Karnawał kojarzy mi się przede wszystkim z balami przebierańców z głębokiej podstawówki. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek użyła go jako wymówki, żeby bardziej tanecznie zacząć nowy rok. Tym razem chciałabym to zmienić. Co prawda jestem raczej typem domatora, ale od czego są domówki? Może i nie ma na nich świetnych DJ’ów, którzy tworzą niesamowite brzmienia, ale jeśli chodzi o muzykę do tańczenia, to wyznaję jedną zasadę – najlepiej tańczy się do tego, co się zna. Dlatego prezentuję Wam moją karnawałową playlistę, na której nie znajdziecie niezależnej muzyki poniżej 100 odtworzeń na Spotify. Za to pełna jest hitów i zakazanych przyjemności od czasów rock’n’rolla, przez kawałki, w których bez obciachu grano intro na keytarze, po współczesny millennial whoop. Miłego!


autorka składanki: Anna Ślusareńka (25) w redakcji „Szajn” zajmuje się przede wszystkim kulturą. Fake gamer girl, uwielbia horrory, keczup i pin-upowe sukienki. Martwi się na zapas i ciągle wszystkim przejmuje, równocześnie marząc, że „zrobi się samo”.