Kiedy poszłam na studia, zaczęłam intensywnie wchodzić w dorosłość. Proces kształtowania się osobowości przypomina jazdę na kolejce górskiej w wesołym miasteczku. W tym czasie chłonęłam różne idee wyniesione z zajęć na studiach, zaczęłam pierwszą, drugą pracę, poznawałam świat, martwiłam się brakiem pieniędzy, zbierałam o wiele więcej nowych doświadczeń niż wcześniej. Nie tylko ja. Odkryłam, jak wiele znajomości, nawet tych najbliższych, urywa się, bo moi rówieśnicy też się zmieniają. Ludzie przestają do siebie pasować, nawet nie wiedzą kiedy. Nie łączą ich już przerwy w szkole czy wspólne zainteresowania. Dorosłość niesie ze sobą wiele obowiązków, otwiera też nowe drogi, przez co trudno podtrzymać dawne relacje.
Początkowo nie mogłam sobie poradzić z tym, że nawet najintensywniejsza z moich przyjaźni może nagle się skończyć. Przez popkulturowe treści uwierzyłam, że wszystko ma happy end. Teraz godnie żegnam każdą relację z wdzięcznością, że mogłam ich doświadczyć. To dzięki nim zmieniałam się i dojrzewałam. Jest jeszcze tylu ludzi, których poznam w swoim życiu. Jeśli nie, trudno. Wystarczą mi ci, których mam. Wiem, że zawsze może się coś wydarzyć i nasze drogi się rozejdą. Akceptuję to.
Nawet kiedy pomyślę o moim zmarłym kocie, wiem, że się spotkamy. Nic nie jest na stałe. Życie trwa, potem też coś będzie. Mam nadzieję.
Z jednym mam tylko problem. Dlaczego wiedząc to wszystko, tęsknię za tym jednym przyjacielem? Gdy byliśmy blisko czułam, że mogłabym spędzić z nim każdą chwilę mojego życia i nigdy nie miałabym dość jego towarzystwa. Znam uczucie zakochania, ale co w przypadku, kiedy nie chodzi o miłość, a o jednoczącą przyjaźń? O podobieństwo dusz tak wielkie, że świetnie się bawimy, siedząc w milczeniu? Wystarczy energia, która jest między nami. Kiedy rozstaję się z chłopakiem, tęsknię, ale kultura podsyła wzorce radzenia sobie z sytuacją. Jak mogę rozstać się z przyjacielem, jeśli nasze drogi nie rozeszły się dlatego, że przestaliśmy do siebie pasować?
Często wyobrażam sobie, że mieszkamy razem. Oglądalibyśmy seriale i jedli pizzę. Dawali sobie przestrzeń do realizacji marzeń, bo każde z nas jest skrajnie indywidualne, ale przy sobie jesteśmy spokojni i to nam daje siłę. Kiedy kogoś poznaję, zdarza mi się płakać, że nie jest nim.
Ta wizja wspólnego mieszkania sprowadza mnie do przemyśleń na temat całego mojego życia. Na co dzień wierzę, że wszystko będzie dobrze, że osiągnę sukces i spełnienie. Staram się zawsze widzieć szklankę do połowy pełną, ale to mnie nie chroni przed obawami. Myślę, że tęsknota za moim przyjacielem odsłania we mnie to, co najbardziej kruche – wszelkie egzystencjalne lęki – i podważa to, co zazwyczaj myślę o sobie. Mierzę wysoko, ale może nigdy nie osiągnę tego, co sobie założyłam. Parafrazując Lady Bird – może to jest najlepsza wersja mojego życia. Nie potrafię jeszcze przyznać sama przed sobą, że nie będzie tak, jak to sobie wyobrażam. Patrzę w stronę, gdzie znów się z nim przyjaźnię. Jaka będzie przyszłość?
autorka tekstu: Natalia Krawczyk (24) – studentka kulturoznawstwa, typowa sad girl. Pisze magisterkę o selfie-feminizmie i próbuje ogarnąć swoją karierę, żeby móc wyprowadzić się od rodziców. Ratuje świat przed samozagładą i pisze bloga nataliakrawczyk.com (Instagram: @natalicekravitz).
autorka ilustracji: Iza Bułeczka – artystka i ilustratorka z Berlina. Najbardziej znana z geometrycznych postaci kobiecych. Inspirują ją ich smutki, fałdki i niedoskonałości, które w ilustracjach wyglądają doskonale. A kiedy nie rysuje, majstruje inne twórcze rzeczy, warzy eliksiry miłosne lub zwyczajnie włóczy się po mieście i węszy za najlepszym falafelem. (Instagram: @iza_buleczka, www: izabuleczka.com)