Co zainspirowało Was do działania i jakie efekty udało Wam się dotychczas uzyskać?
Jesteśmy czterema maturzystkami z różnych miast. Połączył nas program rozwojowy REBELKI, w ramach którego miałyśmy zwalczyć wybrany problem społeczny. Pomysł narodził się po obejrzeniu wywiadu z bezdomną kobietą z Nowego Jorku, a rozkwitł po opowieściach jednej z członkiń naszego zespołu, Magdy, która miała za sobą już jeden projekt dotyczący menstruacji. Magda opowiedziała nam w jakim była szoku, gdy 12-latki z Domu Dziecka obdarowane środkami higienicznymi nie posiadały się z radości. To wtedy zdecydowałyśmy się walczyć z ubóstwem menstruacyjnym, zauważając, że w Polsce nikt jeszcze nie robił tego na większą skalę.
W niektórych krajach na środki menstruacyjne nałożono wysoki podatek. W Polsce mamy trochę lepszą sytuację, ale np. w Niemczech są towarem luksusowym, a nie towarem pierwszej potrzeby, tak jak chociażby papier toaletowy. Dlatego jednym z naszych głównych założeń było uzbieranie 15 000 zł na zrzutce, które chciałyśmy przeznaczyć na zakup kubeczków menstruacyjnych dla 1000 potrzebujących kobiet. Było to rozwiązanie długoterminowe i równocześnie ekologiczne, bowiem kubeczka można używać około 10 lat.
Jak radzą sobie kobiety dotknięte ubóstwem menstruacyjnym, gdy mają okres? Jak wygląda sytuacja wykluczenia menstruacyjnego kobiet w Polsce?
Wiem, jak ciężko jest uwierzyć, że w XXI wieku w naszym kraju kobiety zmagają się z ubóstwem menstruacyjnym. Dlatego w odpowiedzi na pytanie „jak radzą sobie Polki znajdujące się w takiej sytuacji?” nie odpowiem ja, a Basia C. – jedna z kobiet, która postanowiła podzielić się z nami swoją historią:
Doświadczyłam ubóstwa menstruacyjnego. Miałam 20 lat i czas, w którym byłam w depresji. Zrezygnowałam z pracy, nie potrafiłam szukać pomocy, środki na moim koncie topniały, bo to był czas złych decyzji. Pewnego dnia, z ostatnim piątakiem, głodna, z ostatnią podpaską w majtkach, stałam w dyskoncie i musiałam wybrać czy coś zjem, czy kupię sobie podpaski. Wybrałam jedzenie. Przybiegłam do domu i dzieliłam t-shirty na prostokąty, żeby zrobić sobie podpaski. Dzieliłam i płakałam. Byłam wkurzona. Następnego dnia poszłam do przychodni, gdzie był gabinet ginekologiczny i zapytałam, czy mają tam cokolwiek do oddania ze środków higienicznych dla kobiet. Nie mieli, ale lekarka i pielęgniarka oddały mi swoje z torebek. Pamiętam z tamtych dni dwa uczucia: poniżenia, ale i wdzięczności do kobiet, które mi pomogły. I nikomu nie życzę czuć właśnie tego poniżenia, smutku i żalu.
W tym roku w Australii najwięcej skarg do telewizji zostało wystosowanych po emisji reklamy podpasek, w której płyn imitujący okres był czerwony, a nie – jak było zwykle wcześniej – niebieski. Pokazywanie i mówienie o okresie wciąż wiąże się z szokiem i negatywną recepcją. Jakie reakcje uzyskała Akcja Menstruacja – te pozytywne i negatywne? Jeżeli byłyście krytykowane, to za co?
