bóg mnie pragnął kiedy żyłam w matni
stukot obcasów suki syk suwaka buki pomruki mokrej lutni wszystko w moich trzewiach burczy charczy pragnie kłótni bójki życie wewnętrzne jak z upiornej bajki mieszkam w matni mam różne podjarki nie bawię się barbie jem łuski zdarte z karpi zajeżdżam łanie mam z figowych liści ubranie ale nie mam wstydu rozhulany kolego po brydżu nie dbam o jakość mojego imidżu modlę się do słońca wyciskam krew z jelonka kiedy ty wychlewasz whisky wybucha afera gromka nie wiesz co się dzieje od koksu ktoś szaleje* ja jem tylko grzyby i pasożyty spotykam na mej drodze różne byty słyszę zgrzyty ale to nic to tylko do Boga przytyk kochany puść mi oczko z góry gdy ubrałeś się już dla mnie w takie piękne chmury
– jestem czarny i biały, duży i mały, jestem i mnie nie ma, jakaś wielka ściema haha
– nie dokazuj miła nie dokazuj przecież nie jest z ciebie znowu taki cud
– nie od razu miła nie od razu zrobisz z serca mego lód pozwól mi wpierw poczuć błogie ciepło twych ud niech się położę na twym łonie ah wciąż gdzieś tak gonię
– bez sensu, bez sensu, pozwól im dojrzeć a sam połóż się koło mnie pozwól mi na siebie spojrzeć niech zobaczę chłód twych powiek i dal wspomnień niech dotknę twego przepływu może jednak włos zaszeleści może jednak krew zapluska
– chodź ze mną do łóżka spłodzimy małego jezuska
*cytat z Cypisa
pseudo-psychorap
czas płynie nieubłaganie dysfunkcje społeczeństwo nie jest wstanie zaspokoić moich niepraktycznych pragnień dosyć łaknień zrobię pranie zjem śniadanie wyjdę z psem którego nie mam na spontanie na spotkanie z duchem świętym ojca i syna i matki i ducha świętego amen boskie pokaranie za złamanie porządku natury spanie kiedy świeci słońce a nie księżyc bury jedzenie tak mało że już nie ma człowieka tylko truposz pełzający przez życie śmierć na niego czeka matka mi tego nie wybaczy straciłam moc dawania życia a co życie dać mi raczy dla niego nic to nie znaczy nie chcę więcej zachodów ani więcej potlaczy ona mi tego nie wybaczy jest mi przykro mam kompleks elektry skierowany na boga gdzie jest mój folwark gdzie jest moja trzoda za dużo was na ziemi kochani poukładam was w grobach zajmę się wszystkim puszczę muzyczkę ubiorę się ładnie wystawię wielką ucztę będę łazić po murach po operach po stołach i śpiewać dla was pieśń gloria victis przegraliście z życiem ale kocham was mocno z szybkim serca biciem na bicie dobranoc kochani dlaczego spadamy bo nudno jest na szczycie spadamy w bagno** z wyciem a tam głębokie zrycie bąbelki gnilne wypełniają nasze szyje dysfunkcyjne społeczeństwo dysfunkcyjna osobowość lubię tańczyć lubię śpiewać lubię robić to i owo ale gubię słów znaczenie kto wymyślił takie durne połączenie żeby litery z rzeczami chyba boże byłeś nasrany….
**oczywiście cytat-tribute dla Osy
Wiersze: Pigment
Autorka ilustracji: Basia – była przyszła chemiczka, przyszła fizyczka, przyszła tancerka. Obecnie studentka II roku grafiki Warszawskiej ASP. W wolnych chwilach lubi chodzić po górach i pić sok marchewkowy.
Instagram: @s.ynak