Głośno wypuścił powietrze z płuc, gdy znalazł się w swoim samochodzie. Oparł łokcie o kierownicę i schował głowę między rękami. Zwinął się jak zgnieciona kartka papieru. Nie przejmował się, że ktoś niepożądany zobaczy go w takim stanie. Biuro już od dłuższego czasu było zamknięte, a jego współpracownicy dawno zasiedli w swych kuchniach do rodzinnych kolacji. Tylko on nie mógł się przemóc, by pojechać do swojego domu, gdzie czekała na niego ONA. Miłość, jaką ją darzył, była bezwarunkowa, ale od kilku tygodni coś groźnego, a może nawet niebezpiecznego, wisiało w powietrzu.

Z problemami każdy radzi sobie inaczej, ale on miał wyjątkową i niezawodną metodę — ignorował je. Unikał odpowiedzialności, dopóki nie znalazł rozwiązania, dlatego od jakiegoś czasu wracał do domu po nocach. Im później, tym lepiej. Nigdy tak długo nie opracowywał planu działania. „W pracy jest to dużo łatwiejsze” — myślał. Zawsze można wymigać się natłokiem zadań „niecierpiących zwłoki” i spokojnie w gabinecie gapić się w ścianę i rozmyślać. Obracając majątkiem swoich klientów na giełdzie czuł się jak ryba w wodzie. Z córką nie było tak łatwo, była jego dzieckiem. Nie mógł jej unikać. Nie powinien. Ale to było silniejsze od niego.

Odpalił silnik i ruszył w stronę drogi szybkiego ruchu. W głośnikach puścił muzykę, by zagłuszyć wszelkie myśli. Przed domem zwrócił uwagę na zgaszone światła we wszystkich pokojach. „Musiała już zasnąć” — odetchnął z ulgą. Wszedł do przedpokoju na palcach i skierował się w stronę kuchni. Brudne naczynia włożył do zmywarki, a gdy podniósł wzrok znad maszyny, zauważył na blacie talerzyk przykryty folią, przy którym stała karteczka. Delikatnie rozchylił zagięty papier i przeczytał wiadomość.

Nie dotarłeś na kolację, więc zrobiłam Ci kanapki.
Zjedz je proszę i nie siedź zbyt długo.
Jeśli znajdziesz chwilę, chciałabym z Tobą porozmawiać jutro po szkole.

Tęsknię Tato.

Ileż między słowami może być niezapisanego smutku. Aż przeszły go dreszcze. „Cholera jasna nie mogę dłużej zwlekać!” — skarcił samego siebie. Choć dochodziła pierwsza w nocy, zjadł kolację, z każdym kęsem czując coraz większe wyrzuty sumienia. Gdy kilka minut później wpełzł pod kołdrę, w jego głowie pojawiła się iskierka, która mogła oznaczać nadchodzący przełom. Miał przynajmniej taką nadzieję. Bez zastanowienia chwycił telefon i napisał wiadomość SMS: „Musimy porozmawiać. Jutro tam gdzie zawsze w godzinach lunchu?”. Niemal od razu otrzymał odpowiedź. „OK”. Jego sumienie nieco się uspokoiło.

Wstał wcześnie rano i nim córka się obudziła, wyjechał do pracy. Robił tak od czasu, gdy nad ich domem pojawiły się czarne chmury zwiastujące coś okropnego. Do godziny dziesiątej jego myśli krążyły dookoła rozmowy, którą miał dziś odbyć.

W porze lunchu pojawił się w ustalonym miejscu i zajął stolik przy dużym przeszklonym oknie, z którego roztaczał się widok na codzienny zgiełk miasta. Złożył zamówienie i zagapił się na ludzi pędzących za szklaną taflą. Pogrążony w melancholii nie zwrócił uwagi, że naprzeciw niego
usiadła młoda kobieta ubrana w luźną kolorową tunikę upstrzoną naklejkami, które wołały „Ciesz się chwilą!”, „Każdy dzień jest wspanialszy od poprzedniego” czy „Dzień dobry! Poproszę uśmiech!”.

— Hej! — powiedziała najgłośniej jak mogła, wyrywając go z zadumy, aż podskoczył na krześle. Zaśmiała się. — Co trapi człowieka tak pewnego siebie jak ty i przede wszystkim, czego oczekujesz od zwykłej i prostej nauczycielki? — powiedziała z lekką ironią w głosie.
— Muszę Cię o coś prosić. — oznajmił krótko, ignorując jej ton. Znał ją od liceum, gdzie chodzili razem do klasy. Byli najlepszymi przyjaciółmi od tak dawna, że traktował ją jak siostrę. Wiedział doskonale, jaki ma styl bycia, a ironię, którą uwielbiała się posługiwać, był w stanie rozpoznać nawet przez wiadomość tekstową.
— Brzmi groźnie. Czekam — przybrała minę przedrzeźniającą jego powagę.
— Musisz z nią porozmawiać. Ja nie dam rady, a ciebie lubi i szanuje.
— Oczywiście, że mnie szanuje — zaznaczyła z dumą. — Jestem jej wychowawczynią. Nie ma innego wyjścia — zaśmiała się.
— Mówię poważnie. Ja nie dam rady. Nie mogę i nie chcę — zmarszczył bezradnie brwi, a wtedy jego towarzyszka zdała sobie sprawę z powagi sytuacji.
— Słuchaj — przybrała władczy moralizujący ton — To TY jesteś jej ojcem. To twój obowiązek!

