Naga, szczupła, prężąca się w wyrazistej pozie, perwersyjna, przerysowana a nawet lekko dziwaczna. Uprzedmiotowiona ofiara męskiego spojrzenia czy ogniście pewna siebie emancypantka? Kim (a może czym) była kobieta w obiektywie Helmuta Newtona? Na te pytania w biograficznym dokumencie o fotografie odpowiedzieć starają się jego dawne modelki: niegdyś sportretowane przez artystę nieme muzy po latach zyskują głos i teraz to one kreślą przed nami sylwetkę Newtona. Pracę z kultowym fotografem wspominają między innymi Grace Jones, Charlotte Rampling, Marianne Faithfull i Anna Wintour, a widz poczuć się może odrobinę, jak gdyby oglądał kulisy sesji zdjęciowej, tyle że parędziesiąt lat po tym, kiedy w rzeczywistość się ona odbyła. Zdaniem większości przepytanych w dokumencie modelek, Helmut Newton swoimi fotografiami dodawał im sił i przedstawiał je jako pełne mocy, wielowymiarowe istoty.

fot. H.Newton, Pina Bauch Ballett, Wuppertal, 1983 mat. dystrybutora

Nie ma wątpliwości co do tego, że fotografa fascynował temat kobiecości, jednak dynamika jego relacji z kobietami daleka była od prostolinijnej afirmacji. Tę niejednoznaczną zależność w dokumencie świetnie opisuje Isabella Rossellini. Jej zdaniem Newton patrzył na modelkę myśląc „I like you. Damn you”: kobiety robiły na nim piorunujące wrażenie, a tym samym – posiadały nad nim władzę. Film nie daje jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy wykorzystywanie kobiecego ciała w celu uwieczniania scen zrodzonych w rozerotyzowanej wyobraźni Newtona było seksistowskim aktem mającym wziąć za ową władzę odwet i uprzedmiotowić modelkę, czy też subwersywnym dziełem sztuki.

Dokument szczególnie ciekawie ogląda się w dzisiejszych, „selfie-feministycznych” czasach. Współcześnie coraz więcej kobiet sprzeciwia się cenzurze nagości (chociażby w ramach ruchu #FreeTheNipple) i świadomie pracuje nad wstydem związanym ze śmiałym eksplorowaniem swojej seksualności. Aktualnie chyba łatwiej niż w latach działalności Newtona jest nam zrozumieć fakt, że kobieta ukazana w wyzywającej pozie naprawdę mogła znaleźć się w niej całkowicie świadomie, a do tego czerpiąc z zaistniałej sytuacji satysfakcje. Może to właśnie idea kobiety śmiało eksponującej swoją seksualność szokowała odbiorców zdjęć fotografa bardziej niż nagość sama w sobie? Oczywiście, portretowanie nagich kobiet nie czyniło z fotografa prekursora selfie-feminizmu – w rozmyślaniach nad fotografią musimy pamiętać, że istotne jest zarówno to, co widnieje na zdjęciu, ale i to, kto patrzy, na co, dlaczego i jak. W przypadku Newtona za aparatem stał w końcu heteroseksualny mężczyzna, dodatkowo będący na usługach mody i jej na wskroś kapitalistycznego systemu kreowania coraz to nowych, wymyślnych pragnień w imię zysku i zwiększenia sprzedaży.

fot. H.Newton, Miami 1978, mat. dystrybutora

Po obejrzeniu dokumentu na pewno najdzie was wiele refleksji na temat sposobu, w jaki na przestrzeni lat prezentowane było kobiece ciało i gdzie w tym wszystkim lokuje się kobieca podmiotowość. Przy okazji podejrzycie też niebanalną historię charyzmatycznego człowieka, zapoznacie się z niekonwencjonalnym związkiem dwojga artystów i przypomnicie sobie szereg postaci ze środowisk twórczych ubiegłego stulecia. Helmut Newton. Bestia i Piękno z pewnością nie jest obrazem wybitnie innowacyjnym, jednak jeśli interesujecie się (szeroko pojętymi) kobiecością i sztuką – zdecydowanie warto.


Autorka tekstu: Magda Falińska (27) – fanka Madonny, Michała Witkowskiego i ogórków kiszonych. Pisze o (pop)kulturze a w wolnym czasie najchętniej maluje mityczne stwory lub pije kawkę z przyjaciółmi.
Instagram: @_magdalenafa_

Dystrybutorem filmu jest Best Film.

Zdjęcie w nagłówku: fot. Alice Springs, Helmut Newton, Monte Carlo 1987, mat. dystrybutora