Czy kiedykolwiek mama wmawiała ci, że musisz rozczesać włosy, bo wyglądasz jak topielica? Czy słyszałaś kiedyś, że powinnaś sięgnąć po prostownicę albo szczotkę do stylizacji, a twoje włosy na to tylko – „no nie sądzę” i wracały do punktu wyjścia? Wiedziałaś, że nie masz loków i nie zostaniesz drugą Meridą Waleczną, wiedziałaś też, że inne laski wyglądają jak młoda Avril Lavigne. „One po prostu są dziwne” – mówisz o włosach, kiedy spadnie deszcz i grzywka przy twarzy wywija się w esy floresy a wokół głowy robi się puch.

Sęk w tym, że one nie są proste i nie są kręcone – są falowane.

Hej, nie dramatyzuj, nie są w niczym gorsze. Na świecie istnieje całe mnóstwo typów włosów, posiadają nawet swoją klasyfikację. Jedną z nich, taką od której głośno we włosowym Internecie, stworzył stylista Andre Walker. Według niej wszystkie włosy świata wpisują się w czterostopniową skalę skrętu. Tak się składa, że oprócz włosów prostych (typ 1), kręconych (typ 3) i supełkowych (typ 4), są jeszcze na świecie (tak to jest ten moment) włosy falowane (typ 2). Przypuszczam, że większość słowiańskich włosów to typy falowane. Proste włosy, z którymi pewnie się utożsamiasz (bo namiętnie nakłaniasz je do tego, żeby wyglądały jak spod żelazka), nie zdarzają się u nas tak często jak w Azji.

Pewnie dzisiaj nie pisałabym o włosach, jak o czymś, co dobrze rozumiem, gdyby nie to, że ponad rok temu siedziałam w tym samym fotelu i wpadłam na pomysł, żeby zrobić coś z kolorem włosów. Wszystko zaczęło się od tego, że znajoma poleciła mi jeden z kanałów włosowych na Youtube. Oglądając go, utwierdziłam się w przekonaniu, że powinnam farbować włosy henną i odstawić chemię. Do tamtej pory miałam ogromny problem z utrzymaniem koloru na włosach, chemiczne rudości wypłukują się bardzo szybko. Przecież ruda być musiałam, bo to jedyny kolor, w którym czuję się sobą. Włosy były zniszczone, sianowate, po prostu okropne, chciałam, żeby coś się zmieniło. Po pierwszej hennie było, krótko mówiąc, „wow” i powoli zaczęłam się wkręcać w pielęgnację. Testowałam odżywki, szampony, indyjskie zioła, dowiadywałam się, jak wykonywać prawidłowo niektóre zabiegi, dołączyłam do grup włosowych na Facebooku.

Aż w końcu nadszedł moment, kiedy dowiedziałam się, że jestem wyrodną matką swoich włosów i robię im krzywdę, traktując je jak proste, bo tak naprawdę… są falowane.

Pół roku temu ścięłam włosy i zaczęłam wydobywać z nich skręt. Początki były trudne, fale wyglądały miernie, ale byłam niezwykle zadowolona z tego, że uczę się czegoś nowego. Naczytałam się tyle porad dla kręconowłosych, których wciska się często do jednego worka z falowanowłosymi, że chciałam je wprowadzać wszystkie na raz. Skończyło się to niezbyt szczęśliwie, borykałam się z alergią i musiałam ją najpierw rozpoznać. Traf chciał, że przed upływem roku od początków świadomej pielęgnacji trafiłam na wyzwanie #minimalnapielęgnacja na Instagramie. Po wdrożeniu maksymalnego minimalizmu (!) w ilości nakładanych produktów i czasie, jaki spędzałam na zabiegi, wszystko zaczęło się falować (bo „kręcić” to włosistowskie pojęcie). Trafiłam do finału akcji, Instagram zrobił meksykańską falę i założyłam profil, na którym staram się przekazać, jak dbać o włosy (nie tylko falowane), nie marnując za dużo czasu i pieniędzy. Pewnie bym tego nie robiła, gdyby nie fakt, że moja relacja z włosami, odkąd lepiej je traktuję, sprawiła, że poniekąd traktuję lepiej samą siebie.

Staram się niczego nie wymuszać ani u siebie, ani u innych. Jestem przekonana, że to, w jaki sposób traktujemy swoje włosy i jak one wyglądają, jest tylko i wyłącznie naszą sprawą. Dzisiaj mam ochotę siedzieć w łazience i je stylizować, jutro mogę wskoczyć w dres i zwinąć je w kok, pojutrze wyprostować, a za tydzień ściąć na jeża. Moje silne zaangażowanie w ich wygląd i kondycję wynika tylko z tego, że po prostu to lubię, to mój sposób na spędzenie wolnego czasu i temat do pisania.

Jeśli masz podejrzenia, że twoje włosy ci coś komunikują i może nawet zaczynasz nadawać na tych samych falach co one… to podzielę się dzisiaj kilkoma radami, ale najpierw zapamiętaj:

Przyjacielem falowanych włosów jest luz – nikt nie powinien zmuszać cię do dbania o włosy, a pielęgnacja nie to nie konkurs. Może nigdy nie będą wyglądały jak z reklamy, nie wykręcisz też z nich afro ani pięknie lśniącej tafli, ale są twoje, możesz z nimi robić, co chcesz. Jeśli masz ochotę się nimi zająć, śmiej się z nieudanych eksperymentów i pomyłek. Dbanie o włosy polecam tym, którzy chcą mieć fun.

