, zwłaszcza samochodowy, jest jednak bardzo upowszechniony, szczególnie przez wielkomiejską klasę średnią. Powiązanie transportu z emisją gazów cieplarnianych jest efektem aspiracji konsumpcyjnych tej klasy. To błąd percepcji połączony z brakiem wiedzy na temat zanieczyszczeń i gazów cieplarnianych.

Niezależnie od stopnia zanieczyszczenia, ilość tlenu w powietrzu jest podobna, tj. ok. 20%, i jest uwarunkowana wysokością usytuowania danego miejsca, a nie zanieczyszczeń. Warstwa nadającej się do życia atmosfery jest cieniutka – to zaledwie kilka kilometrów otoczki kuli ziemskiej, która stale się kurczy, choć praktycznie w niezauważalnym tempie, emitując w kosmos kilka ton powietrza w ciągu roku. Wszyscy, bez względu na poglądy polityczne, stosunek do religii czy status społeczno-ekonomicznego, żyjemy w atmosferycznej, tlenowej komunie.

Spaliny samochodowe i samolotowe zawierają całą masę szkodliwych substancji i posiadają bardzo negatywny wpływ na zdrowie. Transport jednak jest odpowiedzialny za znacznie mniejszą emisję gazów cieplarnianych, niż się powszechnie sądzi – w przeciągu ostatnich 60 lat dość stabilnie utrzymuje się w okolicach 20% globalnej emisji CO2 (przy jej jednoczesnym 2,5-krotnym wzroście). W efekcie pandemicznego lockdownu w 2020 roku znacznie spadło zanieczyszczenie powietrza, w niektórych miastach wręcz spektakularnie, ale globalna emisja gazów cieplarnianych tylko o 8%.

Wodorowe i elektryczne auta oczyszczą powietrze w centrach miast, ale same z siebie nie zmniejszą emisji gazów cieplarnianych – stanie się to możliwe wyłącznie dzięki zmianie sposobu produkcji energii elektrycznej potrzebnej także do wytwarzania wodoru.

Porównanie emisji zanieczyszczeń (jak i gazów cieplarnianych) przez właściciela prywatnego odrzutowca latającego kilka razy w miesiącu w różne rejony świata z właścicielem starego zdezelowanego diesla dojeżdżającego codziennie do pracy w centrum miasta wypada zdecydowanie na korzyść tego drugiego. Zrzucanie odpowiedzialności za katastrofę klimatyczną na stare samochody stanowi greenwashing zachowań i konsumpcji wielkomiejskiej klasy średniej, której udział w ociepleniu klimatu ma zupełnie inny charakter.

Znacznie większy wkład w emisję gazów cieplarnianych ma wytwarzanie energii, która jest wykorzystywana przede wszystkim na potrzeby ogrzewania oraz klimatyzowania (ochładzania) pomieszczeń, w których przebywają ludzie, pracując bądź odpoczywając: biur, sklepów, restauracji, fabryk, magazynów, hal sportowych, basenów, szkół i uczelni, bibliotek, muzeów, galerii, studiów filmowych i telewizyjnych, sal koncertowych, klubów, świątyń, hoteli, mieszkań, domów, willi, rezydencji, dworów, pałaców. Lista jest długa. Jednak jej cechą charakterystyczną jest wysoka konsumpcja osób zamożnych. Jest ona mało widoczna, bo większość obywateli nie ma dostępu do przestrzeni, w których przebywają bogaci. Jest zatem mało uświadamiana. Luksusowe biura, sklepy, rezydencje nie znajdują się pod publicznym okiem. A to tam, w metrażach i kubaturach, należy doszukiwać się nadmiernej emisji gazów cieplarnianych. Nieruchomości są też głównym zasobem inwestycyjnym klasy średniej, a aktywizm jej przedstawicieli kończy się zazwyczaj na ich strefie komfortu. Ogrzewanie i klimatyzacja należących do nich kubatur stanowi zatem społeczne tabu.

Nietrudno zauważyć, że gwałtowny przyrost emisji gazów cieplarnianych nastąpił po II wojnie światowej, gdy rozpowszechniły się klimatyzatory, pozwalając m.in. na masowe zasiedlenie Słonecznego Pasa (Sun Belt) południowych stanów Ameryki Północnej i przyrost populacji w krajach globalnego południa. Od 1960 roku notuje się prawie czterokrotny wzrost odsetka emisji CO2 przy wytwarzaniu energii elektrycznej oraz cieplnej i jednocześnie spadek udziału emisji przez przemysł o 1/3 (przy 2,5-krotnym wzroście globalnej emisji). Ubodzy jednak nie używają klimatyzatorów, tylko co najwyżej wiatraczki.

Luksusowe superjachty należałoby w tej perspektywie zaliczyć raczej do kategorii (pływających) rezydencji niż środków transportu, większość bowiem energii przez nie zużywana jest na klimatyzację i ogrzewanie niż przemieszczanie się. Podobnie jest w przypadku statków wycieczkowych, które należałoby klasyfikować jako pływające hotele. Ich błędna kategoryzacja zawyża statystyki emisyjne środków transportu. W przeciwieństwie do nich, statki kontenerowe, na których nie zużywa się energii na klimatyzację, są najbardziej ekologicznym środkiem transportu.

