Chciałyśmy zacząć ten tekst od jakiegoś chwytliwego i lotnego zdania, ale jedyne co nam przyszło do głowy w tym upale to (uwaga, to będzie dobre) – nasze życie składa się z wyborów. Tak, wiemy, wujek Coelho byłby z nas bardzo dumny. Jednak, jak bardzo banalnie by to nie brzmiało, to jest to najprawdziwsza prawda.

Gdziekolwiek nie pójdziemy stoimy przed jakąś decyzją do podjęcia: czy idzie o odwieczne pytanie „co zjemy na obiad?”, czy kierunek studiów, czy miejsce pracy. Niektóre z tych wyborów są prostsze, inne – cholernie trudne. Jednak mimo że czasami kosztują nas one masę nerwów, energii i irytacji, to nie unikniemy ich. I wcale nie powinniśmy.

O ile wybór Zofii łatwy nie był, to na co dzień stoimy raczej przed mniej ekstremalnymi decyzjami. To dzięki nim możemy kształtować nasze życie tak, jak chcemy. A jeśli właśnie teraz musicie podjąć jakąś mniejszą lub większą decyzję to – żeby Wam trochę w tym pomóc – zrobiłyśmy to, co lubimy najbardziej: przejrzałyśmy filmy z ostatnich lat, w których bohaterki dokonują swoich własnych wyborów.

Niech te świetne opowieści dodadzą Wam odwagi, by żyć według własnej recepty!

Uśmiech Mony Lisy (2003)

Aneta: Mało który film opowiada o tylu wyborach, co Uśmiech Mony Lisy, którego akcja dzieje się w latach 50. XX wieku. Jest to dosyć luźna filmowa adaptacja powieści Pełnia życia Panny Brodie autorstwa Muriel Spark z 1961 roku (w 1969 roku powstała wierniejsza książce brytyjska produkcja, gdzie główną rolę zagrała Maggie Smith). W amerykańskiej wersji w reżyserii Mike’a Newella pojawia się cała plejada wybitnych aktorek – Julia Roberts, Julia Stils, Kirsten Dunst, Ginnifer Goodwin, Maggie Gyllenhaal. Ta pierwsza gra Kathrine Watson, 30-letnią nauczycielkę historii sztuki, która przenosi się do Nowej Anglii, żeby uczyć w prestiżowym college’u, gdzie kobiety kształcone są w duchu przedwojennej tradycji zgodnej z wizerunkiem idealnej żony i matki.

Kathrine – o zgrozo, niezamężna i bezdzietna – pokazuje swoim studentkom, że istnieje również inna droga, ale nie bierze pod uwagę, że jej styl życia nie musi być marzeniem każdej dziewczyny.

W swojej walce o prawa kobiet do własnych wyborów zapomina, że jednym z nich może być chęć założenia rodziny i skupienie się na dzieciach zamiast na edukacji. Uśmiech Mony Lisy to opowieść o tym, że każdy powinien mieć prawo do życia po swojemu. Banalne, ale prawdziwe, a to wszystko przeplatane historią sztuki. Jak dla mnie bomba.

Girl (2018)

Ola: Belgijski film Lukasa Dhonta ma to, co lubimy w kinie najbardziej: balet, wątki LGBT i miłą, pełną tolerancji i otwartości rodzinę, która sprawia, że myślimy sobie, że może ten świat wcale nie jest taki zły (chociaż umówmy się: ojciec bohaterki jest tak idealny, że najprawdopodobniej przyleciał z Kosmosu z planety miłości i jednorożców, którą zamierzam znaleźć za wszelką cenę, mimo że nie pracuję w NASA). Girl to oparta na faktach opowieść o 15-letniej transseksualnej dziewczynie Larze, która w ostatnim czasie ma wyjątkowo dużo na głowie: przygotowuje się do operacji zmiany płci, przeprowadza się do nowego mieszkania, zaczyna naukę w prestiżowej szkole baletowej, która wyciska z niej siódme poty i odkrywa swoją seksualność. Dojrzewanie, co nie? Hardkor po całości.

Wszystkie nastolatki zmagają się z szalejącymi hormonami, ale Lara – z powodu leków hormonalnych – ma prawdziwą jazdę bez trzymanki. Dziewczyna wciąż nie czuje się stuprocentową kobietą, sądzi, że dopiero po operacji poczuje się sobą. Ale ta wciąż jest odsuwana w czasie. Bohaterka Girl wkręca się więc w niebezpieczną spiralę nienawiści do własnego ciała, która skutkuje absolutnym wycieńczeniem i przymusową przerwą od baletu, w którym Lara chce być najlepsza.

