Haft to technika, która jawi nam się jako coś bardzo tradycyjnego, nawet wręcz przestarzałego – myślimy o tym, jak o domenie naszych cioć czy babć. Mimo tego, że haft zalicza teraz mały comeback, to motywami przewodnimi są jak dawniej ornamenty, kwiaty lub zwierzęta. Według mnie w hafcie drzemie dużo większy potencjał – może być medium artystycznym, które tworzy pomost pomiędzy tradycją a nowoczesnością.
Haft poznałam bliżej mniej więcej rok temu – po godzinach spędzonych na naukach, powtarzaniu tych samych wzorów i ściegów byłam absolutnie pewna, że czas najwyższy, aby zacząć projektować własne ilustracje. Gubiąc się w zaułkach Pinteresta w poszukiwaniu inspiracji, któregoś dnia ją odnalazłam – trafiłam bowiem na następującą historię [trigger warning: napaść seksualna]:
Przenosimy się do wieku XV, w sam środek wojny stuletniej, w okolice Prowansji. Marguerite de Bressieux, razem ze swoimi damami dworu, spędza czas w zamku swego ojca. W tym czasie Louis de Chalon, książę Orange, atakuje zamek, napada na przesiadujące w nim kobiety i gwałci je. Plotka głosi, że pewien historyk określił to wydarzenie jako „ostatnią zniewagę”. Jakiś czas później grupa francuskich rycerzy, idąca na Louisa de Chalona, spotkała po drodze gromadę odzianych w czerń i białe szale rycerzy, niosących flagę z pomarańczą nabitą na lancę oraz z podpisem „thus you shall be” („tak skończycie”). Była to grupa pod dowództwem Marguerite, która powitała dowodzącego słowami: „Jeśli nasze ręce są słabe, nasze serca są silne – i nie ugną się przed niczym innym jak przed zemstą. Jako ofiary najbardziej tchórzliwej, najbardziej poniżającej zniewagi – chcemy zmyć ją krwią”. Tym samym grupa dołączyła do napotkanych szeregów – niedługo później wspólnie stoczyli bitwę o Autun, podczas której grupie kobiet udało się znaleźć wśród wojujących swoich oprawców. Przed każdą egzekucją kobiety ujawniały swe prawdziwe oblicza, aby napastnicy wiedzieli, kto po nich przyszedł. Niektórzy rycerze przyjmowali te postaci w czerni za duchy, które przyszły po nich prosto ze świata umarłych. Dokonując dzieła, Marguerite również przyszło pożegnać się ze światem – jej pierwsza bitwa była również jej ostatnią. Zmarła jeszcze przed świtem i została pochowana z rycerskimi honorami.
W tamtym momencie rozpoczęłam aktywne poszukiwania kolejnych opowieści o postaciach z herstorii powszechnej, legend i mitów, które następnie zaczęłam ilustrować przy pomocy haftu. A co to były za historie! Kobiet sprytnych, przebiegłych, walczących i dumnych, a zupełnie mi nieznanych, mimo, jak sądziłam, mojego żywego zainteresowania tym tematem. Tak też trafiłam na historię Tymoklei:
Podczas najazdu Aleksandra Macedońskiego na Teby w 335 p.n.e. trackie wojska plądrowały miasto. W wojennym rozgardiaszu do domu Tymoklei zapukał kapitan trackich sił. Za Ignacym Krasickim: „W tak srogim zamieszaniu Tracy napadłszy na dom Tymoklei zacnej niewiasty, gdy go złupili z ozdób i sprzętów, a wódz ich najniegodziwszym z nią postępując sposobem, nie syt jeszcze ze zdobyczy, naglił ją do odkrycia skarbów: mam rzekła, i wiodąc go do samego ogrodu ukazała mu studnię, w której jak twierdziła, schowała, co miała najdroższego. Chciwy zyskownego połowu, gdy się patrząc w dno schylił, wepchnęła go w nię, i rzucając zewsząd kamienie zemściła się nad sprośnym zbójcą”. Moment ten doskonale ukazuje obraz Elisabetty Sirani z 1659 roku – Timoclea kills the captain of Alexander the Great. Tymokleja została zawleczona przed oblicze Aleksandra Macedońskiego, gdzie z dumą i godnością przedstawiła nie tylko siebie, ale też członków swojej rodziny, którzy bohatersko walczyli po stronie Grecji. Aleksander Macedoński, będący pod ogromnym wrażeniem postaci Tymoklei, postanowił puścić ją wolno.
Na kanwie tych opowieści stworzyłam kolekcję ilustracji haftowanych o tytule Thus you shall be, która inspirowana jest herstoriami mniej znanymi, a zdecydowanie wartymi opowiedzenia. I może właśnie teraz, bardziej niż kiedykolwiek, potrzeba nam historii o odwadze, niezłomnym duchu i bohaterstwie. Potrzebujemy nadziei, piękna i wiary – w związku z tym w dniu szczególnym, 8 marca, w Dzień Kobiet, premierę miała kolekcji haftów na Instagramie @natopticum. Niech te hafty, ale także te historie, będą naszymi amuletami i talizmanami w dniu codziennym, i niech przypominają nam, że kobiety rządzą!
Tekst i ilustracje: Natasza Rogozińska – absolwentka kierunku projektowanie mody na School of Form; początkująca, ale wytrwała researcherka herstorii powszechnej, absolutna fanka łączenia mediów artystycznych wszelakich.
Instagram: @natopticum
WWW: natopticum.com