Dobrym przykładem wkładu ogrzewania tylko na statystyki emisji CO2 jest Polska, gdzie często podnosi się argument, że obecna emisja CO2 jest mniejsza niż za czasów PRL, przypisując to redukcji przemysłu. Znacznie bardziej istotna była zamiana wszechobecnych kotłowni i pieców węglowych na gazowe. W dalszym ciągu jest to jednak rozwiązanie oparte na spalaniu paliw kopalnych, dlatego rozwiązania typu miejska sieć ciepłownicza, tzw. centralne ogrzewanie, także są już przeżytkiem. Kampanie, by podłączać więcej budynków do sieci grzewczych jest bezcelowe – w niedalekiej przyszłości wszyscy będziemy musieli ogrzewać się za pomocą „zielonej” energii elektrycznej, głównie przy zastosowaniu tzw. pomp ciepła, czeka nas nowa fala elektryfikacji. Centralne ogrzewanie opiera się na spalaniu węgla i innych paliw kopalnych. Zamiast nowych podłączeń należałoby przede wszystkim prowadzić projekty ocieplania budynków, zwłaszcza starych, jak np. prowadzi to uznawana za jedną z bardziej radykalnych organizacji Insulate Britain.

Duża część winy leży po stronie architektów, którzy dzięki klimatyzacji przestali projektować budynki dostosowane do klimatu. Przeszklone wieżowce i hale zużywające tyle prądu, co całe miejscowości, stały się normą. Czas zmienić architektoniczne style. Pompy ciepła, wymienniki ciepła, rekuperatory, ocienienia, a przede wszystkim szczelna izolacja są dostępnymi obecnie technicznymi rozwiązaniami. Główną szansą wyrwania się z klimatyzacyjnej pułapki jest zmniejszenie zużycia energii oraz całkowite przestawienie produkcji energii na bezemisyjną.

W przypadku produkcji energii kluczowe są inwestycje w jej ekologiczną produkcję – wiatrową, słoneczną, wodną czy geotermalną, co stanowi główną propozycję tzw. zmian technologicznych od strony podaży, produkcji. Sporo w tej kwestii można oczekiwać od rozwoju technologii rozpadu oraz syntezy jądrowej. Z pomocą mogą przyjść podatki majątkowe od posiadanych bądź zużywanych zasobów. Podstawowym mechanizmem, który należałoby rozbudować, są opłaty emisyjne. Są one w istocie podatkiem majątkowym od ilości wyprodukowanego i wyemitowanego dwutlenku węgla, a z drugiej strony podatkiem od zasobów zużytego tlenu. Należy podkreślić potrzebę objęcia tymi opłatami biomasy, zwłaszcza pochodzącej z drewna, co jest główną przyczyną obecnej globalnej fali masowego wycinania drzew i lasów, które idą po prostu „do pieca”. Podobnymi opłatami emisyjnymi powinna być też objęta przemysłowa hodowla zwierząt emitująca dużo metanu.

Z działań po stronie konsumpcji, jako sposób jej obniżenia, należy wskazać termiczną izolację (tzw. ocieplanie) budynków. Powinna ona być priorytetem także w krajach gorącego klimatu, gdzie występuje zjawisko sprzężenia zwrotnego: im wyższe temperatury otoczenia, tym więcej energii zużywać będą klimatyzatory. I więcej CO2 produkować. Aż do samego końca. W ramach izolowania budynków pamiętać trzeba o zastosowaniu w nich odpowiednich okien i szyb. Obecnie na to powinny być głównie kierowane publiczne subsydia dla odbiorców indywidualnych. Z drugiej strony, za pomocą progresywnych podatków majątkowych, zwłaszcza od budynków komercyjnych, należałoby ograniczyć konsumpcję energii przez osoby nadmiernie bogate – co pozwala uznać podatki majątkowe w istocie za podatki konsumpcyjne.

Po stronie rozwiązań w walce z katastrofą klimatyczną mamy zatem trzy główne: bezemisyjna produkcja znacznie większej ilości energii elektrycznej, ocieplanie budynków oraz opodatkowanie nadmiernej konsumpcji zasobów przez osoby zbyt bogate.


Tekst: Stefan Paweł Załęski – socjolog, filozof społeczny, autor monografii Neoliberalizm i społeczeństwo obywatelskie.

Ilustracje: Aleksandra Pudlak (19) – maturzystka; od kiedy pamięta, dużo rysuje. Miłośniczka Japonii, królików, czytania esejów i historii sztuki.

Korekta: Agata Gołąbek (24).

Publikacja jest częścią kampanii #KlimatNaZmiany koordynowanej w Polsce przez Fundację Kupuj Odpowiedzialnie. Kampania #KlimatNaZmiany („End Climate Change, Start Climate for change #ClimateOfChange – A Pan-European campaign to build a better future for climate-induced migrants, the human face of climate change” nr CSO-LA/2019/410-153) jest współfinansowana ze środków Komisji Europejskiej oraz dotacji NIW-CRSO w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030 PROO (umowa nr 5/PROO/1b/2020).