Jakiś czas temu uczestniczyłam w ciekawej rozmowie. Dla odmiany, w dużym mieście, w stolicy. Zaprosiły mnie do niej dwie wspaniałe kobiety, innowatorki, autorki publikacji „Zawód artystka, ćwiczenia z pracą” – Paulina Czapska i Anna Szepert. Mnie – Natalię Gołubowską mediatorkę sztuki, edukatorkę, aktywistkę miejską, artystkę. Na co dzień mieszkającą i działającą zawodowo i artystycznie w niewielkim mieście pod Wrocławiem. Spotkałyśmy się w Radio TOKFM z Karoliną Głowacką. Jak to bywa na antenie ogólne pytania i zwięzłe, często spontaniczne odpowiedzi, pozostawiają ogromną przestrzeń niedopowiedzianych myśli i urwanych wątków. Pomyślałam dzisiaj – warto do tego wrócić. Bliżej i bez emocji przyjrzeć się artystce – jej drodze zawodowej, dylematach, obecności, możliwości jakie niesie otaczająca ją rzeczywistość.

Natalia Gołubowska „Dzień kobiet”, cykl: „Stosunki”, technika: grafika warsztatowa i kolaż

Zawód artystka?

Dokładnie. Wyuczony. Zanim pojawił się dyplom zostałam poddana długiej, nie zawsze przyjemnej drodze, rozwijania własnych zainteresowań. Odgórnie wskazano mnie jako dziecko 'przejmujące’ zdolności plastyczne po rodzicu (chociaż na zdjęciach z dzieciństwa to moja starsza siostra widnieje z pędzlem i farbami). Nie trudno było złapać bakcyla do sztuki, tato zabierał mnie do pracy, a tam aż roiło się od twórczych działań, inspirujących zakamarków i materiałów, z których nie wiedzieć kiedy powstawały magiczne obrazy. Co jakiś czas pojawiały się małe i większe sukcesy. Mieszkanie w małym mieście miało jednak swoje ograniczenia. Na warsztaty jeździłam do Wrocławia. Duże miasto, duże możliwości. Później przyszedł czas nauki. Kosztem tego ucierpiała artystyczna strona mojej osobowości. Skupienie się na stopniach, egzaminach, byciu wzorową uczennicą, pojawiło się na pierwszym miejscu. Priorytety wzięły górę, a na przyjemności zabrakło niestety czasu. Szersze spojrzenie na przyszłość i życiowe wybory wskazały kierunek – Akademia Sztuk Pięknych – zawód w połączeniu z pasją. Aktywność, poszukiwanie, otwartość, ciekawość przyniosły nowe obszary zainteresowań – tworzenie z nieodpartą potrzebą funkcjonowania w grupie. Tak zrodził się pomysł na Otwarty Zakład Artystyczny, przestrzeń twórczą nieograniczoną miejscem i czasem, skupioną na działaniach społecznych, edukacji, udostępnianiu. Sama Artystka? Wróciła do mnie niedawno, pojawiając się przy okazji zbiorowej wystawy Zawód artystka – przegląd prac, specjalnie na którą wyciągnęłam skrzętnie skrywane grafiki, nierzadko odrzucane – przeze mnie, miejsca, odbiorców.

Natalia Gołubowska „Słodka miłość”, cykl: „Stosunki”, technika: grafika warsztatowa i kolaż

„Stosunki”

