Na zajęcia budzę się pół godziny przed czasem. Leżę w łóżku i bezwiednie przeglądam media społecznościowe, jak poranną gazetę, po czym wystarcza mi czasu, żeby zrobić sobie kawę, przygotować kanapki na krótki kwadrans przerwy oraz założyć bluzę – bo a nuż prowadząca jednak poprosi o włączenie kamerek? – po czym mogę już zasiadać do laptopa na cały dzień. Nikt się nie odzywa na naszych ćwiczeniach, doktorantka zaczyna nieśpiesznie wprowadzać temat, a ja po krótkim czasie się wyłączam i zaczynam robić porządek w pokoju, zaglądać w inne karty w przeglądarce, a czasem napiszę do równie znużonej koleżanki albo dwóch – bo tylko je zdążyłam poznać z nowej grupy, zanim nasza uczelnia została zamknięta. Godziny ciągłego skupienia spędzone przed niebieskim ekranem upływają nad wyraz długo, a przeplecenie ich przerwami zdaje się już tylko odraczać koniec etatu przed biurkiem. Dni zaczynają się rozmywać, a wyczekiwana normalność staje się coraz bardziej odległa.
Minął ponad rok pandemii, której końca nie widać. W ciągu tego czasu do trudności na tle społecznym, edukacyjnym i ekonomicznym, z jakimi musiała się mierzyć polska młodzież już w ostatnich latach, doszły kolejne zmiany, które prawdopodobnie jeszcze długo będą rzutować na nasze zdrowie psychiczne oraz przyszłość – i mimo izolacji we własnych domach, czas niestrudzenie podąża dalej.
Lockdown rozpoczął się obietnicą odpoczynku. Połączenie środowiska domowego i szkolnego ma swoje zalety – można sobie wyobrazić, że przyjemnie jest wstawać dziesięć minut przed lekcjami i z łóżka uczyć się języka angielskiego, i to z gorącą herbatą w ręku. Mogę obudzić się w Warszawie i za kwadrans znaleźć się na szkoleniu zwykle organizowanym w Łodzi. Przy wyłączonej kamerce ma się zapewniony komfort zacisza domowego, wygodę pójścia po przekąskę do kuchni czy nawet gotowania albo ćwiczenia jogi w międzyczasie – i na tym polegały początkowa atrakcyjność lockdownu oraz wykorzystanie reklamowanej koncepcji rozwoju osobistego, zakładającej dużo więcej relaksu, odpoczynku i czasu wolnego. Obecnie jednak zdaje się to być iluzją w obliczu stresu – gdyż życie zdalne przyniosło inne spektrum sytuacji, z którymi trzeba było się zmierzyć, i to pozostając we własnym domu.
Przeniesienie nauki do swojego mieszkania sprawia, że znikają pewne przestrzenie będące odskoczniami dla naszego umysłu. W zaciszu domowym odbywają się zajęcia na uczelni, życie społeczne oraz czas wolny, co w świecie wirtualnym zaczyna łączyć odmienne strefy życia w jedną współegzystującą bańkę. Człowiek, istota społeczna, staje sam naprzeciw ekranowi komputera, a potrzebny nam stały kontakt z rówieśnikami jest zastępowany komunikacją przez media społecznościowe, głównie we własnych grupach. Kiedy środowisko szkolne, studenckie czy zawodowe przenosi się na taki grunt, następuje kompletna zmiana dotychczasowych reguł. Wszystko staje się zależne od technologii.
Nauka zdalna pada ofiarą ograniczeń związanych z metodami przekazywania wiedzy (jak można efektywnie zaplanować aktywności, jeżeli ma się ograniczony ich wachlarz?), utrudnieniami w sferach poznawczych (w tym zaburzeniami pamięci i koncentracji uwagi), większym ryzykiem problemów zdrowotnych (gdyż wzrastają statystyki krótkowzroczności oraz nadwagi), a także z wadliwym połączeniem sieciowym czy sprzętem – a może nawet i jego brakiem, gdyż zaległości, które zostały tym spowodowane, obnażyły bolesne nierówności ekonomiczne w dostępie do edukacji. Ciężko jest przyjmować wiedzę w takiej kompaktowej formie, jeśli występują takie utrudnienia – wystarczy, że wszyscy włączą swoje kamerki na Microsoft Teamsie (bo bez kamerki prowadzący wpisują nieobecność) i już nie możesz wziąć udziału w zajęciach, bo Internet się zawiesił. Niełatwo jest też utrzymać skupienie na lekcji, bo nauczycielka ma wadliwy mikrofon i cały czas słychać jedynie przerywany dźwięk. Można sobie wyobrazić, że szczególnie dla maturzystów jest to trudna sytuacja, kiedy trzeba na własną rękę przyswoić sobie ogrom materiału z podstawy programowej w zupełnie innej formie nauczania niż dotychczas, albo dla studentów, których sesje egzaminacyjne obarczone są ryzykiem przerwanego połączenia.
Środowisko domowe także nie jest sprzyjające dla każdego. Bezustanne przebywanie ze sobą w czterech ścianach jest trudne dla współlokatorów, dla osób, które wcześniej pracowały poza miejscem zamieszkania, dla rodzin, które wcześniej nie miały tak zespolonego trybu życia, a także dla młodych ludzi, którzy naturalnie potrzebują kontaktów towarzyskich czy wyjść z domu. Integracja różnych stylów życia i środowisk, by móc zharmonizować atmosferę pod jednym dachem w czasie trudnym dla całego społeczeństwa, wymaga dużo dodatkowej pracy – szczególnie, jeżeli domownicy mają odmienne temperamenty, nie są w dobrych relacjach ze sobą lub muszą mierzyć się z nagłymi wstrząsami, takimi jak utrata pracy czy śmierć bliskiej osoby. Wtedy domowe mury mogą stać się niezwykle osaczające dla tych przebywających w środku – szczególnie dla osób nieletnich, które nie mają przecież opcji samodzielnego wyprowadzenia się.
Często też mówi się o nasileniu zjawisk przemocy domowej. Według raportu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS) z badań ilościowych prowadzonych we wrześniu 2020 roku, w okresie pierwszego semestru objętego nauką zdalną ponad 27% młodych osób w wieku 13-17 lat doświadczyło różnych form krzywdzenia, a prawie 11%, czyli co dziewiąte dziecko, doznało przemocy ze strony bliskiej osoby dorosłej (9,2% o charakterze psychicznym, 3,2% o charakterze fizycznym). Ponad 10% respondentów zgłosiło też doświadczenie wykorzystywania seksualnego przynajmniej raz w tym okresie. Sytuacja jest o tyle zawiła, że przy ograniczeniu przemieszczania się, utrudniona jest możliwość poszukiwania schronienia w innym miejscu, zwłaszcza przy finansowym uzależnieniu od reszty domowników czy niepełnosprawności, a restrykcje, szczególnie kwarantanna, ułatwiają sprawcom przemocy domowej całodobowe kontrolowanie swoich ofiar. Z tego powodu zadzwonienie po interwencję policyjną czy pomoc psychologiczną też nie wchodzi w grę. Istotne jest to, że częściej przypadki krzywdzenia zdarzały się na wsi (na przykład przemocy ze strony bliskich osób dorosłych doświadczyło ponad 15% nastolatków mieszkających na wsi, w porównaniu z ponad 7% respondentów z ośrodków miejskich), co podkreśla ogromne zapotrzebowanie na ułatwienie dostępu do pomocy psychologicznej i innych form wsparcia na prowincji.
Wraz z przeniesieniem środowiska szkolnego do Internetu, pojawiły się też innego typu zjawiska przemocy rówieśniczej. O ile konfrontacje fizyczne naturalnie występują już o wiele rzadziej, to w przestrzeni sieciowej relacje nabierają zupełnie innego charakteru. Strach jest włączyć kamerkę, żeby zaraz twarz nie wylądowała na najróżniejszych forach internetowych, trzeba cały czas pilnować, czy mikrofon na pewno jest wyłączony, mieć świadomość, że nasza aktywność może zostać udokumentowana na screenach, które łatwo będzie przekazać dalej bez ocenzurowania danych osobowych – co skutkuje koniecznością bezustannej czujności podczas lekcji, naturalnie obciążającej psychicznie dla każdego. Nieustanna obecność internetu sprawia, że trudniej jest oddzielić środowisko szkolne, studenckie czy zawodowe od środowiska domowego – wtedy towarzyszy nam ono przez 24 godziny na dobę. Jednocześnie nawiązywanie kontaktów przez Facebooka ma inny charakter niż bardziej naturalne interakcje w świecie rzeczywistym – co znacznie zawęża możliwości poznawania nowych osób.
Wpływ pandemii na stan psychiczny i relacje z innymi zależy też od osobowości. Wiadomo, że osoby o charakterze introwertycznym, które regenerują swoją energię w samotności, raczej nie odczują ograniczeń związanych z dystansem międzyludzkim tak mocno, jak ci, którzy kwitną w większym gronie i potrzebują ludzi jak powietrza. Tak samo z czasem wolnym – łatwiej ci jest, jeśli od zawsze czerpiesz większą przyjemność z czytania książek w zaciszu domowym, niż gdy przedtem zwykle wychodziłaś z koleżankami na miasto. W części badania FDDS mierzącej dobrostan psychiczny, prawie co trzeci młody człowiek uznał, że w pierwszym okresie pandemii jego samopoczucie pogorszyło się, a większość osób badanych wskazała, że trudny był dla nich brak możliwości spotkania z rówieśnikami oraz konieczność siedzenia w domu. Ważna jest tu też nasza indywidualna podatność na stres i stosowany przez nas styl radzenia sobie z nim. Niepokój można zwalczać poprzez pracę na rzecz rozwiązania problemu, odruchowe szukanie pozytywnych stron danych sytuacji czy tłumienie bądź ucieczkę od emocji poprzez oglądanie seriali, jedzenie przekąsek, rzucanie się w wir najróżniejszych aktywności czy, w skrajnych przypadkach, nawet sięganie po używki. Każdy próbuje sobie radzić ze zmęczeniem, bezsilnością i samotnością na swój sposób, jednakże, szczególnie w obliczu chronicznego stresu, niektóre metody jedynie pogarszają sytuację, tworząc błędne koło – dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, we własnym pokoju czujemy się coraz gorzej.
Ludziom zamkniętym w wirtualnym archipelagu małych światów stracony rok przeminął po drugiej stronie szyby. Zniknęła wymarzona studniówka, ostatnie miesiące liceum spędzili w domach, a osiemnastki celebrują przez Zooma – a są to przecież kamienie milowe w życiu młodych dorosłych. Zanikają szanse poznawania nowych ludzi, doświadczania ważnych pierwszych razów czy tworzenia wspomnień. Po maturze zdanej online ciężko jest zintegrować się z własnym rocznikiem na zajęciach zdalnych. Rynek pracy zostaje spustoszony przez pandemię, mało kto przyjmuje na staże, a wybór właściwej ścieżki w życiu staje się bardzo niepewny. Mój kolega, który marzył o reprezentowaniu Polski w zawodach pływackich, nie ma jak się przygotować. Moja koleżanka po ukończeniu studiów walczy z dziesiątkami innych kandydatów o stanowisko sprzedawczyni w księgarni. Znajoma zrezygnowała z ostatniej szansy na Erasmusa – bo co to za wyjazd, skoro nie można wychodzić i ma się tylko zajęcia online? Świat zaczyna się poznawać niemal wyłącznie z perspektywy własnego pokoju, na przemian z ciągłym znużeniem, samotnością, stresem, złością i zmęczeniem. I też goryczą oraz poczuciem straty.
Według Marcina Dumy, prezesa IBRiS, wpływ pandemii na zdrowie psychiczne polskiego społeczeństwa będzie miał długoterminowe skutki w przyszłości. Obecna, bezprecedensowa sytuacja ekonomiczna, polityczna i społeczna wywołuje chroniczny stres, a silne emocje – niepokój, złość, bezsilność, trwały brak poczucia bezpieczeństwa – odcisną swój ślad prawdopodobnie na przestrzeni pokoleniowej. W przypadku młodych osób nachodzi na to dodatkowy stres w postaci ważnych momentów przejściowych w rozwoju, poczucia braku akceptacji, utraconych szans oraz ograniczonych możliwości działania. Już obecnie wzrosło zapotrzebowanie na psychiatrię dziecięcą – ubiegły rok przyniósł wzrost statystyk samobójczych, według których życie odebrało sobie 107 dzieci. Według danych FDDS w 2020 roku 27% młodzieży doświadczało depresji i nie miało się do kogo zwrócić po pomoc. Można się spodziewać, że w obliczu dłuższego ponownego nałożenia obostrzeń, zbliżającej się czwartej fali i nasilenia chronicznie złych nastrojów społecznych, dane statystyczne za rok 2021 nie będą wyglądały lepiej.
Telefon zaufania dla młodzieży: 116 111. Czynny przez cały tydzień, 24 godziny na dobę.
Autorka tekstu: Alicja Woźnica – studiuje psychologię w warszawskim SWPSie. Publikowała w NMS Magiel, czasem pisze artykuły, czasem coś od serca. Ciągle w poszukiwaniu nowych miejsc i doświadczeń, próbuje chwytać chwilę. Może kiedyś wyhoduje drzewko pomarańczowe. W dobytku: kawa, notes i stary pies.
Autorka ilustracji: Aga Drabik (rocznik 1995) – osoba rysująca i tłumaczka, dziewczyna w spektrum. W swoich pracach najczęściej przedstawia ludzi i codzienne momenty. W przeszłości pracowała m.in. jako felietonistka dla nieistniejącego już portalu Magnetoffon i współtworzyła bloga o muzyce Kawałek Dnia. Wyznaje Davida Lyncha i kolekcjonuje perfumy pachnące stopionym układem scalonym.
Instagram: @fath0m_phantoms
Redakcja: Anita Głowacka (22)
Linkedin: anitaglowacka1997