Tabuizacja okresu wciąż jest zjawiskiem bardzo pospolitym, nie tylko w Polsce. Pytanie – dlaczego? Wydawać by się mogło, że w menstruacji nie ma nic wstydliwego, w końcu doświadcza jej każda kobieta. Niestety tak nie jest. Nad „czerwonym” tematem wciąż unosi się mgła wstydu, której jako społeczeństwo wcale nie pomagamy opaść – wręcz przeciwnie. Co ciekawe, spodziewałyśmy się, że płeć piękna, której temat jest zdecydowanie bliższy, będzie stała murem za ideałami naszej akcji. Jednak początkowo negatywne komentarze dotarły do nas głównie ze strony pań. Wiele osób twierdziło, że jesteśmy zwykłymi naciągaczami, że chcemy wyłudzić pieniądze. No bo jak to, „Jak komuś może brakować środków na artykuły higieniczne? Przecież to niemożliwe”. Jednak w odpowiedzi pojawiały się komentarze typu:
Niektórzy liczą się z każdą złotówką i codziennie zastanawiają się, jak wydać tę złotówkę. Szczerze mnie np. nie wystarcza paczka [podpasek] na miesiąc, bo nie wszyscy mają skąpy okres i to tylko przez 3 dni. Niektórzy mają dłużej. Na tyle co mnie będzie stać, wspomogę ten projekt. Bo wiem, jak to jest liczyć się z każdym groszem.
Początkowo starałyśmy się odpowiadać na każdy komentarz, jednak nasza akcja w krótkim czasie wywołała niemałą burzę wśród internautów, więc nie byłyśmy w stanie dotrzeć do każdej wątpiącej w nasz cel osoby. Wtedy postanowiłyśmy podzielić się ze światem prawdziwą historią na temat ubóstwa menstruacyjnego. Mianowicie opisałyśmy rzeczywistość nastolatki z Domu Dziecka, którą odnalazłyśmy dzięki temu, że zamieściła swój komentarz pod jednym z artykułów na nasz temat. Był to przełomowy moment w projekcie – w końcu pokazałyśmy realne oblicze „period poverty”, prosto z polskiego ośrodka wychowawczego.
Jednak nie możemy powiedzieć, że nasze działania nie zostały również docenione – w końcu na zrzutce zebrała się potrzebna kwota, aż 15 000 zł. Otrzymałyśmy mnóstwo pozytywnych maili, wiadomości. Ludzie pytali jak mogą pomóc, jak mogą włączyć się do akcji. Na terenie całej Polski odbyło się wiele zbiórek, inicjowanych przez naszych obserwatorów – dobrych duchów Akcji Menstruacji. Co zabawne a propos komentarza, że jesteśmy oszustkami i że akcja jest sponsorowana: odezwał się do nas również przedstawiciel jednej z wiodących w naszym kraju marek, produkujących środki menstruacyjne. Powiedział, że w biurze usłyszeli o naszych działaniach i że wszyscy są głęboko poruszeni. Zaoferowali, że mogą przesłać paczkę do jednego z wskazanego przez nas ośrodków. Nie oczekiwali nic w zamian, żadnej promocji, żadnego oficjalnego podziękowania w social mediach. Ot, zwykła bezinteresowna pomoc ze strony potężnego koncernu.
W Kenii 13 września nastolatka popełniła samobójstwo, gdy jej nauczyciel w szkole publicznie poniżył ją w związku z tym, że miała okres. Mimo że kenijski parlament w 2017 roku uchwalił ustawę dotyczącą ogólnodostępnych, darmowych produktów higienicznych dla kobiet, publiczna dyskusja na temat miesiączki jest wciąż uznawana za kontrowersyjną bądź po prostu ignorowana. W Polsce nie dochodzi do tragedii tego kalibru, okres nadal jest jednak tematem tabu, mimo że dotyczy połowy społeczeństwa. Dziewczyny często wstydzą się mówić na głos o okresie, są wyśmiewane bądź uciszane, “bo nie przystoi”. Ukute zostało pojęcie „period shaming”. Czy myślisz, że istnieją szanse i sposoby na zmianę tej mentalności wstydu dotyczącej naturalnych procesów takich jak okres? Jeżeli tak, to jakie?
Szansa na zmianę jest zawsze. Wystarczy tylko nie bać w nią uwierzyć i zrobić coś w tym kierunku – zacząć od siebie, od rodziny, znajomych, a potem można iść o krok dalej. My uwierzyłyśmy i wiedziałyśmy, że czeka nas długa i wyboista droga, lecz po tych kilku miesiącach działań możemy powiedzieć, że było warto.
Aktualnie prowadzimy nabór do zespołu oraz wolontariuszy, także zachęcamy do aplikowania wszystkie osoby chcące zmieniać z nami mentalność Polaków!
Autorka tekstu: Magdalena – sinolożka, feministka.
Zespół Szajn zachęca Was gorąco do wzięcia udziału w zrzutce #okrespoMOCY dla Kamerunu!