To wszystko prowadzi do dramatycznej decyzji, którą dziewczyna podejmuje na przekór i wszystkim, i zdrowemu rozsądkowi. Żyć bezpiecznie, lecz bez satysfakcji czy zdecydować się na niebezpieczny krok, który dzieli nas od szczęścia?

Lara nie ma wątpliwości. Chce być sobą i to szczęśliwą sobą. Za wszelką cenę.

Diabeł ubiera się u Prady (2007)

Aneta: Myślę, że każdy z nas ma takie chwile w pracy, kiedy po prostu chciałby wstać i wyjść. I jeszcze przy tym z całych sił trzasnąć drzwiami. Sądzę też, że idealną wizualizacją tego małego marzenia jest jedna z najważniejszych scen filmowej adaptacji powieści Diabeł ubiera się u Prady autorstwa Lauren Weisberger. Jest to na tyle znana produkcja, że daruję sobie opis fabuły i odniosę się do ostatnich minut filmu, więc wiecie – SPOILER ALERT.

Mam tutaj na myśli kluczowy moment, w którym główna bohaterka Andy (Anne Hathaway) wysiada z samochodu, zostawia swoją szefową samą i wrzuca dzwoniący służbowy (sic!) telefon do najbardziej paryskiej fontanny, jaką mogła znaleźć w Paryżu. Niestety w prawdziwym życiu nie ma ani miejsca na takie ekscesy, ani gwarancji, że w tak kulminacyjnym momencie nadarzy się jakaś fontanna, a wiadomo – bez fontanny to nie to samo.

Niemniej jednak Diabeł ubiera się u Prady jest filmem bliskim każdej osobie, która marzy o pracy w modzie i kocha Meryl Streep. Ja również uwielbiam tę produkcję, ale na tym etapie życia widzę w niej coś innego, niż wcześniej.

Cenię ten film właśnie za tę scenę. To w niej do głównej bohaterki dociera, że to nie jest droga, którą chciała podążać w swoim życiu.

Diabeł ubiera się u Prady to nie tylko opowieść o tym, jak w pięć sekund zmienić swój styl na taki zgodny trendami czy skąd wytrzasnąć rękopis Harry’ego Pottera: to też opowieść o tym, że każde doświadczenie i każdy wybór w naszym życiu nas kształtuje i – co więcej – pozwala iść dalej. Zatem parafrazując Edith Piath – niczego nie żałujcie.

Pamiętnik (2004)

Ola: Jasne, kochałam Pamiętnik x lat temu. Bo piękny Ryan, doskonała Rachel, miłość jak z bajki i dziwaczne, lecz wtedy wydające się maksymalnie romantyczne teksty w stylu „Jeśli Ty jesteś ptakiem, to ja też jestem ptakiem” (wtf).

Pamiętnik to klasyk, uwielbiamy Pamiętnik, ale umówmy się: to film cholernie dziś problematyczny.

Bo przypomnijmy, że słynny melodramat zaczyna się tego, że Noah zakochuje się w Allie od pierwszego wejrzenia i uznaje, że ona TEŻ MUSI SIĘ W NIM ZAKOCHAĆ. – Kiedy widzę coś, co mi się podoba, będę to miał – mówi. Serio. „TO”. Allie nie jest zainteresowana, ale Noah ma to gdzieś i nie uznaje słowa „nie”: atakuje ją, męczy, nawet wiesza się na diabelskim młynie i… szantażuje ją. Jeśli ona się z nim nie umówi, to on puści barierkę i się zabije. Romantycznie. Ja na miejscu Allie dzwoniłabym po policję, ale ok, melodramat to melodramat i rządzi się swoimi prawami. Allie w końcu zakochuje się więc w Noah, uff, chłopak uratowany.

Zakochuje się i to na zabój. Ich miłość jest prawdziwie wakacyjna: gorąca, szalona i… na przekór różnicom klasowym. Jednak lato się kończy i życie puka do drzwi. A z nim wojna. Allie i Noah się rozstają, ale miłość nie umrze. Noah będzie cierpliwie czekał, a Allie po drodze zwiąże się z przystojnym żołnierzem, który jest idealnym kandydatem na męża.

I tu dochodzimy do tematu tego artykułu: wyboru. Allie musi wybrać nie tyle między dwoma mężczyznami, ale między dwoma zupełnie różnymi życiami. Serce mówi jedno, rozum mówi drugie. To melodramat, więc raczej nie mamy wątpliwości, co wybierze bohaterka. Nie zmienia to jednak faktu, że to wybór trudny i definiujący całą jej przyszłość. Ale wiadomo – no pressure!

Ktoś wyjątkowy (2019)

Aneta: Netflix ostatnio podąża bardzo dobrą drogą i stawia na produkcje, które skupiają się na przeżyciach kobiecych bohaterek. Jednym z najnowszych filmów o takiej narracji jest Ktoś wyjątkowy z niesamowitą Giną Rodriguez w roli głównej. Gina, znana przede wszystkim z popularnego serialu Jane The Virgin, gra postać Jenny Young – dziewczyny, która właśnie przeżywa rozstanie ze swoim wieloletnim chłopakiem.

