W ramach naszego cyklu „Szajn x Gen Z #ToDziała” pytamy młode osoby aktywistyczne o to, co pchnęło je do działania, jak wyglądały ich początki i jaką zmianę chcą zobaczyć w świecie. Poznajcie Martę Krzynówek – wolontariuszkę warszawskiego Schroniska Na Paluchu i Ogólnopolskiego Strajku Kobiet.
Czemu zaczęłaś działać? Co Cię pchnęło do aktywizmu?
Jeśli aktywizmem można nazwać pierwsze nieudolne próby „poprawiania” świata, to wystartowałam wcześnie. Byłam dzieckiem, które znosiło do domu wszelkiego rodzaju zwierzątka. Ranne ptaszki, wiewiórki, bezpańskie pieski czy kotki. Rodzice mieli ze mną nieco ciężko pod tym względem. W gimnazjum i liceum poszłam w kierunku klimatów anarcho-punkowych i był to czas pierwszych demonstracji, protestów. Takiej niezgody na to, jak wygląda świat, a jednocześnie chęci bycia z ludźmi, którzy myślą podobnie. Próba stworzenia sobie przestrzeni, takiego małego świata, gdzie to, co dla mnie ważne, będzie akceptowane, gdzie będę czuła się bezpiecznie i będę mogła się swobodnie rozwijać. To się tak naprawdę nie zmieniło – mój aktywizm to nadal szukanie dobrego miejsca dla siebie i alternatywy dla tego, jak ułożony jest nasz świat.
Jaki jest Twój główny obszar działania? Dlaczego akurat to?
Moim głównym obszarem działania zawsze były zwierzęta. Nawet jeśli zaczynałam zajmować się pomocą ludziom, to najczęściej ta zwierzęca historia była gdzieś w tle: działania na rzecz osób w kryzysie bezdomności zaczęłam, bo znajomi poprosili mnie o pomoc dla ich zwierzaków. Zwierzęta są zawsze najbardziej poszkodowane – my, ludzie podejmujemy złe decyzje, nam komplikuje się życie, a one, uzależnione od nas, płacą za nasze potknięcia i problemy. Nie pomogą sobie same. Kwestia zwierząt jest także często pomijana, kiedy dzieje się wielka, ludzka historia. Możemy to zaobserwować chociażby podczas agresji Rosji na Ukrainę – oprócz czasowego ułatwienia przewozu zwierząt przez granicę, tak naprawdę urzędowo nie została dla nich zorganizowana żadna pomoc. Gdyby nie wolontariusze na dworcach czy w punktach dla uchodźców, to zwierzaki byłyby narażone na jeszcze większy stres i niebezpieczeństwo. Wiele osób pomagało również na przejściach granicznych czy wręcz organizowało akcję ratunkowe dla zwierząt, które zostały w Ukrainie na terenach działań wojennych. Dzięki temu chociaż niewielka część mogła zostać uratowana.
Czy chcesz osiągnąć jakiś wymarzony cel jako aktywistka? Co by to było?
Nie mam jednego celu. Tak źle urządziliśmy sobie nasz świat, że jest nadmiar rzeczy do naprawy, aż nie mogę się zdecydować ;). Gdybym musiała wybierać jedną rzecz, to byłaby zmiana nastawienia ludzi do siebie nawzajem. Chciałabym, żebyśmy byli uważniejsi na to, co i jak czujemy. Nauczyli się trochę odpuszczać sobie i innym. Spróbowali zastanowić się nad tym, jak trudna rzeczywistość, w której żyjemy wpływa na nasze reakcję wobec innych ludzi. Jesteśmy przemęczeni, w wiecznym biegu, boimy się tego, co przyniesie jutro i wszystko to sprawia, że często byle głupota wyprowadza nas z równowagi. Zaczynamy źle traktować nie tylko ludzi, z którymi robimy aktywizm, ale też często tych, dla których to robimy. Tak się na dłuższą metę nie da. To cel nie tylko ważny, ale też w miarę możliwy do osiągnięcia, bo zależny od nas.