„Wiedziałem, że to się nie uda” — pomyślał, patrząc jej prosto w oczy. Jego córka zawsze rosła jak na drożdżach, ale ostatnio działo się to wyjątkowo szybko. Powodem mogło być to, że zdał sobie sprawę z konsekwencji jej dorastania. Każdy dzień przybliżał ją do osiągnięcia dojrzałości. Później
już tylko mgnienie oka dzielić ją będzie od założenia własnej rodziny i opuszczenia go. Samotność to coś, czego obawiał się najbardziej.

— Halo?! Tu Ziemia, słuchasz mnie?! — wykrzyczała zdenerwowana.
— Przepraszam, zamyśliłem się.
— Ogarnij się i schowaj ego do kieszeni. Znam cię od lat i wiem, że jesteś dobrym człowiekiem, ale nie możesz bać się własnej córki. Obracasz milionami w tej swojej korporacji, ale nie jesteś w stanie normalnie porozmawiać z drugim człowiekiem tylko dlatego, że nie próbujesz.
Ona potrzebuje ojca.

Zlany potem ze stresu udał się do pracy, gdzie ani na minutę nie przestał myśleć o tym, co niebawem miało go czekać. Postanowił wykonać kolejny unik i ponownie zostać po godzinach. Tym razem jednak jego córka okazała się sprytniejsza i uznała, że przerwie tę zabawę w kotka i myszkę. Jak tylko wszedł do domu, zapaliło się światło i to nie on wcisnął przycisk.
— Tato — powiedziała stojąc przy schodach. — Możemy już przestać? Muszę z Tobą porozmawiać.
Spojrzał wprost w jej oczy, w których malowało się rozczarowanie i głęboki smutek. Wtedy coś w nim pękło, a z jego ust wylał się potok słów.

— Od jakiegoś czasu wzbierał we mnie strach. Czułem nadchodzącą zmianę, ale nie chciałem jej zaakceptować. Unikałem i kręciłem, robiąc wszystko, by do tej chwili nie doszło. Chciałem zatrzymać czas. Wszystko potoczyło się za szybko — usiadł z córką na kanapie i chwycił ją za rękę. — Przez cały czas szukałem odpowiedzi, ale zrozumiałem, że wkraczania w dorosłe życie musimy się nauczyć wspólnie, bo nikt nie da mi lepszych odpowiedzi niż ty sama. Wiem, że przestajesz być już moją małą dziewczynką, a stajesz się kobietą. Nie byłem w stanie dać Ci wsparcia, którego teraz potrzebujesz. Myślałem tylko o sobie i o tym co się stanie, gdy już będziesz dorosła. Ale obiecuje Ci, że to się zmieni. Będziesz mogła ze mną porozmawiać o wszystkim. Nawet o kobiecych sprawach, o których nie mam pojęcia — uśmiechnął się nie kryjąc zakłopotania. — Musisz wiedzieć, że nam — rodzicom, też zdarza się robić głupie rzeczy, bo wbrew pozorom
również jesteśmy tylko ludźmi. Czasem zachowujemy się irracjonalnie, ale to dlatego, że robimy wszystko, by Wam żyło się lepiej. Zrobimy dla Was wszystko. Pamiętajcie o tym.


Autor tekstu: Kamil Wrzeszcz — publicysta urodzony w 1995 roku. Ukończył liceum plastyczne w Bielsku-Białej. Sztuką interesuje się od 10 lat. Obecnie studiuje na Uniwersytecie Śląskim publicystykę nowomedialną oraz edytorstwo książki. Na co dzień pisze felietony dla kilku czasopism internetowych. Jego największą pasją jest literatura, od Sebalda po Tokarczuk. Dużą część swojego czasu poświęca na badanie ilustracji książek dla dzieci oraz zjawiska liberatury.
Instagram: @kamil_pisze

Autor zdjęcia: Mateusz Hajman — fotograf urodzony w 1991 roku, absolwent malarstwa na ASP w Katowicach, gdzie mieszka i pracuje. Używa aparatów analogowych. Szczególnie ceni fotografię błyskawiczną: Polaroida i Instaxa. Najważniejsze wystawy: „Części składowe” w BWA Katowice; „Przedłużające się popołudniowe drzemki”, Dwie Lewe Ręce Katowice;
„Wszystko Poza Tym”, Rondo Sztuki Katowice; „Polaroidy”, Kolonia Artystów Gdańsk; Shortlist Slide Night sekcji ShowOFF w ramach Miesiąca Fotografii w Krakowie.
Instagram: @hajman_