Jestem osobą aseksualną i postaram się wyjaśnić, jakie to uczucie. Z rozmów z moimi znajomymi, jak również z dogłębnego riserczu internetowego (jak lubię nazywać przesiadanie na Tumblrze) wywnioskowałam, że spektrum aseksualności, na którym się rozciągam, jest jednym z tych pojęć, które są dla wielu osób, również queerowych, trudne do rozumienia, nawet jeżeli znają jego definicję. I ja to całkowicie rozumiem.
Wiem, czym jest seks, znam ludzi lubiących seks i otwarcie o nim rozmawiających, na moim kierunku studiów sporo się nauczyłam o seksie. Niemniej w dalszym ciągu nie mogę pojąć, jaką przyjemność daje tarmoszenie się nago i dlaczego ciągota do tej czynności potrafi odciągać uwagę od ciekawego filmu czy dobrego jedzenia. Trudno było mi zrozumieć koncepcję przyjemności seksualnej, i to żyjąc w świecie, który używa seksu do wszystkiego – od sprzedawania rajstop po urozmaicanie filmów z walczącymi robotami. Pomyślałam więc, że tym bardziej osobom alloseksualnym (czyli podchodzącym do seksu standardowo) niełatwo jest zorientować się w odwrotności tego zjawiska. Na potrzeby edukacji w tym zakresie ukułam więc porównanie. Zainteresowanych zapraszam do lektury.
W świetnym serialu „Sex Education” pojawia się postać aseksualna i mówi o sobie, że czuje się, jakby stała przy suto zastawionym stole, ale nie była głodna. Nie trafia do mnie to porównanie, chociaż uczciwie muszę przyznać, że znam aseksualną osobę która uważa je za dobrze oddające jej doświadczenie. Może ja jestem po prostu większym łakomczuchem. Bo jeśli potrawy, na które patrzę są pyszne, to mimo braku głodu cieknie mi ślinka. Nakładam sobie mniejszą porcję, albo przynajmniej wiem, że później chętnie ich skosztuję. Innymi słowy, polska Wigilia. Aseksualność to dla mnie bardziej tłusty czwartek.
Oto jak ja to widzę – mamy tłusty czwartek i stół jest zastawiony słodkościami, które w tej metaforze są symbolem różnych aktywności. Do moich ulubionych należą szarlotka i pączek (powiedzmy, że to metafory pływania i pisania), chętnie próbuję też od czasu do czasu ciasta czekoladowego i babeczek (na przykład wyszywania, wiecie już o co chodzi). I tak sobie wszyscy siedzimy przy tym stole i jemy, ale jest jeden deser, na którego punkcie z jakiegoś powodu wszyscy mają bzika. Kremówki. Kremówki są pokazywane wszędzie w filmach, są na reklamach samochodów, ludzie wychodzą z nieznajomą osobą z klubu i ryzykują zatrucie pokarmowe, tylko po to żeby wspólnie natrzeć się kremówką. Ja tego nie rozumiem, kremówka źle mi pachnie i przez kilkanaście lat życia myślałam, że wszyscy tak mają.

I tutaj mała pauza, bo nie wszystkie osoby aseksualne są takie same. Niektóre na kremówki nie mogą patrzeć. Ty je lubisz, nie uważają cię przez to za gorszą osobę, ale one zwymiotowałyby po spróbowaniu, czasem dlatego, że ktoś je kiedyś zmusił do jedzenia kremówki, czasem bo po prostu takie są. Mówię tu o osobach sex-repulsive. Innym kremówka jest całkowicie obojętna i nigdy w życiu nie miały na nią ochoty, one najbardziej wpasowują się w słownikową definicję pojęcia aseksualności. Niektóre mają ochotę na kremówkę bardzo rzadko, albo tylko wtedy, jeśli jest podana z truskawkami, i TO TEŻ JEST ASEKSUALNOŚĆ, a jeśli chcemy szczegółowego określenia – graysexual.
Ja na spektrum leżę mniej więcej tam, gdzie znajdują się osoby demiseksualne, to znaczy zdolne do rozwinięcia ochoty na seks, ale tylko po głębokim emocjonalnym związaniu z daną osobą. W naszej metaforze – nie rozumiem jak można jeść kremówkę z obcymi osobami, przecież to się może skończyć zatruciem pokarmowym! (nie rozumiem ale nie oceniam jeśli ktoś to robi). Osobiście nie lubię kremówek i mogłabym bez żalu nie spożywać ich przez całe życie, ale jeśli mój długoletni partner lubi akurat te ciastka, to mogę ich razem z nim spróbować. W wielu przypadkach będę czuła się z tym dziwnie, kremówka będzie mi brzydko pachnieć, ale im lepiej się znamy i im przyjemniejsza jest atmosfera tym bardziej będę w stanie docenić lekkość kremu na języku.
I to jest właśnie aseksualność. Dla wyeliminowania wszystkich niedopowiedzeń, kremówka to seks. Mam szczerą nadzieję, że po przeczytaniu tego artykułu chociaż jedna sobą poczuje się nieco aseksualnie oświecona, choć zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie większym moim osiągnięciem będzie zwiększenie przychodów cukierni.
Dobór ciast i produktów słodkich jest przypadkowy i nie ma na celu urazić żadnego z wypieków.
Tekst: Antonina Jagiełło – osoba pisarcza i psycholożcza. Pasjonuje się duchowością, szczególnie tą uznawaną za pogańską. Z reguły posiada więcej pomysłów niż energii żeby je zrealizować. Cieszy się kiedy ma okazję do tworzenia, smuci kiedy kapitalizm.
Ilustracje: u2s3.
Instagram: @patronu2s3
Behance @u2s3