Cykl prac o których mowa został stworzony częściowo na studiach, częściowo obecnie. Przez jednych krytykowany, przez drugich uwielbiany. Padały głosy – kontrowersyjny. Rzadko pokazywany bo uznałam – nie wypada. Brak anonimowości, rozpoznawalność i utożsamianie mojej osoby bardzo mocno związanej zawodowo z obszarem edukacji, wzbudzał wątpliwości. Szczególnie w małym mieście trudno ukryć swoje działania, a komentarz – bo tym właśnie są powstałe prace – nie zawsze może być zrozumiany i właściwie odebrany. W dobie dzisiejszej wirtualnej rzeczywistości, trudno też żyć w dwóch odrębnych światach – zawodowym i artystycznym, to raczej spójna całość. Moim spoiwem w tym przypadku jest wielka wrażliwość i chyba buntowniczy charakter – rewolucjonistka, we własnym ogródku. “Stosunki” koncepcyjnie zawierają w sobie moje całe artystyczne 'ja’, to zbiór różnorodnych przeżyć, doświadczeń i obserwacji, a przetworzony i zbudowany obraz połączony z konkretnymi tytułami staje się uniwersalnym komentarzem występujących relacji międzyludzkich. Prace opowiadają o dojrzewaniu, poszukiwaniu, rozczarowaniach. Najnowsze prace z tego cyklu są bardziej śmiałe i dosłowne. Jest w nich pewien element buntu – krzyczą, nie dając się zagłuszyć kolorowymi estetycznymi elementami. Jednak to co je łączy to duży dystans i poczucie humoru, często czarne, ironiczne, groteskowe. To też, zdecydowanie, duża odwaga, akceptacja i przestrzeń na błędy. Są jak katharsis. Myślę też, że są bardzo kobiece chociaż nie pojawiają się w nich elementy naszego ciała. Moją kobiecość definiują moje doświadczenia, ostatnio chyba smutne, bo czarne na białym. „Stosunki” i ich miejsce (w większości w szafie) stały się dla mnie również punktem wyjścia do przemyśleń na temat zawodu, bycia artystką w małym mieście, przenikania się pracy z pasją, tego co wypada i nie wypada, narzucaniu sobie pewnych ograniczeń.

Natalia Gołubowska „Jak grzyby po deszczu”, cykl: „Stosunki”, technika: grafika warsztatowa i kolaż

Moje miasto

Ma w sobie pewną magię. Zawodowo – inspirujące miejsce. Wróciłam tu świadomie, z wyboru nie mając na początku zbyt dużych oczekiwań. Dzisiaj zawodowo pracuję w różnorodnych miejscach. Żyję “pomiędzy”, mieszkam tutaj.

Stworzyłam podział: różnorodności i zaskoczenia szukam w dużych miastach, powroty do domu to cisza i spokój, bliskość, składanie myśli, tworzenie kolejnych planów. Zawodowo praca w małym mieście daje wiele satysfakcji, zwłaszcza kiedy realizowane projekty wnoszą powiew świeżości, uczą nowych postaw, edukują czy integrują lokalną społeczność. Jeśli jesteśmy czujni życie w małym mieście pozwala dostrzec i w szybki sposób wykorzystać potencjał miejsc, instytucji, architektury, historii. Staje się jednak dużym bagażem mentalnym, zmusza do dokonywania wyborów, analizowania decyzji, często staje na drodze do bycia w pełni sobą. Zrezygnowałam zatem z bycia artystką, a „Stosunki” ściągam ze ściany odświętnie wywożąc je poza granicę swojego miasta. W omijaniu przeszkód pomaga mi kreatywność i twórcze podejście – poszukiwanie rozwiązań, miejsc i przestrzeni otwartych na różnorodność i indywidualność, tworzenie sieci, kontaktów. Nie zawsze oczekiwaniom jest w stanie sprostać jedno miejsce. Nie zniechęca mnie to, a wręcz przeciwnie – jestem uzależniona od stawiania sobie wyzwań, poszukiwania ciekawych i rozwijających projektów, poznawania ludzi i szukania przestrzeni, w której 'pisiorki’ staną się dla odbiorcy dziełem sztuki.

Powracając do pewnej sobotniej rozmowy jak być (i żyć) artystką znalazłam na to własną receptę. Nie wyzbywam się oczekiwań, wsłuchuje się we własne potrzeby i przekładam je na liczne podróże poza granice mojego miasta. Na co dzień, w tym i zawodowo, żyję tworząc projekty społeczne, a rolę artystek i artystów oddaje chociaż na chwilę uczestnikom moich działań.

_______________________________

Autorka tekstu i ilustracji: Natalia Gołubowska – czynnie reprezentuje grupę mediatorów sztuki, z zawodu krytyk, kurator, projektant szkła. Założycielka OZArt, czyli Otwartego Zakładu Artystycznego. Tworzy projekty kulturalno – społeczne sieciując różnorodne instytucje, poszukując tym samym uniwersalnego języka w obszarze kultury i sztuki. Inspiruje ją miasto, szeroko pojęta lokalność, margines, peryferia i ograniczenia. Bada rolę mediatora sztuki zarówno w kontekście instytucjonalnym jak i niezależnej jednostki poszukując nowych sposobów udostępniania i edukowania grup wykluczonych społecznie. Jako artystkę interesują ją relacje międzyludzkie poszukuje w nich symboli i skojarzeń, które przekłada na język graficzny. Na co dzień realizuje się za pomocą sztuki społecznej, partycypacyjnej, estetyki relacyjnej.