Matrioszka
Marta Dzido
Grupa Wydawnicza Relacja

Dawne archetypy dostrzegamy i rozumiemy podskórnie i nieświadomie. Wiemy, jak prezentuje się waleczny rycerz, wszechstronnie wykształcony pozytywista czy sprawiedliwy król Czytając Matrioszkę, zauważyłam, że przygotowaliśmy przyszłym pokoleniom niespodziankę w postaci nowego wzorca – „księżniczki na ziarnku strachu”. Jest nią kobieta gospodyni, kochanka, sierota, matka, babcia, córka, która uzależnia swoją wartość rynkową od liczby pożądliwych spojrzeń męskich zwróconych w jej kierunku. Kobieta pełna strachu, którego zadaniem jest uświadomić jej niezbędność mężczyzny. Nie jest to jednak ani naukowiec, ani waleczny rycerz. Co najwyżej król – ale niestety nie ten sprawiedliwy.

W krótkiej powieści Matrioszka naszej księżniczce udaje się znaleźć swoją drugą połówkę. Kobieta jest jednak niesprawna. Dniami ucieka przed rzeczywistością, wieczorami natomiast tworzy swoją własną – obok butelki wódki. Towarzyszymy jej przy wszystkich kieliszkach, które po kolei przekreślają przyszłym pokoleniom szansę na wyrwanie się z genealogicznego wzorca.

Matrioszka, Marta Dzido, Grupa Wydawnicza Relacja

Matrioszka jest właśnie o tym. O rodzicach, rodzinie i rodzeniu, które prowadzą do tego samego miejsca, „tyle że z innej strony”. Autorka – Marta Dzido – używa do opisania tego labiryntu figury koła – kształtu, który nie ma końca, z którego nie da się wyrwać. Podążamy losem kobiet, które uciekają od niego, tylko po to, aby „uderzyć się o kant rzeczywistości i wrócić”. W ich powrocie do wydeptanych już ścieżek pomagamy my – współautorzy Matrioszki. Pomagamy hasłami, przyśpiewkami czy powiedzeniami, które w sposób nieświadomy i nienamacalny odcinają zagubionym księżniczkom drogę ucieczki. Te tragiczne tradycje przekazujemy sobie wraz ze zmartwieniami, problemami czy traumami. Przekazujemy, bo nie znamy innego sposobu. Przecież bycie rodzicem to jedyny zawód, który opiera się wyłącznie na sumieniu.

Do tej pory powieść miała formę uporządkowanego bałaganu – hipertekstu, który jest w stanie oddać najlepiej kolistość i cykliczność historii. Marta Dzido zdecydowała się jednak na wydanie jej ponownie – opisanej linearnie, z ustaloną kolejnością. Ta nowa forma czule buduje w nas uczucie chaosu i pozwala przyjąć tę historię w sposób bardziej intymny, niż byśmy tego chcieli.

Kobiety, które same nie chcą zostać matką, babcią, a w szczególności – córką, podejmują wyzwania, jakie narzuciło im koło. Koło, w którym nie da się znaleźć wyjścia czy sposobu na „utulenie swojej wewnętrznej sieroty”. Ale czy to znaczy, że ich nie ma?


Tekst: Apolonia Chojnowska (21) – studentka socjologii (która lubi to, co robi), kocia mama oraz pedantka w świecie organizacji. W wolnym czasie tancerka i koneserka taniego wina (pasje te świetnie udaje jej się połączyć).