gregor samsa lubiłby hollow knight

nie powinnaś wychodzić z domu jeżeli ciężar
twojego ciała wiąże mięśnie naramienne:
skaczesz z krawężnika i porażona upadasz na ziemię brzuchem
w stronę opalizującego na zielono nieba
chrzęszcząc zadzierasz małą głowę a kark oraz coś, co przed minutą mogłaś nazwać szyją
tworzą ramiona odbijającego się od drogi trójkąta

delikatnie falujesz wzdłuż osi: jedna część ciała pociąga za sobą drugą

łapiąc pęczniejące chromowe niebo przypominasz sobie prawo poprzedniego świata:
przyłożenie sił do dwóch przycisków wprowadza wodę w ruch a krążki w skurcz
ciężko mrużąc kontrolujesz przepływ światła przesypując przegryzającą zieleń żelazową czerwień i paloną sienę

jesteś pewna, że każde zwierzę szarpiąc się mówi: świat
upadnie albo za sekundę albo za milion lat

przed czwartą będę w Lublinie

w wybieraniu apartamentów na samotne zwiedzanie jest coś z dreszczu poprzedzającego złamanie ręki w przedramieniu

jesteś na miejscu: kod 2200, czwarte piętro, pierwsze drzwi na prawo
czujesz organiczność bólu ramion, pchaną ranę na liściu, przed polem
widzenia można poprowadzić
parę oczu pogranicza surowej szarości i
brunatnego osadu palonego masła: dopiero teraz możesz zacząć obrzęd pchania okien i przewracania narzędzi

bez wyrzutów sumienia rzucasz się na łóżko
szepcząc słowa które napiszesz zaraz sześciu osobom: „w razie konieczności nie zabraknie miejsca dla każdego mężczyzny którego
kochałam” potem z powagą kosa wyciągasz przed siebie rękę: zatrzymujesz się na dwóch

następne sześć dni słowa będą odbijać się od
rozmów „jestem tu prawie co wieczór, mam nadzieje, że jeszcze cię zobaczę”

połóż kamień na zamszu podbrzusza lekko dociążając ciało: centrum
pleców ustał w miejscu dwudziestego kręgu
możesz poczuć lekki dreszcz kontroli ale nie
zrywaj się
mosiężne dzwoneczki jakiś czas temu
ruchem murarza cisnącego cegłę wrzucone do wnętrza płuc porwą się w ostatni przed nocą taniec a niewielkie nawet poruszenia podnosząc
możliwości tanin zburzą równowagę: będziesz musiała dowodzić

przez miejsce chronicznie ranione chusteczką przeciągniesz satynową
nitkę skropioną różową solą: zaczniesz literować ważne słowa


Tekst: Agata Łaska (ur. 2004) – pochodzi z Polesia, mieszka w Lublinie, płacze i głośno śmieje się czytając Białoszewskiego, szóste pudełko po butach wypełnia suszonymi kwiatami, wychodzi bez celu i wraca po dwunastu godzinach

Ilustracje: Aga Strzeżek – absolwentka Pracowni Ilustracji na warszawskiej ASP. Feministka, mama, artystka wizualna. 
WWW: agastrzezek.com
Facebook: @agastrzezekja
Instagram: @agastrzezek_ah