Początkowo wydaje się, że wszystko poszło o decyzję Jenny o przeprowadzce do San Francisco, gdzie dostała wymarzoną pracę redaktorki w muzycznym magazynie „Rolling Stone”. Bo dla dziewczyny jest to świetna szansa, a dla jej związku niekoniecznie. Ale okazuje się, że nie do końca o to chodzi, bo w trakcie filmu dowiadujemy się o innych wyborach i problemach, z którymi para zmagała się w ostatnim czasie.

Pomimo rozpaczy Jenny ani myśli zmieniać swoją decyzję o nowej, wymarzonej pracy i postanawia spędzić ostatnie chwile w Nowym Jorku ze swoimi przyjaciółkami na festiwalu Neon Classic. Podczas tej nocy dużo się dzieje: na drodze trzech dziewczyn pojawiają się starzy znajomi i – co najważniejsze – kolejne wybory oraz decyzje do podjęcia.

Ktoś wyjątkowy to świetna, dziewczyńska produkcja, idealna na sobotni wieczór, pokazująca, że problemy przed 30-stką niewiele różnią się od tych wcześniejszych.

A cała ta spina, związana z tym, że na tym etapie życia powinniśmy być poukładani i stateczni, brać ślub (lub być już po) i pracować w miejscu, którego nie zmienimy do emerytury, jest zamierzchłym reliktem poprzedniej epoki.

Chwyć życie za włosy (2018)

Ola: Znowu Netflix i znowu film, który możesz obejrzeć z przyjaciółkami, wiadrem lodów i kontenerem wina, kiedy czujesz, że musisz na chwilę wyjść z tego pociągu zwanego ŻYCIEM. Bo jest Ci smutno, źle, a Twoje poczucie własnej wartości jest na minusie.

Chwyć życie za włosy opowiada, jak sama nazwa wskazuje… o włosach. A włosy na głowie Afroamerykanek są w USA wyjątkowo problematyczne i upolitycznione. Włosy naturalne są w oczach społeczeństwa „brzydkie”. Nieestetyczne, wstydliwe. Zbyt czarne. Dlatego tysiące czarnoskórych kobiet – z bohaterką Violet Jones na czele – prowadzi z nimi wojnę: prostuje, czesze, doczepia sztuczne pasma. Żeby było gładko, ładnie i biało. Idealnie.

Idealna chce być Violet, bo tak nauczyła ją jej matką oraz kultura białości i doskonałego ciała. Jednak bycie idealną jest męczące. Kiedy bohaterce filmu Netflixa wali się świat (mimo że przecież była perfekcyjna!) – rozstaje się z narzeczonym i zostaje odsunięta od ważnego projektu w firmie – zaczyna spadać po równi pochyłej. I podczas upojnej nocy z alkoholem, lustrem i łzami, ścina swoje włosy, którym dotąd były dla niej najważniejsze. Goli głowę… na łyso.

Po tym szaleństwie Violet – mimo początkowego załamania – powoli zaczyna żyć na nowo. Żyć nie w sposób idealny, ale ludzki: szalony, piękny, głęboki.

Jej włosy nie stają już na przeszkodzie, żeby chodzić w deszczu czy wskoczyć do basenu. Jednak ideały trzymają się mocno i w końcu pukają do drzwi nowej Violet. Włosy „idealne” czy naturalne? Fałsz czy prawda? Perfekcja czy szczęście? Violet musi stanąć ze sobą twarzą w twarz i podjąć decyzję. Bo bez podejmowania decyzji nie ma życia.


Autorka tekstu: Ola Gersz – ukończyła filologię polską i kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim, pracuje w mediach. Pisze, czyta, ogląda, słucha, podróżuje. Uzależniona od Netflixa, Spotify, amerykańskiej literatury feministycznej, produkcji Marvela, filmów Sofii Coppoli i czerwonej szminki. 29 wiosen nie przeszkadza jej zaczytywać się w powieściach young adult i szczerą miłością kochać disneyowskie animacje.

Autorka ilustracji i tekstu: Aneta Dmochowska (26) – absolwentka historii sztuki i kulturoznawstwa, która codziennie rozważa powrót na studia, najlepiej na pięć kierunków naraz. Jedną z prac magisterskich, pisanych po nocach w towarzystwie dziesięciu litrów kawy i ścieżki dźwiękowej z nowej ekranizacji „Anny Kareniny” Joe’go Wrighta, poświęciła pokazom mody, drugą – wystawom mody w Nowym Jorku. Obecnie pracuje w branży mody.