Jakie osoby i grupy podziwiasz? Kto z innych aktywistek_ów Cię inspiruje?
Nie wybiorę – za dużo spotkałam ludzi, od których się uczyłam różnych rzeczy, którzy mi pomagali i mnie inspirowali. Myślę, że mogę powiedzieć, że mam ogromne szczęście do ludzi. Niezależnie od tego w jak trudnej sytuacji ląduje i z czym przychodzi mi się zmierzyć (i w życiu i w aktywizmie) zawsze mam obok siebie kogoś, kto będzie wsparciem. Wiara w to, że naprawdę „nigdy nie idziesz sam/sama”, to jest coś, co daje mi niesamowicie dużo siły do działania i takiej, może trochę naiwnej, pewności, że razem z odpowiednimi ludźmi można przenosić góry.
Podziwiam osoby, które są spójne w swoich deklaracjach i sposobie postępowania. Takie, które kierują się przyjętymi przez siebie zasadami niezależnie od tego, że często przez to jest im ciężej i mniej wygodnie w życiu. I takie, które dążąc do zrealizowania obranego celu, starają się nie zapominać o tym, że w tym wszystkim zawsze najważniejszy jest drugi człowiek. Żaden cel nie jest wart dotarcia do niego po trupach.
Co poradziłabyś młodym osobom, które chcą zacząć działać, ale jeszcze się wahają? Od czego zacząć?
U mnie będzie tylko jedna możliwa odpowiedz – od znalezienia ludzi, z którymi będziesz działać. Można działać samemu (i to też jest ważne), ale w towarzystwie jest łatwiej. Jeśli masz wokół siebie odpowiednich ludzi, to nie tylko masz możliwość zrobić więcej i lepiej, ale też jest to bezpieczniejsze. Ktoś zauważy, np. że nie dajesz już rady i powinieneś odpocząć. Robiąc rzeczy, w które wierzymy, często zapominamy o dbaniu o siebie i przegapiamy moment, w którym aktywizm zaczyna robić nam krzywdę. Grupa zawsze działa trochę jak bezpiecznik.
To co blokuje młode osoby, to często brak przygotowania czy funduszy na rozpoczęcie działania. Czy są one faktycznie niezbędne do działania? Co można zrobić bez tych zasobów?
Fundusze są ważne – udawanie, że jest inaczej byłoby kłamstwem – ale nie są niezbędne. Każdy z nas ma coś unikalnego, co może zostać wykorzystane w dobrej sprawie. To może być wiedza, umiejętności a czasami po prostu chęć do działania, bo wielu rzeczy można się nauczyć. Często ludzie myślą, ze liczą się tylko te duże rzeczy, wielkie akcje, o których jest głośno w mediach. Jasne – one są ważne, ale tak naprawdę na co dzień bardziej liczą się proste, małe gesty. Nawet zwykła rozmowa, wysłuchanie drugiego człowieka i danie mu poczucia, że jest „widziany” może być czymś, co zmieni komuś świat.
Na zdjęciu znajduje się Marta razem z Kuminem z Palucha. Kumin czeka na adopcję i swój wymarzony dom, a więcej o nim przeczytacie tutaj.
Autorka ilustracji: Ula Mierzwa (23) – ilustruje (m.in. dla magazynu KUKBUK), robi dziwne miny, czyta, a ostatnio też tatuuje w najbardziej przyjaznym i uroczym miejscu Warszawy – Nanuszka Art Studio.
Behance: @UrszulaMierzwa
Instagram: @ula.mierzwa
Instagram tatuażowy: @ula.mierzwa.tattoo.
Generacja Z to pokolenie, które czuje uzasadniony niepokój w związku z przyszłością, ale jednocześnie wierzy, że może zmienić świat na lepszy. I tak się dzieje – Zetki działają na rzecz klimatu, praw zwierząt, równości, pomocy uchodźcom. W 2022 r. kampania „Organizacje społeczne. To działa” w ramach projektu #ZtoDziała przedstawia takie właśnie inicjatywy, zachęcając innych młodych do aktywizmu w swoich społecznościach. Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy, finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG