męski

1. «odnoszący się do mężczyzn»

2. «typowy dla mężczyzny lub zgodny ze stereotypem mężczyzny»

3. «służący do zapłodnienia, charakterystyczny dla samca»

– Słownik Języka Polskiego PWN

Nazajutrz wrócę na wydział humanistyczny z Audre Lorde i Klausem Theweleitem pod pachą, wprost w moją banieczkę gender studies, ułożę się w ciepłym gniazdku cultural theory i feminizmu marksistowskiego, upojony swoją samoświadomością, zapleczem intelektualnym i planami doktoratu. Dlaczego więc dzisiaj, pisząc tekst o męskości, w głowie składam hekatombę z fragmentów tekstu, moja filologiczność zdradza  język, zdania łączą się w beznadziejną breję niespójnych idei, a to wszystko otrzymuje groźny kwalifikator: lęk? Nauczony doświadczeniem pokoleń – męskości się boimy, męscy członkowie rodziny są źródłem naszego zespołu stresu pourazowego, a mijana na ulicy grupa młodych mężczyzn wyzwala instynkt samozachowawczy – odważam się rozczłonkować to brzydkie słowo na m (i nie będę już używać fallicznych wyrażeń jak: rozczłonkować).

Dekalog męskości

1. Męskość jest wtedy, gdy wiesz, że not all men to tak naprawdę yes all men – może nie jesteś gwałcicielem, ale mijana w nocy kobieta nie czyta w twoich myślach – dla niej każda sylwetka podążająca jej cieniem jest potencjalnym oprawcą.

2. Męskość jest wtedy, gdy nie reagujesz oburzeniem na mówienie o twoim przywileju – przywilej najczęściej nie jest widoczny dla osób, których dotyczy. Mężczyźni i osoby męskie mają wiele problemów, z którymi nie mierzą się kobiety i osoby kobiece, jednak historia wyklucza herstorię, kapitalizm kobiecą pracę domową, medycyna kobiecy ból, prawo kobiece doświadczenia, a cały świat możliwości wytwórcze, intelektualne i artystyczne kobiet. Wiesz, że władzę i środki produkcji dziś ma w rękach zasadniczo biały, heteroseksualny mężczyzna.

3. Męskość jest wtedy, gdy męskość nie staje się centrum twojego jestestwa i nie musisz jej ciągle udowadniać przed innymi mężczyznami. Męskość nie jest spektaklem dla kobiet – to innym mężczyznom udowadniasz, że jesteś męski, a oni tobie. I tak cierpimy w tym błędnym kole.

4. Męskość jest wtedy, gdy zdajesz sobie sprawę, że także jesteś niewolnikiem patriarchatu i kapitalizmu. Patriarchat oparty na toksycznej i sztucznie podtrzymywanej wierze w psychoanalizę wymaga od ciebie, mężczyzno, by z twarzy płynął tylko pot, nigdy łzy, a kapitalizm każe ci wypruwać sobie flaki i być nieustannie produktywnym.

5. Męskość jest wtedy, gdy niemęskość przestaje być twoim lękiem. Biorąc pod uwagę badania Elizabeth Banditer (1992), mężczyzna, aby został zaakceptowany przez innych mężczyzn, musi udowodnić, że nie jest kobietą, dzieckiem ani homoseksualistą – że nie odznacza się cechami feminizującymi (opiekuńczość, emocjonalność, pasywność), cechami infantylizującymi (zależność, niesamodzielność, potrzeba pomocy), miłością do innych mężczyzn i swojego ciała. Nie daj się takim zasadom.

6. Męskość jest wtedy, gdy zamiast mówić o kobietach, zaczynasz aktywnie ich słuchać. Kobiety nie są niezrozumiałe, niepewne, niedojrzałe, niemądre – wystarczy otworzyć się na ich kobiecość i posłuchać, czym ona dla nich jest. Nie pozwól, by wmawiana ci od dziecka różnica płci stała się barierą między tobą a wszystkimi cudownymi dziewczynami, od których możesz uczyć się świata.

7. Męskość jest wtedy, gdy dojrzewasz do myśli, że nie ma jednej, słusznej męskości. Nawet, jeśli w dzieciństwie słyszałeś miej jaja i bądź mężczyzną, masz prawo czuć się męsko niezależnie od tego, czy wpisujesz się w wpajany ci od zawsze schemat tożsamości. Nie ma czegoś takiego jak kryzys męskości – panikę wywołuje fakt, że „twarda” męskość okazała się odgrywaną sztucznie rolą. Ile osób męskich, tyle męskości. Istnieje przecież liczba mnoga od rzeczownika męskość.

8. Męskość jest wtedy, gdy rozumiesz, że nie polega na krzywdzie siebie i innych. Świdrujące uszy naboje, ciche samobójstwa, nadużywanie alkoholu, obelżywe i dyskredytujące uwagi kolegów, prześmiewcze komentarze dorosłych, groźne spojrzenia innych mężczyzn, podbite oczy – to nie umoralniające, a traumatyzujące.

9. Męskość jest wtedy, gdy zauważasz, że została stworzona przez umowę społeczną – nie jest obiektywną wartością. To wszystko jest grą, spektaklem, wyuczonym stekiem bzdur, który jest legitymizowany przez zakłopotane, niepewne i przerażone łańcuchy pokoleń.

10. Męskość jest wtedy, gdy twoje ciało przestaje być twoim więzieniem. Gdy powszechna obsesja mięśni, wzrostu, rozmiaru penisa, kształtu szczęki czy kości jarzmowych, miękkości brzucha i jakości owłosienia przestaje być wyznacznikiem twojej atrakcyjności.

Czterech jeźdźców apokalipsy

Moje chude łydki i ramiona, okrągła buzia i eyeliner na opadających powiekach krzyczą niemęski do bólu, a płakać nie mogę, bo rozmażę makijaż, no i łez mężczyźnie nie wypada. Niemęskość to żałoba prognozowana – żałoba po utraconej męskości, której nigdy nie miałem i nigdy nie była dla mnie dostępna, którą chwytam śliskimi (pewnie od łez) dłońmi i która wymyka mi się billboardami axe bodyspray i durex sensitive. Mam też brzydką bliznę na tożsamości płciowej, biegnącą na wskroś miednicy, przez wzgórek łonowy i szczecinowate, ciemne włosy układające się w wąską ścieżkę aż do pępka. Pół szafy do wyrzucenia, bo obcasy i spódnice oblepiają moje ciało jak odpychająca narośl – w końcu dział męski ha end em wypluwa mi szare hoodies i beżowe carrot trousers. Co z tego, że męskie dla mnie są wąskie palce, meszek na twarzy zamiast zarostu, wcięcie w talii, hip dips, mocny chwyt dłoni, błyszczące włosy na nogach, loki nad czołem i różowo-brzoskiwniowa koszula do połowy pępka. Jestem niebinarny, a moje ubrania i ciało nie świadczą o braku męskości.

Na moje pomalowane paznokcie patrzą nieszczęśliwi mężczyźni z czerwonymi nosami, którym wojsko ogoliło przed laty głowy, wmusiło wstyd, kompleksy i pozorowaną hardość, a ich patriarchalne żony ośmieszały ich niskie wypłaty. Na chłopaka w poczekalni u terapeuty patrzy ojciec siedzącej w gabinecie córki, który całe życie czuje się uśpionym wulkanem emocji i codziennie płacze o 4:54 rano w poduszkę, zakrywając usta dłonią, by nikt nie usłyszał jego cichego skowytu. Młoda dziewczyna płacze po rozstaniu z chłopakiem, który tak bardzo nienawidził swojego ciała i swojej nieśmiałości, że zaczął nienawidzić ją – za jej przystojniejszych adoratorów, bogatszych braci, za jej zalegalizowany smutek, a jego zdelegalizowany. Ich emocje nie świadczą o braku męskości.

Odmieniec-śmieć. Tym jest dla społeczeństwa mężczyzna kochający innych mężczyzn. Kultura, która nadaje wartość pozytywną pewnym zjawiskom, musi ją odebrać innym – wstrętny „odpad jest koniecznym produktem ubocznym czystości, porządku i piękna” (Sikora, 2007). Mężczyzna homoseksualny jest utożsamiany z czymś całkowicie antymęskim. Wykształca się w nim homofobia zinternalizowana i żyje on w ukryciu – negatywne postrzeganie osób homoseksualnych przez społeczeństwo prowadzi do negatywnego postrzegania samego siebie. Zinternalizowaną homofobię charakteryzuje też wyparcie i żałoba po utraconej tożsamości. Mężczyzna seksualne naznacza sam siebie – uznaje mniejszość homoseksualną jako gorszą od większości heteroseksualnej. Jego orientacja nie świadczy o braku męskości.

Mężczyzna społecznie sfeminizowany jest stale obserwowany poprzez male gaze. Jest oceniany przez siebie i innych mężczyzn. Taki mężczyzna, jako stereotypowo kobieco „niestabilny”, zaczyna tracić swoją stabilną podmiotowość. Męskość utożsamiana jest z kulturą – tym, co duchowe, niematerialne – kobieta natomiast jest błotem, ciałem, bagnem, materią i macicą, w której można utonąć. „Wzbudzając w mężczyznach pożądanie, kobiety przypominają im bowiem o ich seksualności, a co za tym idzie – o cielesności, która jawi się jako odstręczająca” (Lisowska, 2013). Mizoginia i homofobia są fundamentem „tradycyjnej” męskości – odrzuca akceptację własnego ciała, zamieniając je w wiecznie sprawną maszynę. Szacunek do kobiecości nie świadczy o twoim braku męskości.

Dwunastu apostołów nowej męskości, czyli męskości multiplikowanej, to empatia, zrozumienie, solidarność, współczucie, akceptacja, braterstwo, samomiłość, inkluzywność, determinacja, emocjonalność, troska i odwaga, by żyć po swojemu.

Zamiast spłodzić syna, posadzić drzewo i postawić dom, opiekujmy się społeczeństwem, sadzajmy lasy i  burzmy bariery i mury. Nasze społeczeństwo puchnie od trupiego jadu męskich, martwych ciał, zabitych przez patriarchat. Coraz łatwiej rozumiemy szkodliwe podziały genderowe, do jakich socjalizuje się nas od dziecka – w naszej wspólnej chorobie mamy przebłyski samoświadomości i zdrowienia – szkoda tylko, że tak wiele osób ma od błysków migreny z aurą. A rehabilitacja jest trudna i kosztowna. Pora znaleźć lek na wrodzony i genetycznie zmutowany stereotyp mężczyzny. Nie chcę praktykować ars moriendi, lecz chcę być mistrzem ars praedicandi – nie chcę uśmiercać w sobie czegokolwiek, by udowadniać swoją męskość – chcę manifestować genderową swobodę i miłość do siebie samego.


Tekst: Anot Głowacki / Anita Głowacka (24) – osoba niebinarna, redaktor i korektor Szajn, zajmujący się w magazynie sprawami inkluzywności i edukacji genderowej. Studiuje filologię polską oraz twórcze pisanie i marketing wydawniczy. Współtwórca anarchistycznego literacko magazynu Szpol.pl. Swoją przyszłość planuje związać z interdyscyplinarnymi badaniami na pograniczu literaturoznawstwa i socjologii (głównie gender studies, queer studies i feminizmu). Pisze głównie publicystykę i poezję, a jego siłą napędową jest gniew i niezgoda na brak empatii. 

Ilustracje: Basia – była przyszła chemiczka, przyszła fizyczka, przyszła tancerka. Obecnie studentka 2, od października, roku grafiki Warszawskiej ASP. W wolnych chwilach lubi chodzić po górach i pić sok marchewkowy. 
Instagram: @s.ynak