A teraz małe falowane przykazania:

  1. Nie czesz włosów na sucho! Nigdy! Spokojnie, nie będziesz wyglądać jak Hermiona po lekcji latania. Włosy rozczesuj na mokro, po nałożeniu maski lub odżywki – wczesz produkt najlepiej szczotką lub grzebieniem z szeroko rozstawionymi zębami. Po jakimś czasie twoje włosy będą się układały w pasma, sploty, które w końcu zaczną się zwijać a nie puszyć na boki. Nie przeczesuj suchych włosów palcami.
  2. Odrzuć niektóre składniki w kosmetykach: wszystkie silikony, PEG- silikony, oleje mineralne i wysuszające alkohole (Alcohol denat., Isopropyl alcohol). Detergentów mocnych w szamponach (SLS, SCS, SLeS) użyj raz, zanim przystąpisz do słuchania się moich rad, żeby dobrze oczyścić włosy ze wszelkiej nadbudowy kosmetyków. Potem używaj mocnych szamponów już tylko raz na miesiąc. Do częstego mycia używaj łagodnych detergentów (polecam z całego serca: Naturologia szampon w kostce malinowy). Większość tych wyznaczników ma swoje źródło w popularnej szkole dbania o loki – metodzie Curly Girl, którą opracowała Lorraine Massey w „Curly Girl: the Handbook”. Z pomocą w czytaniu składu pod tym kątem przyleci analizator www.curlsbot.com
  3. Odżywiaj! Zawsze po myciu nałóż odżywkę lub maskę. Upewnij się, że masz 3 typy masek/odżywek:
    1) emolientowa (z olejami, np. Babuszka Agafia Drożdżowa lub Łopianowa),
    2) humektantowa (z nawilżaczami jak gliceryna albo miód, np. Garnier Hair Food odżywka Papaya albo inna z tej serii),
    3) proteinowa (np. Anwen Odżywka Zielona herbata, Babuszka Agafia Maska jajeczna)
    Pierwszej będziesz używać najczęściej np. co drugie mycie, pozostałe rzadziej, na zmianę w tym drugim parzystym myciu. To tak zwana równowaga P-E-H.
  4. Stylizuj! Tak, ten krok jest obowiązkowy. Jeśli pamiętasz, jaką metamorfozę przeszła wyżej wspomniana koleżanka Pottera przed balem bożonarodzeniowym, po użyciu eliksiru „Ulizanna”, zrozumiesz, o co chodzi. Fale bez stylizacji wyglądają jak szopa.
    Do stylizacji posłuży ci odżywka bez spłukiwania (np. Cantu aktywator) + lekki stylizator (np. pianka OGX Cococut Curls, Isana Curls & Waves lub wodnisty żel np. Jessicurl Spiralicious Styling Gel). Produkty aplikuj na mokre włosy poprzez rozprowadzenie ich równomiernie a następnie ugniatanie partię po partii – złap otwartą ręką kosmyk włosów i przyciśnij go w stronę głowy (tak jakbyś łapała wodę z jeziora i chciała wcisnąć sobie w głowę.
    Najpierw wgnieć odżywkę, potem stylizator, następnie nie ruszaj pasm dopóki nie sięgniesz po:
  5. Dyfuzor! To przyjaciel falowanych i kręconych włosów i jedyna dla nich skuteczna końcówka do suszarki, podbija i utrwala skręt. Używaj tylko chłodnego lub letniego nawiewu o najniższej mocy. Zacznij od suszenia u nasady, potem wsadzaj partię włosów do dyfuzora i susz je skręcone wewnątrz niego, trzymając suszarkę delikatnie przy głowie. Rozsądne suszenie odpowiednią temperaturą nie niszczy włosów (w porównaniu do prostownicy i lokówki, które są narzędziami diabła, pozbądź się ich). Suszenie skóry głowy pomaga w pozbyciu się wilgoci i ciepła, w których lubią się mnożyć drożdżaki i bakterie. Jeśli chcesz rób to, co ja, susz u nasady a potem tylko tak do 60% suchości, potem niech doschną naturalnie. Gdy będą całkowicie suche, odgnieć rękami sztywne od stylizatora fale tzw. sucharki, żeby nie wyglądały jak zupka chińska/mokra włoszka.
    Dyfuzor można kupić w zestawie z suszarką lub dokupić samodzielnie, ja lubię swój zestaw Remingtona.

Dobrej zabawy!

Drifting away
Wave after wave, wave after wave

Mr. Probz, Waves

Autorka tekstu: Alicja Łukasiak  – ma 27 lat, jej ulubione słowo to „liminalność”, bo jest zawsze pomiędzy – jak przystało na humanistkę i millenialsa. Rozkochana w językach obcych, z wykształcenia afrykanistka, z powołania poetka. Poezja jest z nią od dzieciństwa, spełnia ją jako WWO (Wysoko Wrażliwą Osobę). Prowadzi Instagram z poezją @alicja_aneta i dynamiczny profil o pielęgnacji włosów @ruda_fala.