Jeśli teraz Oni uczą się zbierać owoce, jednocześnie trując Nasze korzenie, nie znaczy to, że się uczą. Adaptują się do nowych warunków, uginając swoje obrzydliwe, zainfekowane ciało-moloch w taki sposób, abyśmy mieli wrażenie dobrej zmiany. Tymczasem przekraczamy coraz więcej postawionych przez nas wcześniej granic, chcąc ugrać chociaż odrobinę. Szczególnie w rzeczywistości, w której to Oni zdają się dyktować warunki. Kiedyś jednak przekroczymy ostateczną granicę, a giętki i gotowy do działania moloch wróci na swoje wcześniejsze miejsce – miejsce, w którym będzie mógł po prostu najwięcej, najszybciej wszystko konsumować i wydawać własne owoce. Te rosnąć będą jednak już zbyt daleko od Naszej granicy, żebyśmy mogli ich dosięgnąć. Pomrzemy z głodu, a Oni nawet nie zauważą, że przez cały ten czas jedli własny ogon. Zauważą dopiero wtedy, gdy połkną własną zainfekowaną głowę. 

Z mojego doświadczenia wynika, że jako społeczność boimy się zmian systemowych. Wolimy realizować – co zrozumiałe – działania na poziomie indywidualnym, przekonywać rodziców do wegetarianizmu, nie kupować coca-coli, kraść babci dowód. Dlaczego? Bo tak jest dla Nas, aktywistów, najprościej. Przynajmniej w moim odczuciu. Kiedy patrzymy w oczy osoby, której na wydawce podaliśmy darmowy posiłek, mamy realne poczucie przyczyniania się do zmian na świecie. W końcu ta osoba dzisiaj nie będzie głodować. Nam samym robi się cieplej na sercu, czerpiemy z tego moralne korzyści. To jest okej, jest dobre, potrzebne, ale czy uratuje Nas wszystkich w przyszłości? 

Stojąc naprzeciw molocha kapitalizmu można sobie pomyśleć, że nie mamy jako społeczność żadnych szans. Lasów wycięli już za dużo, Wielka Rafa Koralowa już nigdy się nie odrodzi, a w ogóle to okapi pewnie już wymarły i nosorożce tak samo. 

W takim wypadku przede wszystkim myślę sobie: “xd”, ale jest to iks-de przepełnione lękiem. Wszystko wskazuje na to, że my po prostu straciliśmy już tak wiele i stracimy jeszcze więcej. Ogarnia mnie absolutna bezsilność. Niedługo po “xd” przychodzi jednak myśl: “dobra, no i co z tego?”.

Chcę i będę opłakiwać każdy hektar lasu, jaki straciliśmy. Zamierzam się załamywać, krzyczeć, płakać, rzucać to wszystko i się poddawać. Mam jednak wrażenie, że nie tylko nie mogę, ale też nie chcę przestawać działać. W swoim aktywizmie klimatycznym pozostawiam miejsce na rozpaczanie. Rezerwuję czas, aby cierpieć. Wbrew narzucającej się myśli, że: “przecież ja i tak jestem uprzywilejowany, jakim prawem mogę jeszcze się zatrzymać?”.

Jeśli się nie zatrzymam, jak długo będę mógł biec? Czy mój aktywizm kiedykolwiek stałby się dla mnie bezpieczny bez miejsca na odpoczynek? Tak, jestem piekielnie uprzywilejowany i zamierzam ten przywilej wycisnąć na tyle, na ile tylko się da. Czyli tyle, ile mogę. “Mogę” kończy się tam, gdzie na myśl o działaniu robi mi się słabo i chcę tylko uciec od tego gdzieś jak najdalej. 

Dlatego przykro mi, że postkapitalizm z narzędziami w postaci klasizmu, rasizmu i czego tylko się da odbiera Nam jedną rzecz po drugiej. Przykro mi, naprawdę mi przykro – ale nie będę na jego wzór wyzyskiwać siebie samego w pogoni za celami, jakie są poza moim realnym zasięgiem. Nie połknę własnego ogona. Gdy zabraknie mi sił, zajmę się zmianą indywidualną – ogrzeję się w widocznej różnicy, jaka dzięki takiej zmianie zachodzi. Posadzę drzewa owocowe wzdłuż ulicy, poświęcę czas na rozmowę z niedoinformowaną osobą lub odezwę się do swoich bliskich, czy wszystko u nich okej. 

Kiedy jednak odzyskam siły, to będę napierdalał. Jesteśmy winni to sobie nawzajem, jako społeczność świadoma nadchodzącego końca. Osiągamy teraz więcej niż kiedykolwiek. Wciąż za mało, wciąż za wolno, ale osiągamy. Zmiana systemowa przyjdzie. Czy to my powstrzymamy wielki moloch kapitalizmu, starający się zjeść własny ogon – Nas? Nie wiem. Zróbmy jednak wszystko, żeby odbyło się to jak najmniejszym kosztem. Płaczmy nad swoimi porażkami, poddawajmy się – tylko proszę, nigdy, nigdy na zawsze.


Tekst: Lulek – zajmuje się aktywizmem trochę klejonym na ślinę. Ten jednak dużo mu daje i oby dał coś Wam? Instagram: @wstyduniemasz

Ilustracje: Natalia (23) – jej oczkiem w głowie są kolaże. Jeżeli miałaby powiedzieć coś więcej o sobie, to byłby to fakt, że kocha się inspirować. Absolutnie wszystkim, ale ostatnimi czasy jej największym obiektem zainteresowań są silne kobiety – „Wspieram Was wszystkie i dziękuję za potężną dawkę motywacji!”
Instagram: @zlepkisklejki

Korekta: Anita Głowacka (24).

Publikacja jest częścią kampanii #KlimatNaZmiany koordynowanej w Polsce przez Fundację Kupuj Odpowiedzialnie. Kampania #KlimatNaZmiany („End Climate Change, Start Climate for change #ClimateOfChange – A Pan-European campaign to build a better future for climate-induced migrants, the human face of climate change” nr CSO-LA/2019/410-153) jest współfinansowana ze środków Komisji Europejskiej oraz dotacji NIW-CRSO w ramach Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030 PROO (umowa nr 5/PROO/1b/2020).