Materiał patronacki
Shailene Woodley, niepokorna wobec branży aktorka, zamiast szpilek i czerwonego dywanu, woli trawę i bose stopy, a w miejsce szykownych imprez i blasku fleszy, wybiera spontaniczne podróże i towarzystwo przyjaciół. Porównywana długo do Jennifer Lawrence aktorka, wie jednak, jak zwrócić na siebie uwagę Hollywood. Była prawdziwą twardzielką w wielkim hicie „Niezgodna”, poruszyła miliony serc nastolatek w „Gwiazd naszych wina” i postawiła na głowie życie poukładanych matek w serialu „Wielkie kłamstewka”. Choć odrzuciła rolę w kasowym hicie „Pięćdziesiąt twarzy Greya”, już od 3 lipca romansować będzie na dużym ekranie z Jamiem Dornanem w filmie „Coś się kończy, coś zaczyna”.
Zaangażowana hipiska
Choć Shailene Woodley swoją przygodę z aktorstwem rozpoczęła już w wieku czterech lat, w duszy pozostała hipiską odporną na konwenanse branży. Z ostatnich krzyków mody najbardziej lubi wygodny dres, a obuwia – brak. Wychowana przez rodziców będących parą wyzwolonych psychologów, młoda gwiazda pozostaje wierna przede wszystkim sobie. Niewzruszona częstymi porównaniami do starszej koleżanki z branży Jennifer Lawrence, Shailene nie daje się łatwo zaszufladkować, a życie znanej aktorki, to tylko część jej codziennej rutyny. Uwielbia gotowanie i jako pierwszy alternatywny wybór wobec aktorstwa wymienia gastronomię. Studiowała też zielarstwo, którym zainteresowała się pod wpływem fascynacji kulturą rdzennych plemion i czerpania niezbędnych do życia zasobów z natury. Zaangażowanie Shailene w sprawy środowiska naturalnego, a także żywej dyskusji wokół globalnego ocieplenia, odbywa się na wielu poziomach. Aktorka działa aktywistycznie, stając na czele wielu protestów, szczególnie klimatycznych, ale także angażuje się w akcje na lokalnych szczeblach, w tym działalność społeczną i polityczną. W 2016 roku została aresztowana w Dakocie podczas manifestacji przeciwko poprowadzeniu podziemnych rurociągów mających transportować ropę naftową na terenie rezerwatu Indian. Dołączyła również do organizacji politycznej Our Revolution, która zajmuje się uświadamianiem i edukowaniem wyborców, nakłaniając ich do zaangażowania w sprawy polityczne.
Powiew świeżości w Hollywood
Rówieśniczki Shailene pamiętają ją z kultowego serialu dla millenialsów „Życie na fali”, gdzie zagrała młodszą siostrę jednej z głównych bohaterek – Marissy Cooper (Mischa Barton). Na zjawiskowy debiut na dużym ekranie nie trzeba było jednak długo czekać – nastoletnia Woodley wcieliła się w rolę córki George’a Clooneya w filmie „Spadkobiercy” Alexandra Payne’a, za którą otrzymała swoją pierwszą nominację do Złotego Globu. Już wtedy wiele oczu było skierowanych ku dorastającej aktorce, której rodzice skrupulatnie pilnowali, by aktorstwo było dla niej tylko ciekawą przygodą i dobrą zabawą. Być może właśnie ta lekkość i przymrużenie oka z jakim od początku Shailene traktowała świat branży filmowej pozwolił jej zdrowo zdystansować się wobec pozornego blichtru i blasku fleszy. „Wracając z rozdania Oscarów, marzyłam tylko o tym, by zdjąć niewygodny strój, a brudne naczynia w zlewie wciąż na mnie czekały” – śmieje się Woodley w jednym z wywiadów, w którym bez ogródek przyznaje, że życie gwiazdy Hollywood, to po godzinach zupełnie zwykłe życie. Właśnie za tę zwyczajność ludzie pokochali Shailene, podobnie jak wcześniej Jennifer Lawrence, która była królową wpadek na czerwonym dywanie.
Najciekawsza aktorka młodego pokolenia
Prawdziwy przełom w karierze przyniosła jej główna rola w poruszającej historii „Gwiazd naszych wina”, gdzie Shailene zagrała z Anselem Elgortem u boku, co poza ogromną popularnością i kolejnymi propozycjami filmowymi, przyniosło parze również nagrodę MTV za najlepszy filmowy pocałunek! Wiele kolejnych ról Shailene zdecydowała się świadomie odrzucić, m.in. kreację w „Pięćdziesięciu twarzach Greya”, gdzie zamiast Woodley, u boku Jamiego Dornana zobaczyliśmy Dakotę Johnson. W zamian Shailene została jednak gwiazdą serii „Niezgodna”, udowadniając, że świetnie spisuje się także w roli twardzielek. Zagrała również w znakomitym serialu „Wielkie kłamstewka”, gdzie ramię w ramię z Nicole Kidman, Reese Witherspoon oraz Meryl Streep po raz kolejny nominowana była do Złotego Globu, a wielu widzów i krytyków oceniło jej rolę jako najciekawszą postać tego kultowego serialu. Jamie Dornan był jednak filmowo pisany Shailene, bowiem razem z nim i Sebastianem Stanem, gwiazda zagrała ostatnio w filmie „Coś się kończy, coś zaczyna” w reżyserii Drake Doremusa – opowieści o niezależnej, współczesnej dziewczynie, która przeżywa rozterki miłosne i zastanawia się, jak dalej pokierować swoim życiem. „To znakomita rola Shailene Woodley” – czytamy w Screendaily, a sama aktorka przyznaje, że filmowa Daphne to jej alter ego. Dzięki tej roli, podobnie jak bohaterki serialu „Girls”, czy „Seksu w wielkim mieście”, Woodley towarzyszyć będzie wielu dziewczynom w ich miłosnych rozterkach, podróżach i pierwszych ważnych decyzjach.
W „Coś się kończy, coś zaczyna” Daphne rzuca pracę, rozstaje się z chłopakiem, przeprowadza do siostry i chce zmienić coś w swoim życiu: postanawia odpocząć od związków. Jednak kiedy na jednej imprezie poznaje Jacka (Jamie Dornan) i Franka (Sebastian Stan), i zaczyna spotykać się z nimi jednocześnie, jej plan rozpływa się w powietrzu. Film, którego dystrybutorem jest M2 Films wejdzie do kin 3 lipca i będzie jedną z pierwszych premier, które będziemy mogli oglądać na dużym ekranie po przerwie wynikającej z pandemii.
Szajn objęło film „Coś się kończy, coś się zaczyna” matronatem!
Źródło: materiały prasowe drystrybutora